Glatz – Tomasz Duszyński
Tak sobie spacerujesz i spokojnie opowiadasz o zabytkach, w głowie przyjemnie szumi alkohol, noc jest jeszcze młoda, aż tu nagle... trafiasz na trupa. Szybko okazuje się, że to odkrycie odwróci do góry nogami życie całego miasta. Brutalne i niecodzienne morderstwo... to tylko początek. Odkrycie sprawcy okaże się bardzo trudnym zadaniem.
Tytuł: Glatz
Autor: Tomasz Duszyński
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Mamy rok 1920, wiosnę i... rosnącą liczbę trupów. Najpierw na ruchliwej policji ginie wysokiej rangi oficer, potem na moście zostaną odnalezione okaleczone zwłoki kolejnej ofiary. Czy te sprawy są ze sobą powiązane? Czemu wszystko zdaje się związane z przeszłością kapitana Wilhelma Kleina? Sprawa nie będzie łatwa, nie wszystkim zależy na wyjaśnieniu zagadki. Kapitan jeszcze nie ma pojęcia, że już wkrótce sam zostanie zaproszony do udziału w morderczej zabawy.
„Glatz” to naprawdę dobrze napisany i ciekawie skonstruowany kryminał retro. Po pierwsze – przeszłość, klimat tamtych czasów czuć w każdym detalu, opisie, czy nawiązaniu. Nie jak w podręczniku historii, oschle i sucho, ale jakby się tam było na miejscu i dosłownie cofnęło do przeszłości. Zarazem z bohaterami zaangażujemy się w rozwiązywanie kryminalnej zagadki, ale też poznamy ich codzienności.
"- Czytał pan to, Roth? - Richter zazgrzytał zębami, nie poprosił nawet Jurgena, żeby usiadł. Rzucona na biurko gazeta zsunęła się z blatu i z szelestem opadła na podłogę. - Piszą, że Klein dopadł pierwszego z zabójców! Dopadł?! Gdybyśmy to my tak spartaczyli ujęcie mordercy, zmieszaliby nas z błotem za nieudolność... Stalibyśmy się pośmiewiskiem, obrzucano by nas wyzwiskami, a kto wie, czy nie próbowano by nas ukamienować! Ale Klein? Nie, to bożyszcze ogłupiałej gawiedzi. Mają swojego bohatera, zbawcę, który uchroni ich przed całą zgnilizną tego świata!".
Co do postaci to tutaj również należą się słowa uznania. Bardzo często, gdy czytam książkę i czuję, że opowieść musiała się toczyć jeszcze przed fabułą powieści... okazuje się, że mam racje i trzymam w rękach któryś tom serii. Tym razem jest inaczej. Gdy poznajemy bohaterów, otrzymujemy ich już w pełni ukształtowanych, z przeszłością, tajemnicami i sekretami. Wszystko to jest naprawdę dobrze opracowane i długo pozostaje w kwestii domysłów. Naszym bohaterom daleko do ideałów, mają swoje „za uszami”, a dzięki temu są bardzo ludzcy.
Narracja prowadzona jest naprzemiennie z perspektywy różnych postaci. W zależności od tego czyimi oczami patrzymy na świat, trochę inaczej go odbieramy. Narracja jest bardzo subiektywna, co znalazło swój wyraz zarówno w nastawieniu do przebiegu wydarzeń, jak i innym sposobie konstruowana myśli. Po jakimś już po pierwszych zdaniach da się wyczuć, czyj fragment czytamy w danym momencie.
Sama zagadka została skonstruowana skrzętnie, z dbałością o najmniejsze szczegóły. Czytelnika czeka wiele zwrotów akcji, mylnych tropów i przypuszczeń. Trochę się nagimnastykuje, zanim ostatecznie pozna prawdę.
"Cóż, może tak wyglądało teraz nowe pokolenie: rozhukane, bez kompleksów, wyznające zasadę, że trup na drodze nie jest przeszkodą, ważne, żeby drań nie zmartwychwstał i nie pokrzyżował planów".
Warto jeszcze podkreślić, że „Glatz” to od początku do końca kryminał retro. Nic mniej i nic więcej. Bardzo dobrze napisany, ale jednak sztywno trzyma się granic swojego gatunku. Policjanci o wątpliwej reputacji, skomplikowana zagadka, „szorstko” opowiedziane wątki osobiste... To wszystko już gdzieś było, nie ma w tym krztyny nowości, czy oryginalności. Mimo wszystko miłośnicy tego typu powieści będą zachwyceni. Jako kryminał retro jest to jednak z lepszych pozycji, powoli wciągająca czytelnika w mroczny świat zbrodni.
Nigdy jeszcze nie czytałam żadnego kryminały retro, więc może wreszcie pora to zmienić. 😊
OdpowiedzUsuńWarto spróbować, to naprawdę ciekawy gatunek.
UsuńJestem w trakcie lektury!
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia?
Usuń