„W życiu nie wszystko kończy się dobrze”, czyli wywiad z Magdaleną Majcher
Autorka, która nie boi się trudnych tematów i, jak sama podkreśla, nie pisze bajek dla dzieci. Uwielbia wystawiać swoich bohaterów na próbę, a jej powieści to książki, które sama z chęcią by przeczytała. Do tej pory spod jej pióra wyszły Jeden wieczór w Paradise, Stan nie! błogosławiony i Matka mojej córki. Zapraszamy na rozmowę z Magdaleną Majcher przeprowadzoną w ramach portalu Redakcja Essentia.
W swoich książkach porusza Pani
trudne tematy. Czy nie boi się Pani, że czytelnikom może się to nie
spodobać, gdyż wolą lżejsze wątki?
Moja droga do pisania i wydawania była
długa i wyboista. Pierwsza napisana przeze mnie powieść nie została
wydana. To była historia rozpadu małżeństwa po śmierci ich
kilkutygodniowej córeczki. Dostałam sporo odpowiedzi w stylu: „To się
nie sprzeda, ma pani dobry styl, proszę spróbować z czymś lżejszym”. No i
spróbowałam, ale Jeden wieczór w Paradise to nie do końca było TO, co chciałam pisać. Dopiero pisząc Stan nie! błogosławiony i Matkę mojej córki, czułam
się w pełni usatysfakcjonowana. Nie umiem i nie lubię lekko, cóż
począć? Nie zrezygnuję z trudnych tematów, mogę jedynie podać je w lekki
sposób, aby czytelnik nie czuł się przytłoczony. Dostaję mnóstw
sygnałów, że mi się to udaje, że mimo iż podejmuję w powieściach trudne
tematy, te książki czytają się same.
Fabuła zarówno Matki mojej córki, jak i Stanu nie! błogosławionego skupia się głównie na temacie macierzyństwa. Dlaczego zdecydowała się Pani właśnie na taką tematykę? Czy z jakichś względów te relacje są Pani najbliższe?
Miłość macierzyńska jest według mnie
najpiękniejszym, ale i wymagającym najwięcej wyrzeczeń rodzajem miłości.
To temat rzeka. Sama lubię czytać książki o takiej tematyce, ostatnio
zachwyciła mnie powieść Trzy i pół sekundy Amandy Prowse.
Kieruję się prostą zasadą: piszę to, co sama chciałabym przeczytać. Czy
wątki związane z macierzyństwem są mi bliskie? Na pewno. Mam dwóch
synów, w pewnym stopniu mogę identyfikować się z moimi bohaterkami.
Skąd czerpie Pani inspiracje? Odpowiedź na to pytanie szczególnie interesuje mnie w kontekście Pani ostatniej książki. Główny wątek Matki mojej córki to naprawdę niełatwy temat.
To nie jest tak, że konkretna osoba, dzieło czy miejsce mnie inspirują. Pomysły przychodzą znienacka. Myję zęby, jestem z dziećmi na placu zabaw, spacerze, gotuję obiad, a tu nagle… bam! Jest zamysł i już wiem, że to jest historia warta opisania. Czasem zainspiruje mnie zasłyszana historia, dramat, który toczy się gdzieś w sąsiedztwie, ale nigdy nie jest tak, że opisuję życie innych ludzi. Nie piszę o znanych mi osobach, wszystkie moje postacie są fikcyjne, tak jak i opisywane przeze mnie wydarzenia.
Bohaterkami Pani książek targają
bardzo silne emocje, każe im Pani mierzyć się z trudnymi
doświadczeniami. To, że uczucia udzielają się czytelnikowi, sama wiem
najlepiej, a co się dzieje z pisarzem? Czy również tak przeżywa to, o
czym pisze?
Bywało tak, że płakałam, pisząc ostatnie
sceny, ale to nie tak, że mierzę się z doświadczeniami moich postaci.
Obserwuję je całkiem z boku, ale czasem rodzą się we mnie wspomnienia,
przypominam sobie podobne sytuacje z mojego życia. Wtedy zdarzy mi się
wzruszyć. Na co dzień jednak przypatruję się chłodno moim bohaterom.
Uwielbiam wystawić ich na próbę, sprawdzać w ekstremalnych sytuacjach,
ale nie czuję się po tym skonana. Ja to nie oni, oni to nie ja, chociaż,
proszę mi wierzyć, to są ludzie z krwi i kości, a nie tylko papierowe
postacie, czego najlepszym dowodem jest to, że często dochodzą do głosu i
całkowicie mieszają mi w fabule…
A wracając do tych traumatycznych
przeżyć… Czy nie kusiło Pani, żeby nagle wszystko odkręcić? Zaskoczyć
wszystkich bardzo szczęśliwym zakończeniem?
Mnie nie kusi. W życiu nie wszystko
kończy się dobrze, a ja tworzę realistyczne fabuły, a nie bajki dla
dorosłych. Ale wiem, że czytelniczki chciałyby szczęśliwego zakończenia,
więc może w końcu im je dam? Oczywiście nie stuprocentowo szczęśliwe,
bo nie byłabym sobą, ale może chociaż w osiemdziesięciu procentach?
Czy myślała Pani o tym, żeby
spróbować swoich sił w zupełnie innym gatunku? Na przykład… erotycznym
kryminale? To teraz bardzo modne.
Mam w planach flirt międzygatunkowy,
chociaż na stałe pozostanę wierna obyczajom. Erotyczny kryminał? O ile
ta druga część nie brzmi najgorzej, o tyle erotyki w ogóle mnie nie
kręcą.
Czy ma Pani w planach spotkania autorskie? Czy w najbliższym czasie Pani wierni czytelnicy będą mogli spotkać Panią osobiście?
Oczywiście! Proszę obserwować moją
stronę internetową i fanpage’a. Uwielbiam spotkania z czytelnikami. Już
20 lipca spotkam się z nimi w Ustroniu Morskim. 3 sierpnia w Bielsku-Białej,
27 września – w Czeladzi, 12 października – w Sosnowcu, a 19
października – w Kędzierzynie-Koźlu. Szykuje się więcej spotkań, ale ich
daty będę mogła podać po potwierdzeniu.
Czy mogłaby Pani zdradzić coś na
temat swojej kolejnej książki? Są już plany? A może nawet cała powieść? I
przede wszystkim… kiedy. I dlaczego tak długo musimy czekać?
Kolejna książka jest już ukończona, a do
księgarni trafi jesienią, więc myślę, że nie każę moim czytelnikom
długo czekać. Już pracuję nad kolejnymi projektami. Nie umiem nie pisać.
Serdecznie dziękuję za rozmowę!
Wspaniały wywiad,Pani Magdalena jest bardzo sympatyczną osobą.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńCzytając ten wywiad, targały mną emocje. Dość dawno temu, zachęcona świetnym wpisem autorki na jej blogu, sięgnęłam po "Jeden wieczór w Paradise", no i cóż, nie było między nami znaczącej chemii. Autorka sama twierdzi, że to nie było jej spełnienie, więc widać to i w lekturze. Mam dwie kolejne książki Pani Magdy na półce i wiem, ze kiedyś przeczytam. Tymczasem w priorytecie zawsze są egzemplarze recenzenckie.
OdpowiedzUsuńA ja muszę przyznać, ze właśnie debiutu jeszcze nie czytałam. Dwie następne powieści bardzo przypadły mi do gustu, dlatego polecam je z całego serca. I jednocześnie rozumie, recenzenckie zawsze mają priorytet :)
UsuńNigdy niczego tej autorki nie czytałam. Niezły wywiad. Musiałąś włożyć sporo pracy w napisanie tego wpisu.
OdpowiedzUsuńPolecam po nie sięgnąć, zwłaszcza, ze niedługo wyjdzie następna :)
UsuńPani Magda to bardzo intrygująca osoba. Powiem szczerze, że z uwagi na tytuły dwóch ostatnich książek pewnie bym po nie nie sięgnęła, bo nie interesuje mnie temat macierzyństwa. Po przeczytaniu tego wywiadu nabrałam na nie ochoty. Właśnie z uwagi na to, o czym rozmawiałyście - trudne tematy i - ponoć - dobry styl autorki.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zachęciłam :)
UsuńW powieściach Pani Magdy macierzyństwo jest ważnym tematem, ale nie wprowadzonym łopatologicznie czy typowo. Nie znajdziesz mądrości w stylu "kocham swoje dziecko ponad życie, Ty też masz". To bardziej siła napędowa dla ciekawej fabuły.
Bardzo ciekawy wywiad. Podoba mi sie postawa pani Magdaleny, jest bardzo ciekawa osoba :D
OdpowiedzUsuńTak, masz racje, świetne odpowiedzi!
UsuńLubię czytać takie wciągające rozmowy. Dziękuję
OdpowiedzUsuńTo ja dziękuję i polecam się na przyszłość :)
UsuńMój ukochany film nie ma szczęśliwego zakończenia. Moje dwie najukochańsze książki nie mają szczęśliwego zakończenia. Happy ending jest przereklamowany. Bardziej mnie właśnie zaskakuje smutne zakończenie, dlatego tak bardzo je lubię <3 Dobrze, że autorka nie dała sobie wmówić, że jej teksty się nie sprzedadzą. Chętnie poczytam <3
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam "Matkę mojej córki" :)
Usuń