Kremowy kapuśniak i Lubonie - recenzja powieści z X wieku
Zaczynam weryfikować mój pogląd, że chorowanie jest przyjemne. Otóż nie. Gorączka przy której nic nie można robić, ani nawet myśleć, nie sprzyja dobremu samopoczuciu. A kiedy już nawet nie da się czytać muszę stwierdzić, że zupełnie jest do niczego. A więc dogorywam z moją gorączką między 37-39 st. i w głowie nie mam nic sensownego. Wstawię więc przepis na zupę kapuśniak oraz wcześniejszą recenzję. A skrycie zdradzę Wam że w mojej gorącej głowie same słodkości. Za tydzień mam nadzieję je dodać :)Kremowy kapuśniak
Składniki:
- 2 ziemniaki
- 1 cebula
- 1 l bulionu
- 2 ząbki czosnku
- 10 cm pora
- szcz pieprzu
- łyżeczka sosu sojowego
- szcz suszonej chili
- 200 g kapusty kiszonej razem z wodą
- pół marchwi.
- 1 kromka chleba
- łyżeczka oleju kokosowego
Ziemniaki, marchew, seler, cebulę obieramy ze skórki. Przekrawamy na mniejsze kawałki. Gotujemy w bulionie do miękkości. Dodajemy kapustę, czosnek oraz przyprawy. Gotujemy jeszcze 10 minut pod przykryciem. W tym czasie kromkę chleba kroimy w kostkę i podsmażamy z obu stron na oleju kokosowym.
Zupę miksujemy blenderem ręcznym. Tuż przed podaniem dodajemy grzanki.
Oraz recenzja Lubonie
Historia niejedno ma imię. Jak wiele
mogłam powiedzieć o epoce Mieszka? Pewnie kilka zdań, nie wiele
ponadto, co zasłyszałam w szkolnych ścianach czy murach muzeów.
Skoro więc, jak wspomniałam, historię poznawać można na wiele
sposobów, koniec końców decydujemy się na ten najnudniejszy? Może
dlatego, że nikt nie proponuje nam ciekawszej alternatywy. Właśnie
dlatego ja dziś przekonuję do tego, że „Lubonie. Powieść z X
wieku” to nie tylko fajna książka, ale też sposób, żeby z
historią przejść na Ty.
Tytuł dostarcza nam wiele informacji
na temat fabuły. Wiemy więc kiedy osadzona jest akcja i kto będzie
jej głównym bohaterem. Pierwszy przypis informuje nas też, że
wydanie zostało uwspółcześnione. Autorem bowiem jest Józef
Ignacy Kraszewski, a sama książka powstała 1876 roku. Nie powinno
to nas jednak zniechęcać. Moim zdaniem jest lepsza od niejednej
nowości. Dlaczego? Po pierwsze, powieść czyta się z niekłamaną
przyjemnością. Nie ma w niej topornych opisów, niepotrzebnych
wątków czy dennych dialogów. Zgodnie ze starą zasadą pisania,
każde słowo coś znaczy, każda wprowadzona postać jest ważna, a
każdy dialog wpływa na fabułę. W klimat książki wczuwamy się
już od pierwszej strony, tak szybko, że aż wręcz niezauważalnie.
Opisy przyrody, którymi raczy nas autor, są tak urzekające, że aż
zaczęłam marzyć o bieganiu po lesie z wiankiem na głowie. Obrazy
statyczne szybko zmieniają się w dynamiczne. Książka bogata jest
w tzw. zwroty akcji. Pierwszy pojawia się na samym początku, jak
grom z jasnego nieba, podczas sielskiej domowej atmosfery. Tak samo
każdy następny przełomowy moment zaskakuje nas i wprawia w
przyjemne poczucie, że w książce wiele się dzieje.
Na uznanie zasługują również
wyraziście zarysowane postacie. Opisy ich wyglądu czy zachowania
tak wiele mówią o ich charakterze, że czytelnik szybko ma
wrażenie, że zna ich na wylot. Nic bardziej mylnego. W każdej
chwili może pojawić się sprawa z przeszłości i zupełnie
odmienić postrzegany przez nas wizerunek. Bohaterowie są też
ludźmi. Poznajemy ich słabe i mocne strony, a jednocześnie wciąż
pozostajemy przychylni wobec większości z nich. Czy słusznie? To
już weryfikuje książka.
Warto podkreślić, że jest to
fabularyzowana książka historyczna i chodzi mi tu zwłaszcza o
pierwszą część tego zwrotu. Mamy tu oczywiście podanych wiele
faktów. Poznajemy zwyczaje plemienne oparte na odkryciach
archeologicznych. Towarzyszymy bohaterom podczas bardzo ważnych dla
Polski wydarzeń (np. chrzest kraju). Pomocny jest również
słowniczek pojęć na samym końcu. Jednak wciąż musimy pamiętać,
że część postaci jest fikcyjna, a fabuła dostosowana do potrzeb
pisarskich autora. Nie wszystko powinniśmy więc brać dosłownie
jak prawdy objawione, a raczej zachętę do zbierania informacji we
własnym zakresie.
Od strony technicznej książka wydana
została w formie okładki „ze skrzydełkami”, co pięknie
wygląda, jednak nie zapewni nam zastępstwa zakładki. Jest za to
solidna i bardzo wytrzymała. Chociaż pozycja zdaje się być
pokaźnej grubości są to tylko pozory. Całość wydrukowano na
dość grubym papierze, ze sporymi marginesami i wielką czcionką.
Bo przecież dla prawdziwego mola książkowego ok. 300 stron to tyle
co nic.
Polecam tę pozycję, ponieważ stanowi
ciekawą odskocznie od popularnych pozycji i wprowadza nas w zupełnie
inną rzeczywistość. Chrzest Polski, od tego wydarzenia w
większości omawiana jest nasza historia. Nie zdajemy jednak sprawy,
że był to proces, a nie jednorazowy fakt. Tak przedstawiona
historia nie znudzi nikogo.
Ocena: 5/6
Dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka za
przekazanie egzemplarza książki do recenzji.
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!