czwartek, 22 października 2020

Leniwe wieczory, burzliwe poranki – Alina Białowąs



Dziś wybierzemy się z wizytą do Eweliny, 55- letniej farmaceutki, w której życiu nastąpiły niemałe zawirowania.

Tytuł: Leniwe wieczory, burzliwe poranki

Autor: Alina Białowąs

Wydawnictwo: Replika


Mąż Eweliny wyjechał, a może raczej uciekł, jak twierdzi Ewelina, na dwuletni kontrakt do Japonii. Syn przebywa we Francji, matka ma młodszego kochanka, a nowa kierowniczka Eweliny to nielubiana koleżanka z dawnych lat. Dzieje się, oj dzieje, podczas tej podróży Czytelniku Mój Drogi, nudzić się na pewno nie będziesz, to Ci mogę zagwarantować.


Niektórzy z Was mieli może już okazję poznać Ewelinę, ponieważ  Leniwe wieczory, burzliwe poranki, to druga już książka Aliny Białowąs, której nasza szalona farmaceutka jest główną bohaterką. Pierwsza nosi tytuł Bezsenne noce, senne dni i opowiada o czasach, kiedy mąż Eweliny był przy niej, a ona bardzo pragnęła się go pozbyć.....

Ja nie miałam niestety przyjemności przeczytania części pierwszej (oczywiście wszystko przede mną), jednak nie przeszkodziło mi to w czytaniu tej części, choć myślę, że gdybym poznała poprzednią książkę pani Aliny, to ubawiłabym się dwa razy więcej. I szczerze Wam to polecam, bo zabawa jest przednia.


Oklaski należą się autorce za dobór bohaterki, a mianowicie za jej wiek. Przyzwyczaiłam się już do tego, że większość bohaterek literatury obyczajowej jest w wieku od lat dwudziestu do czterdziestu, starsze są ich matki, babcie, ciocie czy szefowe, ale nie główne bohaterki. Przyznam Wam się, że dla mnie jako dla księgarza, którym jeszcze niedawno byłam, był to nie lada problem, bo czasami, kiedy klientka w wieku mojej mamy prosiła mnie o polecenie jakiejś ciekawej książki, to nie byłam pewna, czy miłosne i zawodowe perypetie, chociażby trzydziestolatki, to będzie coś, co tę panią naprawdę zainteresuje.


Pani Alina obdarzyła swą bohaterkę słusznym wiekiem lat pięćdziesięciu pięciu, ale przyznać trzeba, że w tym przypadku o dojrzałości świadczy tylko i wyłącznie cyfra. Bo szaleństwo, niefrasobliwość, niekonsekwencja w działaniach i rozmyślaniach i chaos, którym Ewelina się na co dzień otacza, pasują o wiele bardziej do niejednej dwudziestolatki niż do wciąż młodej, lecz przecież dojrzałej farmaceutki.

I dlatego muszę się Wam przyznać, Ewelina momentami porządnie mnie irytowała. Każda jej interakcja z innymi człowiekiem kończyła się kłótnią. Czy to była matka, kierowniczka, współpracowniczka, syn czy kierowca dowożący towar do apteki, kończyło się rzuceniem słuchawki czy trzaśnięciem drzwiami. Momentami naprawdę nie dziwiłam się, że jej mąż wolał daleką Japonię. Jednocześnie czytałam  tę powieść z coraz większym zainteresowaniem, bo byłam ciekawa, jak to wszystko się skończy. A kończy się, oj kończy: ) Oczywiście nie zdradzę Wam jak, ale przygotujcie się na niezłe emocje.


Powieść ta okraszona jest ciekawymi anegdotami i wspomnieniami z przeszłych lat, które wywołują na twarzy czytelnika szeroki uśmiech i naprawdę nieźle bawią.


Bo tak naprawdę książka ta lektura jest w sam raz na tę naszą dzisiejszą trudną i niepewną jesień. Gwarantuję Wam, że zaszyci pod ciepłym kocykiem, z kubkiem dobrego napitku w dłoni, w towarzystwie Eweliny i jej rodziny i przyjaciół, będziecie się setnie bawić i choć na moment zapomnicie o panującej nam niemiłosiernie pandemii. Tego Wam z całego serca życzę. Miłej lektury i do następnego! 

Dorota Skrzypczak

2 komentarze:

  1. Do tej pory nie zwracałam szczególnej uwagi na tę książkę, ale teraz chcę ją przeczytać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Z miłą chęcią przeczytam taką książkę :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates