wtorek, 19 maja 2020

Perły i plewy – Zdzisław Józef Kijas



Perły i plewy” Zdzisława Józefa Kijasa to trzeci tom powieści historycznej opowiadającej o założycielkach Zgromadzenia Sióstr Elżbietanek. W pierwszych dwóch tomach ukazano rodzenie się idei, nieśmiałe początki i stopniowy rozwój zgrupowania Szarych Sióstr na Śląsku. Trzeci tom ukazuje dojrzały zakon w świecie naznaczonym jego pracą.

TytułPerły i plewy
Cykl: Powieść o wyjątkowych kobietach XIX wieku
AutorZdzisław Józef Kijas
Wydawnictwo: Bratni Zew

Główny nurt powieści zamyka się w trzech dniach – od śmierci siostry Marii Luizy, do jej pogrzebu. W tym czasie śledzimy losy kilku osób, trochę na wyrywki, podpatrując czym żyją w tych chwilach, w jakim momencie uchwyciło ich owe triduum śmierci Marii Luizy. Jest zatem przyjacióka zmarłej, na którą spadły obowiązki siostry przełożonej, komunista planujący strajk, matka oczekująca narodzin kolejnego dziecka i powrotu z wojny przybranego syna, jest dziewczyna rozbierająca się na berlińskich salonach, znudzony żoną biznesmen, poczciwy cieśla, młody żołnierz wracający do domu, lekarz i starszawy ksiądz. Wielu z nich nosi w sobie jakieś myśli dręczące, nierozwiązane problemy, pogmatwane życiorysy. Autor doprowadza do spotkań tych ludzi, łącząc ich nieprzystające światy, przekierowując ich patrzenie na życie, prowokując duchowe przemiany. 

Fabuła nie jest porywającą rzeką zdarzeń. Płynie powoli wokół śmierci, narodzin, pracy, chwilowych radości i rozczarowań. To książka w dużej mierze o codzienności. Na tym tle wyraźniej widać poświęcenie szarytek pozbawiających się jakichkolwiek rozrywek, oddających swój czas, siły, życie wreszcie, by bezinteresownie spalać się w opiece nad chorymi i biednymi. Choć praca zakonnic jest tu – inaczej niż w poprzednich tomach – niemal nieobecna, głównie sugerowana, w całej tej smutnej rzeczywistości pojawia się taka jaśniejsza myśl – że oto są jeszcze ludzie, których na coś takiego stać.

„Perły i plewy” chłonie się inaczej niż na poziomie literackim. Tym samym nie jest to lektura dla każdego – zbyt mocno osadzona w duchowości katolickiej, a właściwie na niej zbudowana. Jest też w konstruowaniu narracji pewna dysproporcja pomiędzy ideą a estetyką literacką, widoczna szczególnie w dialogach. Autor swoim bohaterom każe czasem wypowiadać słowa brzmiące bardzo podniośle i nienaturalnie w codziennej rozmowie. Ta nienaturalność pojawia się zwykle wówczas, gdy mówią oni o Bogu – ich wypowiedzi wchodzą w takich momentach na pewien poziom teologicznej abstrakcji nie przystającej do zwykłej rozmowy.

W powieści znakomicie nakreślono klimat, wkomponowany w historyczne tło dziewiętnastowiecznego Śląska. Wyraźny, namacalny, pełen szarości i ciszy, nabrzmiały nieco zalążkami wydarzeń rodzącymi się w ukryciu. W takiej oprawie, sugerującej samotność, osobność, autor skupia się na duchowości postaci. 
Nie uważam, by „Perły i plewy” były dziełem literackim na miarę Dostojewskiego czy Prusa, jest to jednak dobrze napisana powieść głęboko dotykająca kwestii bardzo delikatnych i zasadniczych. Stanowi dobry materiał do przemyśleń, studiowania własnej osobności.

Iwona Ladzińska

1 komentarz:

  1. Nie wykluczone, że być może kiedyś sięgnę po tę książkę. 😊

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates