Featured

piątek, 13 września 2024

Enzymatyczny peeling do twarzy od Slavia Cosmetics

#Reklama #SlaviaCosmetics



Peeling to dość podstawowy, ale też naprawdę znaczący zabieg kosmetyczny. Kilka ruchów i skóra twarzy jest wyraźnie gładsza. Do tej pory stosowałam jednak klasyczne peelingi. Cały czas jednak chodziło mi po głowie, że powinnam przetestować peeling enzymatyczny. Dzięki firmie Slavia Cosmetics miałam taką możliwość.

 

Zdaniem producenta:

 

Wybierając peeling enzymatyczny, decydujesz się na łagodną, ale efektywną metodę pielęgnacji, która przy regularnym stosowaniu, może przynieść zaskakujące efekty. Idealny dla każdego typu skóry, szczególnie polecany dla cery wrażliwej i skłonnej do podrażnień, staje się niezbędnym elementem rytuału pielęgnacyjnego, prowadzącym do zdrowej, promiennej i pełnej blasku skóry.

 

Co zauważysz przy regularnym stosowaniu enzymatycznego peelingu do twarzy:

nawilżenie i odżywienie skóry,

wygładzenie skóry,

złuszczenie martwego naskórka,

wzmocnienie bariery hydrolipidowej skóry.

 

Zapach: różany

 

Pojemność: 50 ml

 

Cena: 99 zł

 

Zdecydowałam się na ten produkt, ponieważ mam cerę mieszaną, skłonną do niedoskonałości. W takim przypadku peeling jest wręcz obowiązkowy. Pod tym względem produkt od Slavia Cosmetics sprawdził się naprawdę nieźle!



 

Warto mieć jednak na uwadze, że w przeciwieństwie do ziarnistych peelingów, produkt enzymatyczny jest delikatniejszy. Efekt po pierwszym użyciu jest zdecydowanie mniej spektakularny, ale też dzięki temu delikatniejszy dla skóry twarzy. Pełnie swojego działania pokazuje dopiero z czasem, po regularnym używaniu. Zdecydowanie warto dać mu szansę, bo z czasem buzia staje się wyczuwalnie gładsza.

 

Produkt ma fajną konsystencje, dobrze się nakłada i nie obciąża skóry. Moja skóra była fajnie oczyszczona. Nie zauważyłam też żadnych efektów ubocznych: podrażnień, wykwitów, czy zaczerwień.

 

Jeśli zaś chodzi o zapach, to jest on delikatny, ale też przyjemny. Jego nakładanie to dla mnie część przyjemnego rytuału.

 

Na uwagę zasługuje też piękne opakowanie, które współgra z innymi kosmetykami z tej firmy. Niby jest to drobiazg, a jednak zestaw ich produktów ładnie prezentuje się w łazience.

 

Używasz peelingu enzymatycznego? Czy lubisz jego delikatne działanie?


Dominika Róg-Górecka

czwartek, 12 września 2024

Makaron z fasolką i sosem pomidorowym

#Reklama #CzanieckieMakarony




Zawsze chciałam być matką, która na macierzyńskim powie, że wszystko się da. Że wystarczy dobra organizacja i wreszcie można zrobić wszystko, na co wcześniej brakowało czasu. A guzik prawda! Owszem, sporo potrafię zrobić, ale nie każdego dnia i niekoniecznie jest to wyłącznie moja zasługa.


Postanowiłam wyznaczyć sobie priorytety, rzeczy, które mimo wszystko chce osiągnąć. Jedną z nich jest gotowanie ze zdrowych produktów. Do tego, by o tym napisać, zmotywowała mnie firma Czanieckie Makarony, która wysłała mi pudełko ze swoimi makaronami. To właśnie we współpracy z nimi powstanie kilka wpisów z prostymi, ale pysznymi przepisami!


Dziś mamy: makaron z fasolką i sosem pomidorowym.


Składniki:

  • makaron świder 100% durum z błonnikiem
  • 500 gr mięsa mielonego
  • koncentrat i przecier pomidorowy
  • fasolka szparagowa
  • przyprawy: bazylia, czarnuszka, pieprz, sól


Przepis jest banalny w wykonaniu i naprawdę szybki. Należy:


  1. Ugotować makaron i fasolkę.
  2. Przygotować sos: wymieszać koncentrat z przecierem oraz dodać przyprawy.
  3. Podsmażyć mięso mielone.
  4. Połączyć wszystko powyższe na talerzu.


Proste i smaczne! Lubisz takie banalne przepisy? Jakie jest Twoje popisowe danie?




Dominika Róg-Górecka

poniedziałek, 9 września 2024

Z magią jej do twarzy – Katarzyna Wierzbicka

#WspółpracaRecenzencka #KatarzynaWierzbicka #SpisekPisarzy



Są takie serie, których kontynuacji nie mogę się doczekać. Jedną z nich jest „Między światami”. Po „Z magią jej do twarzy” sięgnęłam ze sporymi oczekiwaniami i… nie rozczarowałam się.


Agata ma już dość paranormalnych przygód i marzy jedynie o spokojnym, normalnym życiu. Wygląda na to, że właśnie udało się jej to osiągnąć. Razem z kochającym narzeczonym planują ślub, a wraz z nim początek nowego życia. Jednak wcześniej Agata musi się odciąć od demonów przeszłości, a zwłaszcza jednego półdemona… Kobieta nie zdaje sobie sprawy, że już niedługo rozpocznie się kolejna intryga, w której ponownie odegra ważną rolę. Dawid, półdemon, z którym połączona jest telepatyczną więzią, stoi za serią morderstw. Czemu to robi? Jaki jest jego prawdziwy cel? Agata nie spocznie, póki się tego nie dowie. A zważywszy na to, że nie posiada najmniejszych magicznych zdolności, będzie to nie lada wyzwanie!


Wspomniałam powyżej o intrydze i właśnie od tego wątku zacznę swoją recenzję. Oj dzieje się! Fabuła funduje nam naprawdę wiele zwrotów akcji oraz manipulacji i kłamstw na wielu różnych poziomach. Chociaż od samego początku czytelnik spodziewa się, że nic nie jest takie, jak się wydaje, to jednak przejrzenie spisku nie jest wcale łatwe. Sama zrozumiałam skalę afery dopiero na sam koniec.



Jednak to nie wszystko. Silniejsze emocje budzi też relacja Agaty z Dawidem. O ile wcześniej zaczynało iskrzyć, to tym razem mamy już prawdziwe wyładowania. Ich znajomość jest skomplikowana, a jej śledzenie sprawia naprawdę wiele frajdy.


Ale największym plusem tej serii jest główna bohaterka. Większość książek stawia na elokwentnych, potężnych protagonistów. Tu jest inaczej. Nie dość, że Agata jest sporo słabsza od swoich przeciwników, to ma też niewyparzony język i zdolność do wpadania w tarapaty. Jej impulsywne zachowanie napędza akcję, a niepokorne myśli podkręcają humorystyczny wydźwięk wielu scen.


Bo tak, to jest książka z kategorii tych, w których dowcip i walka na życie i śmierć pojawiają się w jednej scenie. Myśli Agaty są niepokorne, a ona sama nie daje się utemperować nikomu i niczemu. Bo osób, które będą chciały nagiąć ją do własnej woli, jest naprawdę sporo, a ich intencje są bardzo różne.


Również bohaterowie trzecioplanowi robią wrażenie. Każdy z nich ma ciekawy charakter oraz motywację, która nie jest oczywista na pierwszy rzut oka. Potrzeba czasu, żeby lepiej ich zrozumieć, a pewne zachowania stają się zrozumiałe dopiero pod sam koniec powieści.


O ile przy drugi tomie, „To nie jest kraj dla słabych magów”, narzekałam na pewien chaos w opowieści, to tym razem nie mam takiego wrażenia. Opowieść jest niesamowicie wciągająca, ale też przejrzysta. W moim odczuciu jest to najlepszy tom z serii, który nie tylko świetnie rozbudowuje fabułę, ale też coraz ciekawie zarysowuje świat przedstawiony. W przypadku tego tomu nie miałam też wrażenia, że „temat się przejadł”. Autorka operując tą samą myślą przewodnią, cały czas oferuje czytelnikowi coś nowego i zaskakującego. I po raz kolejny napiszę, mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec! Bo intryga wciąż się rozkręca, a stawka rośnie z każdym tomem!


Dominika Róg-Górecka

środa, 4 września 2024

Krem, który chroni przed szkodliwym promieniowaniem od Slavia Cosmetics

 #WspółpracaRecenzencka #SlaviaCosmetics

 



Przed promieniowaniem niebieskim chronią okulary, ewentualne specjalne nakładki na monitory. Ale krem? Jak się okazuje, krem również! Przynajmniej ten! Zapraszam na recenzję kosmetyku na miarę współczesnych czasów!

 

Po raz kolejny miałam przyjemność przetestować krem od firmy Slavia Cosmetics. Tym razem sięgnęłam po krem na dzień: Nawilżenie & Ochrona przed IR.

 

Zdaniem producenta:

 

Lekki naturalny krem do twarzy na dzień jest odpowiedzią na panującą obecnie elektroniczną rzeczywistość. Chroni skórę przed szkodliwym wpływem promieniowania niebieskiego emitowanego przez ekrany smartfonów i komputerów. Doskonale nawilża i matuje, dlatego polecamy go przede wszystkim jako krem do cery mieszanej i tłustej.

 

Zapach: świeży, nuty zielonej herbaty

 

Pojemność: 50 ml

 

Cena: 159,00 zł

 

Opakowanie:

 

Firma Slavia Cosmetics ma swoją własną, niepowtarzalną estetykę. Kolorowe słoiczki oraz piękne, drewniane nakrętki. Taki produkt wyróżnia się wizualnie na tle konkurencji i już samym wyglądem zapewnia o wysokiej jakości.

 

Skład

 

Lubię kremy, które mają dobry skład. I tak jest w tym przypadku. 93% składników ma pochodzenie naturalne. Sam produkt jest też wegański.

 

Konsystencja i zapach

 

Krem ma lekką konsystencję, dzięki czemu przyjemnie nakłada się go na twarz. Chociaż w Internecie znalazłam informację, że przypomina delikatną piankę, sama nie maiłam takiego wrażenia. Ot lekki, przyjemny w nakładaniu krem.

 


Równie delikatny jest też zapach. Jest lekki, kwiatkowy, pozostaje wyczuwalny po nałożeniu, ale naprawdę lekko. Nie wybija się też na tle perfum. Chociaż bardzo mi się on podoba, muszę przyznać, że nie wyczuwam w nim zielonej herbaty. Jest lekki, przyjemny i świeży, ale nie jakoś szczególnie oryginalny.

 

Działanie

 

Producent deklaruje, że krem chroni przed szkodliwym promieniowaniem. Żałuję, ale tego niestety nie miałam jak sprawdzić.

 

Za to pozytywnie muszę się wypowiedzieć o nawilżeniu. Produkt faktycznie długo pozostaje wyczuwalny na twarzy. Dla jednych będzie to plus, dla innych niekoniecznie. Dość długo da się wyczuć krem na twarzy, nie wchłania się cały od razu, a buzia przez wiele godzin pozostaje nawilżona. Trzeba jednak lubić to uczucie.

 

Za to jednoznacznie pozytywnie oceniam efekt matowienia. Faktycznie, po użyciu skóra wygląda lepiej, a sam krem świetnie sprawdza się pod podkładem: wygładza i zmatawia buzię, dzięki czemu makijaż lepiej wygląda.

 

Produkt znajdziesz na tej stronie.

 

Co sądzisz o kremie, który chroni przed szkodliwym promieniowaniem? Czy jest to przydatna właściwość?

 

Dominika Róg-Górecka

poniedziałek, 2 września 2024

Almas. Diament pustyni – Kinga Jesman

#WspółpracaRecenzencka #SkarpaWarszawska #KingaJesman


Życie arabskich kobiet to temat, który został na nowo odkryty przez polskie pisarki. Od jakiegoś czasu na księgarniane półki trafiają powieści, której akcja rozgrywa się w zupełnie innej kulturze. Czym wyróżnia się ten tytuł? Od razu uprzedzę... będzie pikantnie!


„Almas. Diament pustyni” to książka autorstwa Kingi Jesman, wydana przez Skarpę Warszawską. Jest to też pierwszy tom serii „Klejnoty Dubaju”. Na jego stronach poznajemy historię młodej Jemenki, która wraz z matką i siostrą ucieka z rodzinnego kraju. Trafiają pod skrzydła cioci, która mieszka w Dubaju. Jednak pieniądze szybko się kończą, a rodzina tonie w długach. Pomimo wstydu i dylematów moralnych dziewczyna decyduje się na zostanie damą do towarzystwa. Nie łudzi się, że będzie zarabiać za pomocą rozmów. Już pierwszej nocy okazuje się, że ma rację. Co prawda otrzymuje sowite wynagrodzenie, ale sprzedaje swoje dziewictwo. W głowie dodatkowo miesza jej pewien przystojny ochroniarz. Między nimi szybko zaczyna iskrzyć. Ale czy w tych warunkach znajdzie się miejsce na miłość?

Na początku warto zaznaczyć, że jest to powieść z gatunku romansu erotycznego i zawiera wszystkie elementy charakterystyczne dla tego typu książek. Przede wszystkim czytelnik otrzymuje sporo śmiałych scen, które jednak trudno nazwać słodkimi. Almas doświadcza wielu traumatycznych sytuacji, a cena, jaką płaci za możliwość pozostania w Dubaju, jest naprawdę wysoka.

Drugim elementem jest wulgarny język. Bohaterowie nie przebierają w słowach, nawet w sytuacjach intymnych. To jest coś, czego do końca nie rozumiem, ani w tym, ani w innym erotyku. Przekleństwa pojawiają się nie tylko przy negatywnych interakcjach, ale też jako pozytywne wyznania. Do mnie to nie przemawia, jednak jest to kwestia gustu.


Z kolei bardzo fajnym elementem fabuły jest wielokrotne zwracanie uwagi na różnice kulturowe. Chociaż islam wyznawany jest zarówno w Jemenie, jak i Dubaju, to jednak sporo dzieli te kraje. Bohaterka wielokrotnie zwraca uwagę na te różnice, co dla mnie, osoby nieobeznanej z tematem, stanowiło interesujące ciekawostki.

Na docenienie zasługuje też intensywna, przepełniona emocjami i zwrotami akcji, fabuła. To nie jest słodka historyjka, ale brutalna, momentami wulgarna opowieść o dwójce zagubionych ludzi. Dużo się dzieje, jest co przeżywać i czym się przejmować. Momentami miałam wrażenie, że jest to luźna adaptacja „Pretty woman”, jednak bardziej dosadna i co do zasady, pozbawiona romantycznych uniesień.

„Almas. Diament pustyni” to książka dla miłośniczek romansów erotycznych, które szukają czegoś innego, niż kolejne randki z mafią. Owszem jest tu trochę schematów, odrobinę naiwności, ale ostatecznie powieść broni się silnymi emocjami i dynamiczną akcją.

Dominika Róg-Górecka

niedziela, 1 września 2024

Serum z retinolem kapsułkowanym od Slavia Cosmetics – czy mogę używać je latem?

#Reklama #SlaviaCosmetics




Produkty z retinolem cieszą się dużym zainteresowaniem. Wszystko to z powodu skutecznego działania: nie tylko nawilża skórę, ale też wygładza zmarszczki. Jednak producenci często odradzają używania go latem. Jak się okazuje, pod pewnymi warunkami rezygnowanie z ulubionego kosmetyku nie jest konieczne!


Czym jest retinol


Jednak zanim przejdziemy do stosowania, słów kilka o samym retinolu. Jest to substancja z grupy retinoidów, za co za tym idzie, pochodnych witaminy A. Składnik ten bierze udział w wielu naturalnych procesach, takich jak: wzrost, widzenie, rozwój komórek. Zaaplikowany na skórę zwiększa produkcję kolagenu i wyrównuję koloryt skóry.

Serum z retinolem


Przykładem kosmetyku z retinolem jest serum od Slavia Cosmetics. Jak wskazuje producent jego serum do twarzy z retinolem kapsułkowanym 0,3% to
„skondensowana dawka niezwykle skutecznych składników aktywnych, skomponowana przez ekspertów od pielęgnacji twarzy, szyi i dekoltu. W składzie znajduje się m.in. retinol kapsułkowany, peptyd, czynnik wzrostu naskórka, komórki macierzyste z szarotki alpejskiej oraz astaksantyna. Jeśli chcesz wznieść swoją pielęgnację na jeszcze wyższy poziom, to serum jest dla Ciebie”.

Kosmetyk ma przyjemny, migdałowy zapach oraz ładne opakowanie. Polecany jest osobom ze skórą dojrzałą. Oto kilka efektów jego długotrwałego stosowania:

  • silne ujędrnienie i uelastycznienie skóry
  • spłycenie zmarszczek
  • rozjaśnienie przebarwień
  • wyrównanie kolorytu skóry
  • redukcję niedoskonałości
  • zwężenie rozszerzonych porów
  • uregulowanie produkcji sebum
  • poprawę napięcia skóry
  • poprawę owalu twarzy
  • regenerację skóry

Retinol latem? Tak, ale…




Stosując produkt z retinolem warto pamiętać, że zwiększa on wrażliwość skóry na promienie słoneczne. Z tego powodu, żeby nie wpaść z deszczu pod rynnę, warto pamiętać o następujących zasadach:

  • jeśli producent nie poleca inaczej, korzystać z kosmetyku wieczorem,
  • w okresach o zwiększonym nasłonecznieniu, np. wiosną i latem, używać w ciągu dnia kremu z filtrem SPF 50 i odnawiać go co trzy godziny,
  • unikać opalania, zarówno na powietrzu, jak i w solarium,
  • stosować produkt zgodnie z jego instrukcją, nie spieszyć się, przykładowo serum od Slavia Cosmetics należy w pierwszych dwóch tygodniach używać tylko raz na tydzień,
  • nie nakładać na mokrą skórę,
  • nie łączyć z kuracją opartą na kwasach AHA i BHA,
  • stosować się do obostrzeń wskazanych w instrukcji, przykładowo serum od Slavia Cosmetics nie należy aplikować w ciąży i podczas karmienia piersią.

Jednak stosując powyższe zasady nawet retinol latem jest bezpieczny.

Serum z retinolem kapsułkowanym 0,3%


Impulsem do powstania tego wpisu jest serum z retinolem kapsułkowanym 0,3%, który otrzymałam od Slavia Cosmetics. Jest to nowość na stronie producenta i naprawdę warto się z nią zapoznać. Poza wskazanym już działaniem, warto jeszcze wspomnieć, że aż 96% składników jest pochodzenia naturalnego.

Słyszałyście o retinolu? A może już go stosujecie? Koniecznie napiszcie mi o tym w komentarzu!

wtorek, 27 sierpnia 2024

Kuszenie – Katarzyna Berenika Miszczuk

#WspółpracaRecenzencka #WydawnictwoMięta


Kiedy oferta jest zbyt dobra, żeby była prawdziwa, to wiadomo… że chodzi o siły nieczyste. W „Kuszeniu” nie brakuje ani uroków, ani czarnej magii.


Za każdym razem z przyjemnością sięgam po twórczość Katarzyny Bereniki Miszczuk. Jednak tym razem skusiła mnie przede wszystkim piękna okładka. Ale nie tylko…


„Kuszenie” to tytuł wydany nakładem Wydawnictwa Mięta. Na jego stronach poznajemy Ewę, dziewczynę pochodzącą z nietypowej rodziny: złożonej z samych kobiet o mocnym charakterze. I Ewa również go ma. Dlatego z dnia na dzień postanawia kupić Mnichówkę, tajemniczy pensjonat położony w małej miejscowości. Cena jest wyjątkowo atrakcyjna, jednak wszystko wskazuje na to, że dom jest opętany. Czy dziewczyna podoła wyzwaniu? I w jakim celu pomaga jej tajemniczy księgowy?


Pierwsza połowa książki to tak naprawdę opowieść o kupowaniu pensjonatu i szukaniu swojego miejsca w małej mieścinie. Będziemy towarzyszyć Ewie, gdy ta zacznie oglądać nieruchomość, ale też próbować zrozumieć co jest przyczyną tak niskiej ceny. Dopiero w drugiej połowie akcja wyraźnie przyspiesza. Coraz częściej pojawiają się paranormalne sytuacje oraz kwestie, które ciężko wyjaśnić. I muszę przyznać, że o ile wcześniej książka była po prostu dobra, to wraz z większym udziałem metafizyki, powieść zaczęła mi się naprawdę bardzo podobać.



Warto też wspomnieć, że wiele wątków rozwija się w nieoczywisty sposób. Sporo wydarzeń mnie zaskoczyło, a główna intryga ma kilka naprawdę ciekawych zwrotów akcji. Tak samo interesująco prezentuje się rodzina Ewy. Lubię wątki wielopokoleniowe i mam nadzieję, że ten będzie odgrywał większą rolę w kontynuacji.


Mniej oryginalne prezentuje się wątek miłosny. Chociaż jest tam jeden ciekawy wyróżnik, to jednak sam przebieg znajomości był dość przewidywalny. Całe szczęście urozmaica go niewyparzony język głównej bohaterki, która swoimi komentarzami ubarwia wiele sytuacji.


Istotną rolę odgrywa również miejsce akcji. Zarówno lokalny folklor, jak i miejscowi, wszystko to kreuje ciekawy klimat. To, co z pewnością zaskakuje, to połączenie naszych rodzimych wątków z… japońską demonologią. Bardzo udany miks!


„Kuszenie” to książka, której zdecydowanie warto dać się skusić. Przypadnie do gustu osobom, które cenią lekką fantastykę oraz niecodzienne wątki miłosne.


Dominika Róg-Górecka

czwartek, 15 sierpnia 2024

Kamogawa. Tropiciele smaków. Drugie danie – Kashiwai Hisashi Kashiwai Hisashi

#WspółpracaRecenzencka #WydawnictwoRelacja



Mam słabość do literatury japońskiej. Z reguły trafiam na bardzo dobre książki, których fabuła zbudowana jest wokół niecodziennego pomysłu. Ale również w tym przypadku kontynuacje to wielka niewiadoma. Czy druga część zdoła mnie zaskoczyć czymś nowym, a może będzie tylko powtarzać wcześniejszy pomysł? Z tą myślą sięgnęłam po „Kamogawę. Drugie danie”.

 

Fabuła tej części również rozgrywa się wokół motywu restauracji. Miejsce to jest prowadzone przez córkę i ojca, ale poza serwowaniem jedzenia oferują oni jeszcze jedną, nietypową usługę: tropienie smaków. Można do ich przyjść i poprosić o odtworzenie przepisu, za którym się tęskni, a którego się nie pamięta. To coś więcej niż kolejne danie w restauracji, to wspomnienia, nierozwiązane sprawy i emocje. Czy uda się odnaleźć każdy smak?

 

Pomysł na wątek główny jest naprawdę niezły. Restauracja prowadzona przez byłego policjanta, w ramach której tropi się smaki, to naprawdę ciekawa myśl. Jednocześnie jest to dokładnie to samo, co w pierwszej części. Nic więcej, a nawet trochę mniej. Bo w drugim tomie czeka nas zdecydowanie mniej wątków osobistych, niż za pierwszym razem. Otrzymujemy jedynie niepowiązane ze sobą historie klientów, które, chociaż bardzo ciekawe, nie tworzą żadnej większej intrygi, czy opowieści. I chyba tego najbardziej mi brakowało, żeby coś te wszystkie opowiadania połączyło, a potem pokazało ich drugie dno.

 

Bez zmian pozostały też wszystkie dobre strony serii. Głowni bohaterowie to urzekający duet. Ich relacja jest ciekawa, głęboka i poruszająca. Chociaż w większości ich dialogi są dowcipne i pełne humoru, to jednak niektóre wątki dają do myślenia.

 

Równie ciekawie prezentują się historie gości restauracji. Zwłaszcza opowieść dotycząca małego chłopca bardzo mnie poruszyła. Ale trzeba przyznać, że każdy rozdział porusza inny temat i robi to w nieoczywisty sposób. Autor nie stara się wpłynąć na emocje czytelnika za pomocą tanich chwytów, po prostu pokazuje różne odcienie życia i stawia pytania, na które nie ma łatwych odpowiedzi.

 

Na deser zostawiłam największy wyróżnik tej serii: opisy potraw. Muszę przyznać, że naprawdę chciałabym ich spróbować! Opisy są nie tylko bardzo dokładne, ale też niesamowicie klimatyczne. To coś dla prawdziwych literackich smakoszy.

 

Wspomniałam we wstępie, że lubię japońskie książki. Ta również mi się podobała, ale zdecydowanie mniej niż pierwszy tom. Spodziewałam się, że w kontynuacji większy nacisk zostanie położony na głównych bohaterów, a historie gości w jakiś sposób się ze sobą połączą i mnie zaskoczą. Niestety otrzymała tylko kilka ciekawych opowiadań.


Dominika Róg-Górecka

Zaopiekowana mama – Aleksandra Sileńska

#WspółpracaRecenzencka #NaKanapie




Potrzebowałam tej książki. Sama nawet nie wiedziałam jak bardzo! Od niespełna miesiąca mam na pokładzie maluszka, który zawładnął całym moim światem. A wraz z nim pojawiły się zarówno piękne chwile, jak i myśli, że zupełnie nie daję sobie rady z tym całym macierzyństwem. I chociaż wiem, że nie jestem ani pierwsza, ani ostatnia, która się tak czuje, to jednak przeczytanie tego na papierze naprawdę podniosło mnie na duchu.


„Zaopiekowania mama” to poradnik idealny dla kobiet, które nie mogą odnaleźć się w macierzyństwie. Zarówno tych na początku swojej nowej roli, jak i mam, które już od lat troszczą się o swoje maluchy.


Układ treści wygląda w następujący sposób. Każdy rozdział poświęcony jest jakiemuś zagadnieniu np. walce z lękiem. Najpierw autorka opowiada swoją osobistą historię, jakieś ważne dla niej wydarzenie lub punkt zwrotny. Następnie przechodzi do porad bardziej ogólnych. Treści te przeplatane są wstawkami na szarym tle, w których autorka zwraca się bezpośrednio do czytelnika. Teksty te przypominają coś w rodzaju połączenia mantr z motywującymi poradami. Z jednej strony są one naprawdę bardzo fajne: szczere, poruszające, dające do myślenia. Z drugiej, czasem wybijają z wątku, ponieważ pojawiają się nagle i potrafią przerwać tekst w połowie zdania. Zdziwił mnie też zapis. Teksty na szarym tle zapisane są niczym wiersz, entery pojawiają się w losowych miejscach. Czasem ma to uzasadnienie, czasem nie. I chociaż co do zasady lubiłam te wstawki, to momentami było ich za dużo, a ja czułam potrzebę, żeby je pominąć i nie wybijać się z lektury.


Dużym plusem jest za to bezpośrednia narracja. Autorka wielokrotnie zwraca się do czytelnika, podkreśla, że rozumie jego sytuacje i co bardzo ważne, sama nie kreuje się na guru w temacie. Przyznaje, że chociaż sama jest psycholożką, żeby poradzić sobie ze swoimi problemami, udała się na terapię. Dzięki temu miałam wrażenie, jakbym rozmawiała z koleżanką, a nie ekspertką, do której czuję dystans i nieszczególnie jej ufam.



Muszę też przyznać, że czytając niektóre fragmenty, zwyczajnie się rozklejałam. Miałam wrażenie, jakbym czytała o sobie, o swoim zmęczeniu, przeładowaniu bodźcami, ale też niesamowitym szczęściu. Jednak traktuję tę książkę bardziej jako coś, co pomogło mi się pozbierać, co mnie zainspirowało i uzmysłowiło parę przyziemnych faktów. Jednak autorka tak mocno skupia się na snuciu historii, że momentami jej wywód jest lekko chaotyczny, a sensu stricto porady pojawiają się na sam koniec.


Może nie jest to książka idealna, ale potrzebowałam ją przeczytać i naprawdę cieszę się, że powstała. Świetnie sprawdzi się, jako prezent dla młodej mamy, ale też tej, która ma już po dziurki w nosie swojej codzienności.


Recenzja dla portalu nakanapie.pl.


Dominika Róg-Górecka

wtorek, 13 sierpnia 2024

To nie jest kraj dla słabych magów – Katarzyna Wierzbicka

#WspółpracaRecenzencka #KatarzynaWierzbicka #SpisekPisarzy



Przygody potrafią być ciekawe, angażujące, fascynujące, ale też… przytłaczające i niebezpieczne. Tym razem nasza bohaterka wcale nie szuka dodatkowych atrakcji. Jednak pech chce, że to przygody… szukają jej.


„To nie jest kraj dla słabych magów” jest książką autorstwa Katarzyny Wierzbickiej, wydana nakładem „Spisek pisarzy”. To drugi tom cyklu „Między światami”, którego pierwsza część nosiła tytuł „Tajne przez magiczne”.


Agata właśnie przeżywa żałobę. Zginął jej ojciec, a rodzona matka postanowiła zafundować całemu magicznemu światowi „coming out”. Jak się okazuje, wiele osób nie akceptuje tej decyzji. I nie wiadomo czemu, zdaniem niektórych Agata ma zrobić z tym porządek. Co z tego, że nie ma na to najmniejszej ochoty. Gdy na scenie pojawia się Dawid, zwykłe „nie” po prostu traci rację bytu.



W pierwszej części najbardziej podobało mi się umiejscowienie fabuły w przedszkolu. Naprawdę, nigdy wcześniej nie czytałam nic podobnego! Jednak drugi tom nie powiela tego motywu, dlatego na początku ciężko było mi się przestawić i zaakceptować, że ten niepowtarzalny klimat już nie wróci.


Pojawia się za to co innego – atmosfera zagrożenia oraz mnóstwo akcji. Ta przygoda praktycznie cały czas się rozpędza, co chwilę serwuje nowe zwroty wydarzeń i zaskakuje czytelnika kolejnymi niespodziewanymi sytuacjami. Momentami było tego aż za dużo, a w fabułę wkradał się chaos. Zwłaszcza oniryczny dom pewnego boga sprawił, że nie byłam do końca pewna, co tak naprawdę się dzieje. Jednak przez większość książki historia nieustająco mnie zaskakiwała i fundowała moc wrażeń.


Bez zmian pozostał za to kapitalny humor autorki. Widać go głównie w przemyśleniach bohaterki oraz dialogach z pozostałymi bohaterami. Uśmiałam się przednio!



Równie ciekawie prezentuje się relacja z półdemonem Dawidem. Cały czas wszystko jest na ostrzu noża, a bohaterowie stąpają po cienkiej linii między nienawiścią a sympatią. Ta niejednoznaczność jest z resztą charakterystyczna dla wszystkich postaci. Mają one swoje wady i zalety, są złożeniu, nie sposób ich lubić czy nie lubić bez żadnego „ale”. I to, moim zdaniem, jest naprawdę godne pochwały, bo większość powieści stara się po prostu zdobyć sympatie czytelnika za pomocą milusich bohaterów. Tu wszystko jest skomplikowane, zarówno świat przedstawiony, jak i postaci.


A skoro wspomniałam już o świecie, to zdecydowanie uwielbiam ten koncept! Świetnie pomyślane i jeszcze lepiej zrealizowane. Skomplikowana polityka, sporo intryg, jeszcze więcej problemów.


Jestem naprawdę ciekawa, jak opowieść potoczy się dalej! Bo to jeszcze nie koniec!


Lubicie książki, które opisują magiczny świat istniejący obok naszego?


Dominika Róg-Górecka

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates