piątek, 24 listopada 2017

Najlepsze jest najbliżej


Na tę literacką podróż czekałam długo i z wielką niecierpliwością. Bo muszę Wam się przyznać, zasadniczo nie prowadzę żadnego rankingu ulubionych autorek. Po prostu uwielbiam czytać polską literaturę kobiecą i tyle. Ale gdyby ktoś bardzo przyparłby mnie do muru i niezwłocznie zażądałby odpowiedzi, to autorka książki, o której zaraz Wam opowiem, Małgorzata J. Kursa, byłaby na pierwszym miejscu ex aequo z nieodżałowaną panią Moniką Szwają.

Tytuł: Najlepsze jest najbliżej
Autor: Małgorzata J. Kursa
Wydawnictwo: Lucky

Panią Małgorzatę pokochałam przede wszystkim za jej Miłość i aspirynę i Jasną sprawę (mam nadzieję, że niektórzy z Was są już po ich lekturze?) gdzie prym wiedzie wspaniała, ale postrzelona Marta Artymowicz. Dlatego wręcz w podskokach biegłam na pocztę po przesyłkę od Wydawnictwa Lucky, w której była kolejna część przygód Marty i jej przyjaciół.

Tym razem wkraczamy w świat Rambo, właściciela restauracji i pani doktor Oleńki, których mieliśmy już przyjemność poznać w Jasnej sprawie. Tych dwoje ma się ku sobie bardzo, bardzo, jednak oboje to wypierają i próbują szukać szczęścia gdzie indziej. Ale przecież... spotkało ich w życiu największe szczęście. Oboje przyjaźnią się z Martą, a ona oczywiście nie pozwoli zginąć śmiercią naturalną kiełkującemu uczuciu i z impetem wkroczy do akcji. A, że sama już niedługo zostanie mamą uroczego Aleksa, będzie wesoło, czasami ckliwie, czasami wzruszająco, ale uwierzcie mi, nie będziecie mieli ochoty stamtąd wracać...

Szczerze Wam powiem, że ciężko pisze mi się tę recenzję. Po pierwsze dlatego, że pisałam już o poprzednich częściach. Z tego powodu nie tylko nie chciałabym się powtarzać, ale też boję się, że nieopatrzenie zdradzę Wam coś, o czym koniecznie dowiedzieć musicie się sami. A po drugie jestem w stanie tylko piać z zachwytu i pisać o tej książce w samych superlatywach. Bo mnie naprawdę nie chciało się wracać z tej literackiej podróży. Marta, jej rodzina i przyjaciele, są tak uroczymi, zabawnymi i ciepłymi ludźmi, że chciałoby się mieć ich koło siebie na zawsze. Dziękuję, Pani Małgorzato, że ładuje mnie Pani każdą swoją książką olbrzymią dawką, zawsze tak potrzebnego, optymizmu.

Mam nadzieję, że nie tylko ja z niecierpliwością czekałam na kolejną książkę Małgorzaty J. Kursy i tak naprawdę niepotrzebnie się tu produkuję, bo chyba już wiecie, że musicie ją jak najszybciej przeczytać?

A jeżeli jeszcze nie znacie tych książek, nie wczytujcie się za bardzo w moje „wypociny”, tylko w te pędy biegnijcie do księgarni. Bo Marta już czeka na Was z otwartymi ramionami.


A ja? Ja znowu czekam. I mam nadzieję, że jeszcze będzie dane wrócić mi do moich ulubionych bohaterów. Bo do mojej ulubionej autorki wrócę na pewno!

Dorota Skrzypczak


1 komentarz:

  1. Nie czytałam jeszcze książek tej autorki, ale widzę, że muszę szybko to nadrobić. ;)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates