Featured

sobota, 27 maja 2023

Mądre matki, dobre żony


Korea Południowa staje się coraz bardziej popularna w świadomości opinii publicznej. Najpierw zaskoczyła nas swoją wersją popu (nazywaną K-Popem), potem zaś serialami (tu z kolei mowa o K-dramach). Jednak jak tam jest naprawdę? Jak żyje się tam kobietom? I czym jest wzór „dobrej żony i mądrej matki”?


Ostatnio mam słabość do reportaży. Lubię czytać o innych krajach, poznawać ich perspektywę, problemy, nadzieje i bolączki. Jednak o dziwo, czytając o Korei Południowej, poczułam się... jak w domu. Bo część omówionych tematów była mi zaskakująco bliska.


Książka Małgorzaty Sidz to publikacja prezentująca kobiecą perspektywę. Chociaż we wstępie autorka wspomina, że starała się zaprezentować też bardziej ogólne kwestie, uniwersalne i niezależne od płci, to w moim odczuciu ten cel nie został do końca zrealizowany. Patrzymy na Koreę Południową oczami żon, matek, pracownic. Poruszanych zagadnień jest tu całe mnóstwo, ale w ich postrzeganiu płeć odrywa kluczową rolę. Jest to publikacja podobna do „Kwiatów w pudełku”, tylko zamiast Japonii, mamy tutaj Koreę Południową. Akurat w moim odczuciu takie zawężenie tematyki jest plusem i trochę nie rozumiem, czemu autorka próbowała się od niego odciąć. Osobiście wolę książki, które kompletnie omawiają jedną perspektywę, niż po łebkach próbują wspomnieć o wszystkim.


Przejdźmy jednak do konkretów, a one zbudowane są z relacji, rozmów i obserwacji. Autorka prezentuje nam poszczególne aspekty życia w Korei Południowemu metodycznie, a każdy rozdział poświęcony jest innemu zagadnieniu (chociaż niektóre się zazębiają). Jak to jest typowe w przypadku reportaży, większość kwestii została omówiona na przykładach konkretnych osób. Mamy więc klasyczne rozumowanie od szczegółu do ogółu – autorka bowiem wyciąga wnioski na podstawie indywidualnych przypadków oraz własnych doświadczeń i odczuć.


To, co mi się podobało, to zaprezentowanie całości trochę w klimacie opowieści drogi. Autorka nie skupia się na suchej analizie faktów, ale opisuje też swoją podróż, jak dotarła do miejsca spotkania, co jadła, jak wyglądało otoczenie – dzięki temu czytelnik może mieć wrażenie, jakby podróżował razem z Małgorzatą. Może poczuć klimat miejsca, wyobrazić je sobie i lepiej zrozumieć sytuację bohaterów.



A tych jest naprawdę sporo! Co ważne, autorka nie ogranicza się tylko do czasów współczesnych. Gdy omawia dane zjawisko, szuka jego korzeni w przeszłości. W książce znajdziecie też temat relacji japońsko-koreańskich, który jeden element do tej pory budzi kontrowersje i słuszne oburzenie. Chociaż znany był mi temat wykorzystywania seksualnego Koreanek przez wojsko japońskie (z książki „Córki smoka”), to ten rozdział wciąż był dla mnie trudny i poruszający.


Przez całą książkę przewija się też tytułowe wątek dobrych żon i mądrych matek. Autorka wypytuje o niego wiele osób i omawia go w różnych kontekstach. Właśnie w nim dopatruje się też wielu podobieństw do... polskiego wzoru matki Polki. Nie sugeruję, że obydwa schematy są identyczne, ale coś jest na rzeczy. Podobnie odbieram też kwestie presji społecznej, czy tradycyjnych ról w rodzinie. Od razu uprzedzam, do okładkowego opisu wykorzystano największe „smaczki”, które częściowo... dotyczą przeszłości. To trochę jak u nas: ideał cnót wszelkich gdzieś tam jest promowany, ale życie u każdego wygląda inaczej. I tak jest też w Korei Południowej.


„Mądre matki, dobre żony” ma też jeden ciekawy wyróżnik. Autorka przygotowała pięć przerw na jedzenie. W tych rozdziałach skupia się na temacie posiłków oraz zwyczajów związanych z konsumpcją – w ujęciu zarówno tradycyjnym, jak i współczesnym (jeśli planujecie wycieczkę do Korei Południowej, z tych wstawek dowiecie się, co warto zjeść).


Reasumując, książka Mądre matki, dobre żony” to ciekawa próba zrozumienia sytuacji kobiety w Korei Południowej. Jak się można spodziewać, nie jest to temat prosty ani jednoznaczny, ale zdecydowanie fascynujący. Jeśli interesują Was takie zagadnienia, lubicie poznawać codzienne życie innych ludzi albo chcecie wiedzieć więcej o Korei Południowej – koniecznie sięgnijcie po ten tytuł.


Dominika Róg-Górecka

Gorączka. Przewodnik dla rodziców


Żaden rodzic nie lubi gorączki u swojego dziecka. To nie tylko przyczyna pogorszonego nastroju, ale też źródło wielu obaw. Zbijać? Poczekać? Cieszyć się, że organizm walczy z infekcją, a może leczyć? A jeśli tak, to czym? Czosnkiem, czy lekami? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi przygotował Pan Tabletka w swojej najnowszej publikacji.


Pan Tabletka to farmaceuta z wieloletnim stażem, a prywatnie ojciec i mąż. Zawodowo pracuje w aptece, ale też pisze bloga i książki, w których stara się pomóc rodzicom w dbaniu o zdrowie ich dzieci. Jeśli jeszcze nie czytaliście jego tekstów, zaręczam, że warto! W bardzo przystępny sposób omawia wiele ważnych zagadnień, analizuje składy leków i wyjaśnia... jak ograniczyć liczbę stosowanych tabletek. W swojej najnowszej publikacji „Gorączka. Przewodnik dla rodziców” skupia się na omówieniu tytułowego zagadnienia.


Dzięki ww. książce dowiecie się wiele zarówno na temat samej gorączki, jak i sposobów radzenia sobie z nią. Co więcej, autor wyjaśnia jak się do potencjalnej (raczej pewnej, niż wątpliwej) gorączki w ogóle przygotować; jaki termometr kupić, jak go skalibrować i jak... nie wariować. 


Następnie autor omawia sposoby postępowania podczas gorączki. Tłumaczy, kiedy zbijać temperaturę, a kiedy czekać i obserwować. Wyjaśnia też różnice między lekami oraz proponuje naturalne metody (i tłumaczy, kiedy są one rekomendowane).



Jak wskazuje tytuł, jest to książka dedykowana rodzicom. Skupia się więc na kwestii gorączki u dzieci, bo zwłaszcza u maluchów nie jest tak łatwo zorientować się, co się dzieje. Owszem, znajdziecie tutaj też sporo wiedzy ogólnej, ale nijako, przy okazji. Jeśli więc nie macie dzieci, nie interesuje was ten temat i nie planujecie tego stanu zmieniać to... chyba warto sięgnąć po inne książki Pana Tabletki np. „Zdrownik”. Ta książka jest świetna, ale zorientowana na potrzeby rodziców, i to raczej młodych, niż tych z wieloletnim stażem. Z tego względu, w moim odczuciu, tytuł ten świetnie sprawdzi się jako wyprawka czy prezent na tzw. pępkowe.


Gorączka. Przewodnik dla rodziców” to publikacja napisana w bardzo prosty i przystępny sposób. W zasadzie każde poruszone zagadnienie zostało dobrze omówione i zobrazowane przykładami. Dodatkowo najważniejsze kwestie są wyodrębnione graficznie i „rzucają się w oczy”. Dzięki temu łatwo będzie wrócić do konkretnych fragmentów, gdy pojawi się sytuacja kryzysowa. Ta przystępność jest zdecydowanym plusem. Jednak momentami przeszkadzało mi wielokrotne wracanie do tego samego tematu. Nie raz i nie dwa razy autor powtarzał najważniejsze jego zdaniem informacje – co na początku pomagało w ich zapamiętaniu, jednak z czasem odrobinę mnie irytowała. Miałam wrażenie, że niektóre informacje czytam kilka razy.


Drugim plusem jest sposób wydania książki. „Gorączka. Przewodnik dla rodziców” jest naprawdę solidną i ładną publikacją. Twarda okładka, wszyta zakładka oraz ładne ilustracje sprawiają, że książka jest nie tylko praktyczna, ale też zwyczajnie estetyczna.+


Trzecią zaletą jest „klimat” samej książki. Autor sam jest rodzicem, więc rozumie obawy, które towarzyszą chorobie dziecka. Ale nie poucza, nie gania, czy krytykuje – wykazuje się dużą empatią i zrozumieniem. W lekki i dowcipny sposób zdejmuje z barków rodziców metaforyczny ciężar odpowiedzialności za chorobę dziecka. Tłumaczy, jak sprostać wyzwaniu, ale też nie obwiniać się za wszystko.


„Gorączka. Przewodnik dla rodziców” to publikacja, z której wiele cennych informacji wyciągnie każdy młody rodzic. Zdecydowanie warto ją kupić, by lepiej zrozumieć gorączkę, która prędzej, czy później przytrafi się każdemu dziecku.


Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.


Dominika Róg-Górecka

piątek, 26 maja 2023

Silna psychika – Zbigniew Ryżak


Ostatnie lata były dla wszystkich bardzo wymagające. Pandemia, wojna na Ukrainie, inflacja – to tylko niektóre z wyzwań, które stawiają nam współczesne czasy. Niemniej jednak, nawet poza tymi trudnościami, życie samo w sobie nie jest lekkie, a każdy z nas ma swoje mniejsze i większe problemy do rozwiązania.


Z tych względów książka „Silna psychika” jest nie tylko wartościową, ale też potrzebną lekturą. Co ciekawe, autorem tego poradnika jest mężczyzna, co nieczęsto się zdarza w przypadku książek tego typu (przynajmniej tych, z którymi ostatnio miałam styczność). Zbigniew Ryżak prezentuje bardzo ciekawą koncepcję, według której sposoby radzenia sobie ze stresem są zależne od naszej kondycji psychicznej. Co istotne, autor przedstawia tę koncepcję w prosty i przystępny sposób.

Książka „Silna psychika” nie tylko opisuje teoretyczne aspekty stresu, ale również omawia wiele praktycznych sposobów radzenia sobie z nim. Z. Ryżak wyjaśnia sam mechanizm stresu, a także przedstawia różne techniki zarządzania stresem. Warto zaznaczyć, że autor podkreśla, iż stres nie jest jedynie zjawiskiem negatywnym, lecz może mieć także pozytywne aspekty.





Osobiście uważam, że koncepcja prezentowana przez Zbigniewa Ryżaka jest trafna i wartościowa. Często poradniki nie niosą dla mnie zbyt wiele wartości dodanej, ale „Silna psychika” jest wyjątkiem. Czytając ten tytuł znalazłam odpowiedzi na kilka pytań, które już jakiś czas chodzą mi po głowie. Czy zawsze wystarczy „wziąć się w garść”? Dlaczego ta metoda raz działa, a kiedy indziej jest szkodliwa? Jeśli też się nad tym zastanawiacie, koniecznie sięgnijcie po ten tytuł. Dodatkowa książka ta została wzbogacona jest o omówienie ciekawych badań naukowych, które potwierdzają przedstawiane techniki, ale też wiele uświadamiają czytelnikowi.

Jednym z niewielu minusów tej książki jest to, że same metody radzenia sobie ze stresem nie są jakoś szczególnie przełomowe. Jednakże autor omawia je w sposób zwięzły, podsumowujący najważniejsze tematy. Dlatego, jeśli czytelnik już wcześniej zetknął się z tymi metodami, nie będzie odczuwał zmęczenia czytaniem o nich ponownie.

Podsumowując, "Silna psychika" to dobry i przystępny poradnik, który omawia temat radzenia sobie ze stresem oraz przedstawia skrótowe podsumowanie najważniejszych metod. Jest to wartościowa książka, szczególnie dla osób zainteresowanych tą tematyką.

Dominika Róg-Górecka

poniedziałek, 15 maja 2023

Szepczący w ciemności – Giny Valris



Podobno… ściany mają uszy, ale do kogo należą i jak wielkim są zagrażaniem? W tej książce nigdy nie wiadomo, czy strach to tylko efekt urojeń, a może realne niebezpieczeństwo!


„Szepczący w ciemności” to już 9 tom serii gier paragrafowych „Choose Cthulhu”. A to oznacza, że prawie 10 razy miałam możliwość odbycia mrocznej przygody w świecie Lovecrafta. Czemu ja? Bo gry paragrafowe to książki specyficzne, zakładają bowiem, że to czytelnik, a nie bohater, podejmuje najważniejsze decyzje. Technicznie wygląda to w następujący sposób: najpierw czytamy sporą partię tekstu, a dole strony dostajemy informację, gdzie kontynuować czytanie. Czasem w tym miejscu pojawi się wybór, a co za tym idzie, numery kolejnych stron.


Ta część zaczyna się niepozornie. Jesteśmy naukowcem, który sceptycznie podchodzi do wszelkich informacji o zjawiskach nadprzyrodzonych. A tych jest całkiem sporo! W stanie Vermont wezbrały rzeki, a to, co z nich wypływa, jest wyjątkowo podejrzane. Czy odważysz się to zbadać? Czy narazisz na szwank nie tylko swoją reputację, ale też bezpieczeństwo?




Uwielbiam gry paragrafowe, a możliwość wcielenia się w bohatera jest dla mnie zawsze świetną przygodą. Nie inaczej było i tym razem. Co jednak wyróżnia ten tom na tle pozostałych? W przeciwieństwie do nich tym razem nie mamy żadnej dodatkowej mechaniki. W innych pojawiały się zagadki, czy inne zmienne, które trzeba było monitorować. Tym razem, w ścieżkach, które przeszłam, nic takiego nie znalazłam.


Mam wrażenie, że jest też mniej wyborów. Nadal otrzymujemy ich naprawdę sporo (z czego większość kończy się szybą i tragiczną śmiercią), jednak mamy też sporo „korytarzy”, podczas których fabuła toczy się przez wiele stron.


„Szepczący w ciemności” ma też ciekawy, bardziej psychodeliczny klimat. Czytając tę grę, czułam, że bohater jest osaczony. Jednocześnie do końca nie byłam pewna czy dana okoliczność faktycznie mu grozi, czy są to tylko bezpodstawne obawy.


Kolejną cechą, która odróżnia tę publikację od poprzednich, jest to, że zanim ruszymy w drogę, mamy sporo do zrobienia na miejscu. W związku z tym docelowa lokacja odrywa trochę mniejszą rolę. Nie traktuję jednak tego jako minus, ale ciekawą zmianę koncepcji. Bo kiedy w końcu dotrzecie na miejsce to… będzie się działo!



Plusem są za to ciekawe zwroty akcji! Muszę przyznać, że pomimo klimatu niepewności i podejrzeń, wielu rozwiązań się nie domyśliłam! To naprawdę mocy punkt tego tytułu, dzięki któremu nie traciłam zainteresowania opowieścią. Z drugiej jednak strony wielu kluczowych rzeczy dowiadujemy się przed, wspomnianym wcześniej, smutnym końcem, co nijako pcha nas w kierunku ryzykownych rozwiązań. W związku z tym nie grałam w ten tytuł jak w typową grę, nie szukałam najlepszych opcji, ale interesowała mnie tylko wiedza, nawet jeśli kosztowała ona życie naszego protagonisty.


Zauważyłam też drobny minus. W jednym miejscu decyzja gracza irracjonalnie wpływa na zachowanie uczelni. Zabrakło to związku przyczynowo skutkowego, co w kontekście całości jest tylko niewielkim uchybieniem.


Nieodmiennie uważam, że cały cykl to świetna zabawa dla miłośników Lovecrafta oraz pasjonatów gier paragrafowych. Bez zmian polecam odczytywanie tych mrocznych historii wieczorem, przy jednej małej lampce i koniecznie na głos! Czy uda się Wam wciągnąć w klimat? Sprawdźcie sami!


Dominika Róg-Górecka

środa, 10 maja 2023

Po protu keto – Ryan Suzanne



Dieta keto ma w sobie coś, co mnie urzeka. A konkretnie czegoś nie ma: węglowodanów. To właśnie one stanowią plagę dzisiejszych czasów. I to wcale nie dlatego, że same w sobie są złe, ale ponieważ mamy tendencję do ich nadużywania. Z tego względu lubię sięgać po książki kulinarne, które pomogą mi w ich ograniczeniu.


Tytuł ten, jak wiele innych z tego rodzaju, zaczyna się od przedstawienia historii autorki. Kobieta ta cierpiała na sporą nadwagę i związane z nią choroby. Chociaż testowała różne diety, żadna z nich jej nie pomogła, przynajmniej na dłużej. Z tego co zrozumiałam, problemem nie były same metody, ale to, że autorka nie potrafiła przy nich wytrwać. Dopiero dieta keto pozwoliła jej uzyskać i utrzymać upragnioną wagę.


W następnej części dowiadujemy się kilku podstawowych informacji na temat diety ketogenicznej. Autorka wyjaśnia, na jakiej zasadzie ona działa i jakie skutki przynosi. Chociaż skupia się na kwestii dotyczącej utraty nadmiarowych kilogramów, nie brakuje też garści informacji na temat wpływu zdrowotnego. Chociaż część tę można potraktować bardziej jako wprowadzenie, w końcu to jednak książka kulinarna, to nie sposób odmówić jej wielu praktycznych wskazówek.


Przejdziemy jednak do jedzenia! Przepisy, które stanowią główną część książki, zostały przystępnie opisane i pięknie sfotografowane. W mojej ocenie poziom ich trudności jest łatwy, a ledwie czasami: średniozaawansowany. Dlatego nawet największy laik nie powinien mieć problemów z ich przygotowaniem.



Dużym plusem są też łatwo dostępne produkty. Owszem, bez mąki migdałowej i paru podobnych dodatków, się nie obyło, ale to w końcu dieta ketogeniczna i rezygnacja z najbardziej podstawowych, dostępnych w każdym domy składników, jest częścią założeń. Nie ma jednak wielu „udziwnień” i większość składników da się kupić w przeciętym wielkopowierzchniowym markecie.


Kolejną zaletą jest przygotowany jadłospis. Z tego względu książka sprawdzi się zarówno jako początek diety, jak i urozmaicenie codziennego menu. Jeśli więc szukacie ciekawych, ale prostych, przepisów keto – tu je znajdziecie.


Dominika Róg-Górecka

środa, 19 kwietnia 2023

Mimo wszystko – Łukasz Pietraszkiewicz


 

Ludzie mają to do siebie, że łączą się w pary. Nie zawsze udaje im się dobrze trafić, czasem próbują wiele razy, ale ostatecznie większość układa sobie życie u boku tej jedynej osoby. Jednak dla niektórych ten etap w życiu jest trudniejszy i boleśniejszy, niż dla innych. Właśnie taką osobą jest Alex, bohater książki „Mimo wszystko”.


Powieść ta jest drugim tomem serii „Świat się pomylił”. Alex, po licznych miłosnych perturbacjach wreszcie decyduje się sięgnąć po pomoc. Za namową przyjaciółki udaje się do Juli, terapeutki, która będzie próbowała pomóc mu w ogarnięciu swojego życia. W jej gabinecie chłopak zaczyna snuć opowieść o bujnym życiu towarzyskim oraz o miłości do osób, które czasem nie zasługiwały na żadne ciepłe uczucia. W jego życiorysie przewijają się zarówno kobiety, jak i mężczyźni, bo chociaż Alexowi zależało jedynie na partnerskim związku, we wszystkie jego relacja wkradały się negatywne słowa, intencje czy uczucia. Wszystko to razem sprawiło, że chłopak jest emocjonalnie „zniszczony”. Czy uda mu się uwolnić od cierpienia? I jaka będzie cena wolności?

"Kiedy zatrzasnął za sobą drzwi, nie spodziewał się, jakie będą tego konsekwencje. Nie miał już do czego wracać".

Już na wstępie warto wspomnieć, że jest to książka poruszająca kwestie LGBT. Jeśli więc nie lubicie takich wątków, to nie jest tytuł dla Was. Tym razem jednak kwestia seksualności nie jest tematem dociekań bohatera. W drugiej części rozumie już z grubsza swoje potrzeby, a odkrywa przede wszystkim uczucia do innych osób. Co ciekawe, w niewielkim stopniu poruszane są tu problemy osób LGBT. Bohaterów, którzy prezentują bardziej tradycyjne podejście do seksualności, jest tu niewiele. Nic tu nikogo nie dziwi, a związki homo, czy bi, są dość powszechne i mało kontrowersyjne.


Powieść skupia się na relacjach między bohaterami, a one są naprawdę dynamiczne i zmienne. Dużo się dzieje, a życie towarzyskie kwitnie w licznych barach i klubach. Nie ma tu zbyt dużo opisów zwykłego, codziennego życia, czy przyziemnych problemów. Głównym tematem jest miłość oraz związkowe galimatiasy. Autor funduje czytelnikowi całe mnóstwo emocji, ogrom łez, złości, ale też namiętności i pasji.

"Ile trzeba ciosów wymierzonych prosto w serce, by je zabić? Ile trzeba upokorzeń i przykrości, by uśmiercić miłość?".

Sama historia rozwija się bardzo dynamicznie. Dużo tu silnych uczuć oraz bohaterów, którzy szybko działają. Sama książka napisana została w sposób, który potęguje ten dynamizm: powieść składa się głównie z dialogów, co jakiś czas przeplatanych opisami.

Kolejnym ciekawym pomysłem jest sposób zaprezentowania fabuły. Pierwszy raz „spotykamy” naszego bohatera w gabinecie terapeutki. Tam zaczyna snuć swoją opowieść. Potem następuje zmiana i zostajemy niejako przeniesieni do przeszłości. W ten sposób historia składa się z dwóch przeplatujących się opowieści, które jednak tworzą spójną relację.

Jeśli mam być szczera, to… miałam problem ze zrozumieniem bohaterów. Chociaż nie jest to szczególnie istotne, nie zapałałam do nich sympatią. Raziły mnie ich życiowe błędy i niewłaściwe wybory, które ostatecznie dostarczały tylko więcej problemów. Styl życia, który opisywany został w tej książce, jest wyjątkowo obcy, a momentami wręcz odstręczający. Przez to ciężko było mi utożsamiać się opisywanymi problemami czy tragediami. Chociaż pod koniec faktycznie się wzruszyła, to jednak przez większość czasu zwyczajnie śledziłam bieg wydarzeń.

Powieść idealna dla każdego, kto ceni intensywne emocje, wartką akcję i opowieści o trudnej miłości. „Mimo wszystko” to książka nie dla każdego, ale… mimo wszystko warto dać jej szansę.

niedziela, 9 kwietnia 2023

Twoja kuchnia w wersji keto


Dieta ketogeniczna to jeden z ostatnich trendów. Tym razem to cukry są na cenzurowanym. Jednak jak ich unikać, skoro węglowodany są praktycznie… wszędzie? Z odpowiedzią na to pytanie przychodzą książki kulinarne. Czy w tej udało mi się znaleźć smaczne, ale też proste przepisy?


Jak wiele książek kulinarnych, tak i ta jest pięknie wydana. Każdy przepis ilustruje ładne i apetyczne zdjęcie. Zanim jednak przejdziemy do receptur, czytelnik ma możliwość zaznajomienia się z krótkim wstępem teoretycznym, w którym dowie się, czym tak naprawdę jest dieta ketogeniczna oraz dlaczego warto ją stosować. Następnie znajdzie kilka stron cennych porad, np. na temat cukrów czy tłuszczy.


Same przepis zostały podzielone zgodnie z dość tradycyjnym układem, tj. według posiłków. Dodatkowo obiad ma jeszcze kilka podkategorii. Z kolei na końcu znajdziemy spisów przepisów oraz ich indeks. Ten pierwszy to po prostu lista, zaś ten drugi zawiera miniaturkowe zdjęcia wszystkich proponowanych dań. Pierwszy raz spotkałam się z takim ujęciem tematu i już czuję, że to świetne rozwiązanie. Czasem nie wiem do końca, na co mam ochotę, a takie skrótowe podsumowania przepisów zdecydowanie ułatwi mi wybór.


Jeśli zaś chodzi o sposób zaprezentowania przepisów, to co do zasady wygląda on w następujący sposób: po lewej stronie mamy opis, a po prawej zdjęcie. W recepturze znajdziecie listę składników, informacje o czasie przygotowania i liczbie porcji. Dodatkowe dane to „poziom ketogeniczności” oraz wskazanie, czy w przepisie pojawiają się najpopularniejsze alergeny (oraz jak ich uniknąć). Nie brakuje też informacji o wartościach odżywczych.


Przepisy zawarte w tej książce mają różny poziom trudności, jednak, co do zasady, do ich przygotowania nie są potrzebne niecodzienne składki. Wyzwaniem, jak zawsze w tej diecie, pozostaje mąka (chyba że tylko ja nie mam migdałowej w domu?) i słodziki. Jednak myślę, że warto przygotować się do gotowania, ponieważ dania z tej książki są wręcz przepyszne!


Takie tytuły recenzuje się trochę z pespektywy własnych upodobań kulinarnych. W moim przypadku książka ta sprawdziła się świetnie. Przepisy są względnie proste, a dania smaczne. Tytuł sprawdzi się w kuchni każdego, kto stosuje dietę ketogeniczną albo, tak jak ja, szuka urozmaiceń i niecodziennych smaków.

Dominika Róg-Góreca

Joga a psychoterapia. Zawiłości ludzkiej psyche



Joga ma niewątpliwie wiele plusów. Dla niektórych jest to kwestia przede wszystkim regularnych ćwiczeń, inni widzą w niej coś więcej, wskazując na rozwój duchowy. Ja, zupełny laik w tej materii, chciałam się przekonać, czy te argumenty do mnie przemówią.


„Joga a psychoterapia. Zawiłości ludzkiej psyche” to książka, która sporo obiecuje. Z okładki dowiadujemy się, że poradnik ten to „książka w rzeczowy i praktyczny sposób poprowadzi Cię poprzez wszelkie niuanse i zawiłości współczesnej psychologii i psychologii jogi”. Spodziewałam się więc, że znajdę w tym tytule wiele prosty, łatwych do zastosowania porad. Jednak… nie do końca tak było.


Czytając wstęp, miałam wrażenie, że trzymam w rękach tytuł stricte naukowy, napisany w dość formalny, zdystansowany sposób. Ale to przecież tylko początek! Niestety… w kolejnych rozdziałach nic nie uległo zmianie. Liczyłam na przystępnie napisany poradnik, a otrzymałam pracę naukową. Niestety… dość ciężko mi się ją czytało, a kolejne fragmenty, nawet jeśli niosły sporo wiedzy, nie dawały żadnej radości z czytania. Z tego względu dość szybko odkładałam książkę i zwlekałam z powrotem do niej.


Niestety, nie otrzymałam też zbyt wiele praktycznych informacji. Miałam wrażenie, że całość to przede wszystkim teoretyczne omówienie poszczególnych zagadnień, które mimo wszystko, mają niewielki wpływ na codzienne życie. Jeśli więc liczycie, że po przeczytaniu tego tytułu odczujecie chęć praktykowania jogi to… niekoniecznie.


W moim odczuciu ten tytuł to dobra propozycja dla nauczycieli jogi. Dla osób, które promują jogę i chciałyby swoje zachęty wesprzeć naukowymi argumentami. Jednak dla czytelników, którzy szukają pozytywnego poradnika, ten tytuł może się okazać sporym rozczarowaniem.


Dominika Róg-Górecka

Finansowa podróż – Michał Walendowicz


Mamy obecnie gigantyczną inflację, a ktoś tu nam opowiada o inwestowaniu? Jak, z czego? Przecież to niemożliwe! Jednak czy aby na pewno? Autor tej książki przekonuje czytelników, że nawet niewielkie zmiany mogą być dobrym krokiem w stronę przyszłości, o której wielu z nas marzy.


Zacznijmy od tego, czym jest wolność finansowa. Zdaniem autora określamy w ten sposób moment w życiu, kiedy już nic nie musimy, a wiele możemy. Pracujemy tylko wtedy, gdy mamy na to ochotę, a stopa naszego życia jest wysoka dzięki regularnym i dość pewnym przepływom gotówki. Marzenie? Bez wątpienia, ale jest to też coś, co można sobie zapewnić za pomocą rozsądnego gospodarowania pieniędzmi.


Początek książki to sporo słów zachęty, którymi autor stara się nas przekonać, że naprawdę warto zainteresować się omawianym tematem. Pokazuje nam sporo liczb i dokładnie je analizuje. Następnie zaś przechodzi do omówienia poszczególnych instrumentów finansowych.


Tu nasuwa się ważne pytanie, kto jest dedykowanym odbiorcą tej książki i jaką wiedzę trzeba już posiadać, żeby czerpać z niej korzyści. W moim odczuciu jest to książka adresowana do osób, które zaczynają dopiero myśleć o inwestowaniu. To właśnie one będą czerpać z tego tytułu najwięcej korzyści, bo prawie każdy sposób inwestowania jest tutaj opisany bardzo dokładnie. Jednak sporo wartości mogą znaleźć też osoby na poziomie średnio-zaawansowanym. One ułożą sobie wiedzę, którą już posiadają, albo uzupełnią informacje o instrumentach, z których do tej pory nie korzystają.


Tak jak wspomniałam, czytelnik znajdzie tutaj wiele przydatnych informacji oraz dokładnych wyjaśnień, które zawierają zarówno zalety, jak i wady poszczególnych rozwiązań. Autor też stara się wskazywać, które z nich rekomenduje dla początkujących inwestorów, a które odradza ze względu na wysoki poziom ryzyka. Tak naprawdę zabrakło mi dokładniejszego omówienia jednego tematu. Kwestia IKE oraz IKZE została jedynie wspomniana. Informacji było tyle, żeby mnie zainteresować, ale jednocześnie niewiele nauczyć.


Miałam przyjemność przeczytać już kilka książek o inwestowaniu. Spośród nich to właśnie ta jest najlepsza. Chociaż zawiera sporo podstawowych informacji, to jednak nie zanudza czytelnika, który już co nieco wie na ten temat. Jednocześnie w ciekawy i przejrzysty sposób omawia większość najpopularniejszych instrumentów. Jeśli dopiero myślisz o inwestowaniu albo jesteś na początku tej drogi, koniecznie sięgnij po ten tytuł!


Dominika Róg-Górecka

niedziela, 26 marca 2023

Za grosze. Pracować (i nie) przeżyć



Ostatnio sporo mówi się o pracy w korporacjach, z reguły w negatywnym kontekście. Tworzy to trochę mylną wizję, w której każde inne zajęcie jest lepsze. Niestety… nie jest to prawda. Niezbyt często wspomina się za to o zatrudnieniu w ramach branży, które nie wymagają wielu umiejętności, ale też oferują niewielkie wynagrodzenie. Sprzątanie, kelnerowanie czy praca na magazynie – to nie zawsze jest tylko zajęcie tymczasowe. To trudna rzeczywistość wielu osób.


„Za grosze. Pracować (i nie) przeżyć” to reportaż napisany ponad 20 lat temu w USA. Niestety, jak zapewnia nas przedsłowie, temat wciąż jest aktualny. Barbara Ehrenreich porzuciła swoje wygodne życie dziennikarki, by wcielić się w rolę osoby, która po rozwodzie wraca na rynek pracy i musi się z niej utrzymać. Szybko okazuje się, że nie jest to takie proste. Autorka ledwie wiąże koniec z końcem i to przy założeniu, że nie zaczyna z zerem na koncie, ale posiada określony kapitał na start i sprawny samochód.

W swoim eksperymencie autorka na własnej skórze odczuwa wszystkie problemy osób zarabiających najniższą stawkę. Z jednej strony jest to ograniczony przychód, wstrzymywane wypłaty czy konieczność chodzenia do dwóch prac, by domknąć budżet. Z drugiej, ograniczone możliwości w redukowaniu kosztów. W wielu stanach tani najem jest wręcz niemożliwy, a drogie (i nędzne) motele tylko potęgują wydatki.

To, o czym napisałam powyżej, to ledwie wierzchołek góry lodowej. Każdy element pociąga za sobą wiele innych, negatywnych konsekwencji. Z pewnością plusem tego tytułu jest to, że autorka opowiada o własnych doświadczeniach i odczuciach. Nie jest to sucha opowieść o pracy, ale relacja pełna trudnych emocji.


Z drugiej strony, w książce znajdziecie też sporo ogólnych informacji. Dziennikarka co jakiś czas szuka danych statystycznych, podaje liczby dotyczące konkretnych stanów, czy całego USA. Dzięki temu wszystko to, co opisywane jest w skali mikro, da się jakoś przełożyć na szerszy obraz.

Minusem tego tytułu jest bardzo mocne położenie akcentu na ideologię. Autorka ewidentnie utożsamia się z poglądami lewicowymi i dość często to powtarza. Skupia się jednak na skrytykowaniu i wskazaniu, jak nie powinno być, niż szukaniu rozwiązań dość patologicznych sytuacji. Przykładowo rozśmieszył mnie fragment, w którym autorka ze zniesmaczeniem wspomniała o gościach restauracji z dobrych, europejskich krajów z bogatymi pakietami socjalnymi. Te sknery nie zostawiają kelnerom żadnych napiwków, chociaż ci otrzymują połowę wynagrodzenia minimalnego właśnie z powodu możliwości otrzymywania dobrowolnych datków od klientów. Autorka wspomina, że w przypadku osiągnięcia niższych wyników, różnicę dopłaca pracodawca, ale… całość ujęta jest raczej w stylu „źli goście, mają tak dobrze, nie dzielą się”. A ja się zastanawiam czemu to klient, a nie pracodawca, ma utrzymywać firmę (płacąc część wynagrodzenia pracowników). Z tego względu, ta jednostronna perspektywa, podparta ustalonymi na samym wstępie poglądami, momentami mnie raziła.

Drugą rzeczą, która wydała mi się przesadzona, było nieustające zwracanie uwagi na kolor skóry. Generalnie autorka chciała za wszelką cenę podkreślić, jak to biali mają dobrze, a inni są dyskryminowani. W efekcie jednak uzyskała efekt odwrotny, bo zamiast promować równość, uwypuklała (i utrwalała) różnice, za którymi szły nierówności.

Nie zmienia to jednak faktu, że czytałam tę książkę z ogromnym zainteresowaniem. Sporo się z niej dowiedziałam, bo omawiany temat nie jest mi szczególnie znany. Wizja amerykańskiego snu już dawno legła w gruzach, a z mediów amerykańskich dochodzi coraz więcej niepokojących informacji o ich rynku pracy. Czy jest to prawda? Czy sytuacje opisane w tej książce są wciąż aktualne? Niestety, obawiam się, że odpowiedź na obydwa pytania jest twierdząca.

Dominika Róg-Górecka

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates