Koreański koncert uczuć Katarzyna Grabowska
#WspółpracaRecenzencka #WydawnictwoReplika
K-Pop szturmem zdobył rynek muzyczny na całym świecie. Zespoły koreańskie mają rzesze wielbicieli, a ich muzyka i charyzma członków zespołów trafiają do serc milionów osób, nie tylko w Azji, ale i w Europie czy Stanach Zjednoczonych. Katarzyna Grabowska w swojej książce „Koreański koncert uczuć” wplata fenomen K-Popu w opowieść o miłości, która przekracza granice, ukazując, jak świat show-biznesu może splatać się z uczuciami zwykłych ludzi.
Fabuła „Koreańskiego
koncertu uczuć” koncentruje się na losach Sary, studentki anglistyki, i Jae
Woonga, członka jednego z najpopularniejszych koreańskich zespołów K-Pop, Ol4u.
Sara, zmuszona jest wrócić do domu autostopem. W tym samym czasie Jae Woong,
gwiazda K-Popu, odbywa tournée po Europie. Ich drogi krzyżują się przypadkowo
na małym, leśnym parkingu, w miejscu, gdzie nic nie zwiastuje nadchodzącej
zmiany. Sara ma złamane serce po rozstaniu z chłopakiem, a Jae Woong, choć
otoczony przez miliony fanek, nie zna prawdziwej miłości. To spotkanie zmienia
wszystko – ich życie nabiera zupełnie nowego rytmu.
Początek książki jest wyjątkowo wzruszający, szczególnie w części dotyczącej Jae Woonga. Autorka doskonale oddaje emocje, jakie towarzyszą koreańskiemu gwiazdorowi, który, mimo popularności, nie zaznał prawdziwego uczucia. Jego samotność, ukrywana za maską idealnego idola, sprawia, że staje się postacią, którą łatwo polubić. Równocześnie jego historia daje czytelnikowi poczucie, że za blaskiem sławy kryje się człowiek pełen lęków i wątpliwości, a jego droga do miłości jest równie trudna jak dla każdego innego człowieka. To początkowe zarysowanie bohatera robi na czytelniku duże wrażenie i skłania do głębszego zaangażowania się w jego historię.
Kiedy bohaterowie
spotykają się po raz pierwszy, fabuła książki nabiera tempa. Szczególnie
ciekawe jest to, jak autorka przedstawia Łódź. Miasto to bowiem staje się tłem
dla istotnej części wydarzeń. Chociaż sama mieszkam w Łodzi, nie miałam
świadomości wielu szczegółów, które Grabowska zręcznie wplata w narrację. To
pokazuje, jak dobrze autorka zadbała o tło i jak interesująco potrafi
wykorzystać je w swojej historii.
Kreacja bohaterów to
kolejny mocny punkt książki. Sara i Jae Woong są od siebie, pozornie, bardzo różni,
co sprawia, że ich relacja jest interesująca, ale i pełna niepewności. Sara,
jako studentka anglistyki, jest rozsądna i wrażliwa, ale także zagubiona po
nieudanym związku, który złamał jej serce. Cały czas zarzuca sobie brak
wyjątkowości. Z kolei Jae Woong, mimo swojej popularności, unika bliskości i
jest zamknięty na emocje, co sprawia, że ich relacja wydaje się wręcz
nieprawdopodobna. Te różnice nie przeszkadzają jednak w rozwoju uczucia…
Z czasem jednak książka
staje się nieco sztampowa. Zachowanie Sary w wielu momentach wydaje się
przesadnie histeryczne, a niektóre zwroty akcji z jednej strony są zaskakujące,
z drugiej jednak – nieprawdopodobne. Z pewnością wiele osób może poczuć, że niektóre
sytuacje są zbyt naciągane i nie do końca realistyczne. Finał historii, choć
pełen emocji, w moim odczuciu jest zbyt cukierkowy. Wszystko rozwiązuje się w
sposób idealny, co, choć może dawać poczucie satysfakcji, sprawia, że opowieść
traci na autentyczności. Zakończenie jest przewidywalne i w pewnym sensie nieco
rozczarowujące.
Choć motyw K-Popu jest
obecny w książce, muszę przyznać, że został tylko lekko zarysowany. Kultura
K-Popu, która jest siłą napędową tej opowieści, stanowi raczej tło, niż główny
element fabuły. W książce tej więcej jest o relacjach między bohaterami, ich
emocjach, niż o tym, jak wygląda życie w świecie koreańskiej muzyki. Fani
K-Popu mogą poczuć niedosyt, bo temat ten nie został głęboko rozwinięty. Ten
aspekt lepiej prezentuje powieść „My Summer in Seoul”.
Na pewno trzeba jednak
docenić wydanie książki, które jest naprawdę piękne. Zjawiskowa okładka i
barwione brzegi stron sprawiają, że książka przyciąga wzrok i jest estetycznie
przyjemna. Choć grafika na okładce może sugerować bardziej koreańską historię,
to tak naprawdę nie oddaje dokładnie fabuły. Wydanie jest świetne, ale grafika
bardziej odnosi się do ogólnego klimatu książki, niż do jej rzeczywistej
treści.
Podsumowując, „Koreański
koncert uczuć” to lekki, całkiem interesujący romans z elementami kultury
K-Popu, który sprawdzi się jako propozycja dla fanów gatunku. Choć nie jest to
książka zaskakująca, a fabuła momentami staje się przewidywalna i nieco
przesadzona, to całość wciąż jest przyjemną lekturą, którą warto przeczytać,
zwłaszcza jeśli szukamy czegoś lekkiego i pełnego emocji.