poniedziałek, 19 listopada 2018

Teatr pod Białym Latawcem – Ilona Gołębiewska


Dzisiaj zabiorę Was w magiczną podróż do pewnego, niezwykłego teatru na warszawską Wolę. Magia magią, jednak nad tym przybytkiem zebrały się czarne chmury. Teatr został wystawiony na sprzedaż i grozi mu rychłe zamknięcie.

Tytuł: Teatr pod Białym Latawcem
Autor: Ilona Gołębiewska
Wydawnictwo: Muza

Na Woli czekają już na nas Monika, Piotr, Elena, Zuzanna i Jakub. To z nimi będziemy walczyć o wspomniany teatr. Poznamy też ich przejmujące losy. Bo żadnego z nich życie nie oszczędziło, wręcz przeciwnie, dało im nieźle popalić. Macie ochotę ich poznać i dowiedzieć się co stanie się z teatrem? Zapewniam, że warto, czasami będzie ckliwie, czasami nerwowo, momentami wręcz tragicznie. Tak jak w życiu często bywa. Jeżeli choć trochę Was zachęciłam to zbiórka pod teatrem i w drogę. Zapraszam!
 
Wielkie brawa należą się autorce przede wszystkim za stworzenie wspaniałej galerii postaci. Bo w tej powieści każdy jest jakiś:):) Od pierwszego wersu polubicie Monikę i Piotra, bo do nich nie da się nie zapałać sympatią. Do Zuzanny i Jakuba będziecie musieli przekonywać się trochę dłużej, a największą miłością na pewno obdarzycie Elenę. Chciałoby się mieć taką kobietę obok siebie na co dzień, oj chciałoby.

Matka Zuzanny, Idalia, Tomek i Alan to zupełnie inna para kaloszy. Dobrze, że tym razem mogłam poobcować z nimi tylko na kartach książki. A przed panią Iloną chylę czoła. Bohaterowie Teatru pod Białym Latawcem to prawdziwy majstersztyk.

Postaci to jednak nie jedyny plus tej powieści. Bardzo przyjemnie czytało mi się historię życia Eleny. Wynurzenia o przedwojennnym kinie i jego gwiazdach przeniosły mnie w nostalgiczny świat, które troszkę pamiętam z dzieciństwa. A historia jej rodziny i przeżycia z czasów II wojny światowej wzruszyły mnie do łez.

Nie do przecenienia jest również fakt poruszenia w powieści bardzo ważnego wątku współczesnego. Mowa tu o niepełnosprawnej młodzieży. Pięknie przedstawiono jej postawę. Są to ludzie w pełni akceptujący swą inność i chorobę i nade wszystko kochający życie, które zostało im podarowane. Tu również nie raz pociekła mi łezka, a bohaterowie dodali mi wiele sił.

Muszę Wam się przyznać tylko do jednego. Dość szybko odgadłam pewne fabularne rozwiązania. Nie traktujcie jednak tego jako zarzut. Bo po tym z jeszcze większą niecierpliwością wracałam do lektury, bo byłam ciekawa czy naprawdę będzie tak, jak myślę. I może miałam ciutkę nadziei, że jednak będzie inaczej, ale gdyby tak się rzeczywiście stało, to chyba jednak autorka by przekombinowała, co byłoby niekorzystne dla całej powieści.

Serdecznie zapraszam do tej wspaniałej, wzruszającej, trochę retro opowieści, która w te coraz zimniejsze wieczory będzie prawdziwym balsamem dla Waszej duszy. Miłej lektury!

Dorota Skrzypczak
 
 

1 komentarz:

  1. Nic jeszcze nie czytałam tej autorki, ale mam w planach to nadrobić :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates