Miłość i aspiryna
Do kolejnej podróży literackiej zaprosiła mnie Magda, właścicielka bloga http://jeszczetylkorozdzial.blogspot.com/. Zorganizowała ona Book Tour z książką Małgorzaty J. Kursy zatytułowaną “Miłość i aspiryna”.
Tytuł: Miłość i aspiryna
Autor: Małgorzata J. Kursa
Wydawnictwo: Lucky
Wybrałam się do małego miasteczka pod Lublinem, gdzie do swojego
świata zaprosiła mnie Marta, pielęgniarka z powołania i
współwłaścicielka małego sklepu z pamiątkami. Pewnego dnia dziewczyna o mało co nie wpada pod samochód. Właścicielem
pojazdu okazuje się Michał, jej sąsiad i przyjaciel z dzieciństwa, który
wrócił do kraju po kilku latach nieobecności. I nie tylko przyjaciel…
Do obojga dociera, że łączy ich o wiele, wiele więcej.
Fabuła bardzo prosta. Wypadałoby napisać „i żyli długo i szczęśliwie”
oraz zakończyć podróż i recenzję. Tylko, że ja w ogóle nie miałam
ochoty stamtąd wracać. Od pierwszych zdań zakochałam się w rodzinie
Marty. Zapałałam wielką sympatią do jej rodziców, brata, szwagierki i
małej siostrzenicy. Pozazdrościłam jej domu rodzinnego pełnego życia,
śmiechu i radości. Także rodzina i przyjaciele Michała to wspaniała
gromada ludzi, których chciałoby się mieć przy sobie na co dzień. Ludzi,
szczerze się kochających, gotowych za sobą skoczyć w ogień i wspaniale
bawiących się razem.
Kiedy przeglądałam w Internecie opinie innych czytelników na temat
tej książki, w oczy rzuciła mi się recenzja zamieszczona na stronie
pewnej internetowej księgarni. Autorka opinii była rozczarowana tą
książką. Napisała, że powieść w porównaniu do innych powieści tej
autorki ta nie zawiera żadnej akcji, sensacji ani przygód. Owszem,
zgodzę się z nią. Sama złapałam się na tym, że do końca czekałam na
jakiś spektakularny zwrot akcji, wielką awanturę między Martą i
Michałem, jakąś jej ucieczkę, romantyczną pogoń i wzruszający happy end.
Nic takiego nie miało tu miejsca. Bo to powieść bardzo życiowa.
Towarzyszymy tu dwójce ludzi, których uczucia zaczynają rozkwitać.
Bohaterowie to osoby, którzy chcą i potrafią ze sobą rozmawiać i robią
wszystko, żeby stworzyć prawdziwy związek.
Jest to również piękna powieść o przyjaźni. Tej trwającej od wielu
lat, dla której jest się w stanie wszystko poświęcić, nawet nią samą i o
tej, która się dopiero narodziła, której trzeba się powoli uczyć.
Również autorka wyżej wymienionego bloga, miała do tej książki pewne zastrzeżenia. Powieść ogólnie jej się podobała, ale pewne rozwiązania uznała za utopijne. I tu się z nią zgadzam. W fabule występują pewne uproszczenia, chyba mało możliwe w życiu codziennym. Ale z powieścią kobiecą już tak bywa. I chyba dzięki temu, książka ta tak mnie oczarowała.
Naładowała mnie ona potężną dawką optymizmu i wiary w to, że jeszcze
może być tak pięknie. Da się rozmawiać, rozumieć siebie nawzajem, kochać
i nie walczyć wciąż ze sobą oraz przyjaźnić się do końca świata, nie
gubiąc po drodze najważniejszych wartości.
A do lektury zapraszam wszystkich zmęczonych ciągłym czytaniem o
przemocy, wojnach, ucieczkach i innych ciemnych stronach życia.
Gwarantuję, że po lekturze tej książki znowu uwierzycie, że życie może
być piękne. Bo, żeby było piękne, wcale nie potrzeba przygody, akcji i
adrenaliny. Wystarczy tylko kochająca rodzina, wierni przyjaciele i już
jest dobrze. A kiedy tak trochę poprzebywamy w towarzystwie Marty, to po
powrocie do swojego życia, bardziej docenimy, to co mamy wokół siebie.
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!