Featured

wtorek, 17 czerwca 2025

O kocie, który ratował bibliotekę – Sosuke Natsukawa

#WspółpracaRecenzencka #FlowBooks



Są takie książki, które kupujemy oczami – tytuł, okładka, krótki opis i już mamy wrażenie, że to będzie coś wyjątkowego. „O kocie, który ratował bibliotekę” od razu mnie zaintrygowała. Brzmi jak idealna lektura na ciepłe popołudnie, pełna książek, magii i kociej mądrości. 


Główną bohaterką jest trzynastoletnia Nanami Kosaki, która uwielbia czytać. Lokalna biblioteka jest jej domem, a książki najlepszymi przyjaciółmi. Kiedy Nanami zauważa, że książki znikają z bibliotecznych półek, postanawia dowiedzieć się, kim jest tajemniczy mężczyzna w szarym garniturze kręcący się po bibliotece. Wkrótce pojawia się gadający rudy kot, Tora, który ostrzega ją przed niebezpieczeństwem. Razem wyruszają w podróż, by uratować znikające książki.

Baśniowy klimat

To powieść zdecydowanie baśniowa – lekka, symboliczna, miejscami wręcz oderwana od realności. Przypominała mi „Alicję w Krainie Czarów”, gdzie logika nie zawsze idzie w parze z wydarzeniami, a kolejne sceny mają raczej znaczenie metaforyczne niż dosłowne. Pod względem nastroju blisko jej również do „Sklepu pory deszczowej”, który także operował delikatnością i klimatem nieco onirycznym. To książka, którą można odebrać jak dłuższą przypowieść.



Bohaterowie

Nanami to postać odważna, ale przede wszystkim silna duchem. Mimo cichej natury potrafi postawić się, kiedy trzeba, i nie brakuje jej moralnego kompasu. To bohaterka, który może inspirować, ale przy tym jest tak bardzo... bez skazy. Ciężko się z nią utożsamić, bo nie popełnia błędów, nie ma wad, nie myli się. Przez to trudno poczuć do niego prawdziwą sympatię – pozostaje trochę papierowa, mimo wszystkich swoich zasług.

Fabuła i zaangażowanie

W książce dużo się dzieje – kolejne rozdziały to nowe misje, nowe przesłania i nowe spotkania. Fabuła nie stoi w miejscu, co teoretycznie powinno działać na plus. Mimo to, miałam trudność z pełnym zaangażowaniem się w tę historię. Magia, choć obecna, nie porwała mnie tak, jak tego oczekiwałam. Być może to wina pewnej naiwności fabuły – wszystko jest tu bardzo czarno-białe, symbole są podane wprost, a refleksja, choć trafna, momentami wydaje się zbyt uproszczona.


Przemyślenia, które zostają

Trzeba jednak przyznać, że książka zostawia po sobie kilka naprawdę ciekawych myśli. Najbardziej poruszył mnie temat „szarych ludzi” – tych, którzy zapominają, kim są, którzy przestają zadawać pytania, trwają w codzienności bez pasji i refleksji. Kiedy się nimi stajemy? A może już jesteśmy? Ta myśl długo nie dawała mi spokoju. I choć sama forma książki nie do końca mnie przekonała, to właśnie te momenty – ciche, pozornie niepozorne – okazały się najbardziej wartościowe.

Dla kogo?

„O kocie, który ratował bibliotekę” to książka zdecydowanie skierowana do młodszego czytelnika. Starsi odbiorcy mogą się nieco rozczarować jej prostotą, ale dla nastolatków – zwłaszcza tych, którzy dopiero zaczynają dostrzegać wartość książek i siłę refleksji – może być ciekawym i wartościowym doświadczeniem. To lektura dla tych, którzy lubią bajki z morałem, podane w delikatnej, estetycznej formie.

Dominika Róg-Górecka

piątek, 13 czerwca 2025

Odstawienie od piersi – Magdalena Michalska-Kacymirow, Marta Moeglich

#WspółpracaRrcenzencka #Mamania


Odstawienie od piersi to temat, który budzi wiele emocji. To moment graniczny, bardzo intymny, często pełen wątpliwości i pytań – zarówno tych zadawanych głośno, jak i tych cichych, w środku. Dla mnie ten tytuł pojawił się w idealnym momencie – myśl o zakończeniu karmienia dopiero zaczyna kiełkować w mojej głowie, ale już wiem, że potrzebuję do niej przygotowania. 


Książka ukazała się w serii „Mamania. Pierwszy kontakt”, która od lat towarzyszy rodzicom w ich pierwszych (i kolejnych) krokach rodzicielstwa. To wartościowa kolekcja mądrych i wspierających publikacji – takich, które nie oceniają, ale pokazują różne drogi. Tytuły z tej serii cechuje wrażliwość i szacunek dla emocji – nie inaczej jest i tym razem. 

To, co uderza od pierwszych stron, to ogromne wsparcie, jakie dają autorki. Ich empatia przebija z każdej strony. Widać, że naprawdę rozumieją, z czym mierzy się matka – nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim emocjonalnie. Dużo miejsca poświęcono właśnie uczuciom – lękowi, wątpliwościom, smutkowi, ale też uldze czy nadziei. To sprawia, że czytelniczka czuje się wysłuchana – nawet jeśli nie zadała jeszcze żadnego pytania. 


Temat odstawienia od piersi został tu omówiony bardzo szeroko. To nie tylko praktyczne porady „jak to zrobić”, ale też refleksja nad tym, dlaczego warto (lub nie warto) się tego podjąć. Autorki zachęcają, by nie podejmować decyzji z lęku, presji czy zmęczenia – i pomagają odnaleźć własne motywy. To bardzo cenna perspektywa w świecie, który często lubi narzucać „jedyne słuszne” rozwiązania. 

Mam poczucie, że autorki powiedziały na ten temat wszystko, co tylko można było powiedzieć. To prawdziwa kopalnia wiedzy – od teorii, przez konkretne strategie i wskazówki, aż po osobiste historie innych kobiet. Znajdziesz tu nie tylko odpowiedzi, ale i pytania, które warto sobie zadać. 

Warto też wspomnieć, że książka przywraca sprawczość matce – pokazuje, że ma prawo podejmować decyzję zgodną ze swoimi potrzebami. Książka jest wolna od ocen i presji, a jednocześnie zawiera sporo konkretnych wskazówek i porad.

To pozycja obowiązkowa dla każdej mamy karmiącej. Napisana przystępnie, ciepło i konkretnie. Bardzo pomocna – i to zarówno dla tych, które dopiero rozważają zakończenie karmienia, jak i dla tych, które są już na tej drodze. Można ją czytać od deski do deski, ale też wracać do wybranych fragmentów – jak do przyjaciółki, która zawsze ma dobre słowo. 

Podsumowując: to jedna z tych książek, które warto mieć pod ręką, zanim jeszcze podejmie się decyzję o odstawieniu. Daje narzędzia, wsparcie i – co najważniejsze – wewnętrzny spokój. A ten w rodzicielstwie jest na wagę złota.

Dominika Róg-Górecka

czwartek, 12 czerwca 2025

Ariel Extra Stain Removal PODS+

#WspółpracaReklamowa #Ariel


Miałam okazję przetestować Ariel Extra Stain Removal PODS+ i chętnie podzielę się swoją opinią. Zawsze szukam produktów, które ułatwiają codzienne obowiązki, a pranie to jedna z tych rzeczy, które warto mieć „ogarnięte” szybko, skutecznie i bez zbędnych komplikacji.


Ariel Extra Stain Removal PODS+ to kapsułki do prania, które zawierają skoncentrowany detergent wzbogacony o składniki usuwające trudne plamy. To rozwiązanie typu „wszystko w jednym” – jedna kapsułka wystarczy, by poradzić sobie z typowymi zabrudzeniami i zostawić ubrania czyste oraz pachnące.


Co mogę powiedzieć po testach? Przede wszystkim kapsułki są bardzo łatwe w użyciu – wystarczy wrzucić je do bębna pralki i gotowe, bez potrzeby odmierzania proszku czy płynu. Wyglądają estetycznie, są kolorowe i zamknięte w wygodnym, szczelnym opakowaniu, które łatwo przechowywać. Jeśli chodzi o działanie – naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyły! Ubrania po praniu pięknie pachną, a co najważniejsze – nie trzeba już dodawać dodatkowego płynu do płukania. Kapsułki świetnie radzą sobie z codziennymi plamami, nawet tymi kilkudniowymi – choć oczywiście nie oczekiwałabym cudów przy bardzo starych zabrudzeniach.


Na koniec bardzo ważna uwaga: kapsułki wyglądają trochę jak żelki, więc należy przechowywać je poza zasięgiem dzieci. Bezpieczne użytkowanie to podstawa!


Dominika Róg-Górecka

środa, 11 czerwca 2025

Przesyłka z Nieba – Sanaki Hiiragi

#WspółpracaRecenzencka #WydawnictwoRelacja 



Życie jest ulotne – to prawda, którą dostrzegamy szczególnie wtedy, gdy tracimy kogoś bliskiego. W takich chwilach pojawia się pytanie: czy więź z ukochaną osobą kończy się wraz z jej śmiercią? Czy istnieje sposób, by przekazać coś ważnego tym, którzy zostali? „Przesyłka z Nieba” Sanaki Hiiragi to książka, która stawia te pytania i oferuje poruszające odpowiedzi.


W tej zbiorze opowiadań autorka przedstawia historię firmy kurierskiej, która umożliwia zmarłym wysyłanie wiadomości do żyjących. Każda z opowieści koncentruje się na innej postaci i sytuacji, ukazując różnorodność ludzkich doświadczeń i emocji. Od przyjaźni, przez miłość, po niezrealizowane marzenia – każde opowiadanie to osobna historia, pełna refleksji i wzruszeń.


Opowiadania w „Przesyłce z Nieba” różnią się od siebie tematycznie i tonem. Niektóre są głęboko wzruszające, inne skłaniają do refleksji nad życiem i relacjami międzyludzkimi. Każde jednak pozostawia ślad w sercu czytelnika, zmuszając do zastanowienia się nad tym, co naprawdę ważne.



Początkowo spodziewałam się, że opowiadania będą bardziej ze sobą powiązane. Choć głównym punktem łączącym jest firma kurierska, która umożliwia zmarłym wysyłanie wiadomości do żyjących, to jednak każda historia jest odrębna. Mimo to liczę na kontynuację, która może powrócić do losów niektórych bohaterów i rozwinąć ich historie.


Bohaterowie książki są urzekająco zwyczajni. Ich historie są bliskie i autentyczne, łatwo się z nimi utożsamić. Przy każdej opowieści zanurzałam się w świat bohaterów, przeżywając ich radości i smutki. Czasami miałam wrażenie, jakbym była świadkiem opisywanych scen, tak żywo i szczegółowo zostały przedstawione.


„Przesyłka z Nieba” to książka równie dobra jak „Fotografia utraconych wspomnień”. Cieszę się, że autorka potrafi stworzyć coś równie poruszającego, choć zupełnie odmiennego. To lektura, którą polecam nie tylko miłośnikom literatury japońskiej, ale wszystkim, którzy szukają książki pełnej emocji, refleksji i pięknych historii.


Dominika Róg-Górecka

piątek, 30 maja 2025

Wszystko ma swój czas. Mądrość zen na trudne chwile – Haemin Sunim

#WspółpracaRecenzencka #Znak


W codziennym pędzie, pomiędzy obowiązkami zawodowymi, domowymi, a próbą „ogarnięcia” wszystkiego wokół, coraz trudniej znaleźć chwilę ciszy i spokoju. A przecież to właśnie one są nam najbardziej potrzebne – żeby na nowo odnaleźć siebie, wyciszyć emocje, spojrzeć na życie z dystansu. Książka Wszystko ma swój czas. Mądrość zen na trudne chwile jest jak taka spokojna przestrzeń, do której można się schronić.


To zbiór krótkich tekstów inspirowanych filozofią zen, które mają pomóc czytelnikowi poradzić sobie z trudnymi emocjami, stresem i chaosem codzienności. Autor nie moralizuje, nie daje prostych recept. Zamiast tego dzieli się refleksjami, które uczą akceptacji, cierpliwości i zaufania do życia. Każdy rozdział to osobna myśl, zatrzymana na kartce, która zaprasza do chwili zadumy.

Książka wyróżnia się już samym wydaniem. Jest po prostu piękna. Sztywna oprawa, przyjemny w dotyku papier i niezwykle klimatyczne ilustracje sprawiają, że aż chce się ją przeglądać, nawet bez czytania. Grafiki są subtelne, urzekające, idealnie wpisują się w atmosferę tekstów – wprowadzają w dobry nastrój i pomagają się wyciszyć.


Od pierwszych stron można poczuć spokój, który emanuje z każdego zdania. Czytanie tej książki to prawdziwa przyjemność – nie chodzi nawet o konkretne rady, ale o nastrój, jaki tworzy. Pomogła mi się zatrzymać, zadać sobie kilka ważnych pytań, przywróciła wewnętrzną równowagę i zwyczajnie podniosła mnie na duchu.

Jest napisana przystępnie, bez patosu i nadęcia. Dotyka ważnych tematów – takich jak przemijanie, niepewność, lęk – ale robi to z ogromną delikatnością i zrozumieniem. Nie ocenia, nie narzuca, raczej towarzyszy czytelnikowi w jego własnych przemyśleniach.

Na końcu prawie każdego rozdziału znajdują się złote myśli i cytaty, które zostają z czytelnikiem na dłużej. Niektóre z nich trafiają w punkt – jakby ktoś czytał w naszych myślach i dawał prostą, ale kojącą odpowiedź.


Podsumowując – wiele poradników jest nijakich, wtórnych, nie zapadają w pamięć. "Wszystko ma swój czas" jest inne. Ma w sobie to „coś” – autentyczność, prostotę i mądrość. Trafiła do mnie w idealnym momencie i zostanie ze mną na dłużej. To książka, do której chce się wracać, zwłaszcza wtedy, gdy świat wydaje się zbyt głośny.

Dominika Róg-Górecka

czwartek, 22 maja 2025

Książka w jednej ręce, herbata w drugiej – czyli przepis na idealne popołudnie z Dilmah

#WspółpracaReklamowa #Dilmah 


Są dni, kiedy świat może zaczekać. Kiedy zamykam laptop, odkładam telefon i sięgam po książkę. W tle gra cicha muzyka, a w filiżance – jedna z herbat, które ostatnio skradły mi serce.


Dilmah przesłała mi część linii swoich czarnych herbat aromatyzowanych – miałam możliwość przetestowania aż 8 aromatów! I każda z nich ma swój unikalny charakter:


🍃 Mięta – świeża, czysta i lekko chłodząca. Idealna na popołudnie, kiedy trzeba się zresetować.
🍋 Cytryna – klasyczna, lekko kwaskowata. Czuć naturalną nutę cytrusów, nie ma sztuczności. Świetna do czytania kryminałów pod kocem 😉
🍑 Brzoskwinia – delikatna, słodkawa, przyjemna. Trochę jak herbaciany deser bez kalorii.
🥭🍓 Mango i truskawka – mój totalny hit! Owocowe, intensywne, ale nie przesłodzone. Mango dodaje egzotycznej nuty, a truskawka dopełnia całość letnią słodyczą. Ten smak najczęściej ląduje w mojej filiżance.
🍐🍊 Gruszka i pomarańcza – zaskakujące połączenie, które naprawdę działa. Gruszka łagodzi, a pomarańcza dodaje charakteru. Idealna na jesienne wieczory.
🍮 Karmel – deser w płynie. Głęboki, ciepły smak z nutą słodyczy. Świetna do książek obyczajowych i małych chwil relaksu.
🫐 Borówka i wanilia – pachnie jak ciasto owocowe! Smak złożony, lekko słodki, ale z ciekawym tłem. Bardzo aromatyczna, idealna do popołudniowego resetu.
🌿 Jeżyna – owocowa, lekko cierpka, z dzikim charakterem. Dla tych, którzy lubią mniej oczywiste kompozycje.

Każda z nich jest naprawdę pyszna – smaki są wyraziste, ale nie przykrywają smaku samej herbaty. To nadal mocna, wyrafinowana czarna herbata – z charakterem, który czuć w każdej filiżance.

Do tego dostałam też herbatę zieloną – orzeźwiającą, delikatną, ale zaskakująco pobudzającą. Idealna na leniwe poranki albo jako przerwa w pracy, kiedy trzeba zebrać myśli i wrócić do działania z nową energią.


I wreszcie klasyk – czarna herbata liściasta, w pięknej metalowej puszce. To jest esencja herbaty – mocna, lekko gorzka, z idealną głębią smaku. Piję ją najczęściej do posiłków – cudownie podbija smak potraw, a jednocześnie sama smakuje jak coś, co warto celebrować.


Herbata i książka to duet idealny – obie zabierają mnie w inną rzeczywistość.

A Ty – którą herbatę wybrałabyś/wybrałbyś na dzisiaj?

Dominika Róg-Górecka

poniedziałek, 19 maja 2025

Trzy siostry. Cisza – Katarzyna Michalak

#WspółpracaRecenzencka #Znak


Seria „Trzy siostry” Katarzyny Michalak to niezwykle emocjonująca opowieść, która od pierwszego tomu przyciąga uwagę czytelnika. Drugi tom zakończył się w taki sposób, że nie sposób było nie sięgnąć po finałową część, by poznać losy bohaterek. Ale czy finał spełnił moje oczekiwania?


„Trzy siostry. Cisza” to zamknięcie trylogii, w którym autorka odsłania przed czytelnikiem tajemnice przeszłości sióstr Sawa. Dominika, Dorota i Diana stają przed wyzwaniem rozwiązania spraw związanych z testamentem matki. W ich życie wkracza nowa postać, która wprowadza chaos i zmusza bohaterki do konfrontacji z własnymi demonami. Katarzyna Michalak zręcznie łączy wątki rodzinne, dramatyczne wydarzenia i zaskakujące zwroty akcji, tworząc spójną i wciągającą narrację.


Ta opowieść stoi emocjami. Jest to zarówno zaleta, jak i wada. Zaleta, bo książkę czyta się szybko, a wydarzenia następują po sobie w szybkim tempie. Wada, bo momentami emocji jest po prostu za dużo, co sprawia, że historia staje się mało prawdopodobna. O ile drugi tom przesadził z intensywnością uczuć, o tyle trzecia część jest pod tym względem bardziej stonowana. Nadal dużo się dzieje, ale nie wpływa to tak mocno na czytelnika (może to kwestia mojego przyzwyczajenia!).

Główny wątek fabularny jest interesujący. Byłam ciekawa, jak zakończy się historia sióstr. Jednak nadal mamy za dużo dziwnych i mało prawdopodobnych zwrotów akcji. Jedna z bohaterek określa ich życie jako „telenowelę”. I ma rację – chociaż nawet jak na telenowelę, zwrotów akcji jest za dużo.

Pewne wątpliwości budzą też dialogi. Mam wrażenie, że bohaterowie Katarzyny Michalak mówią tak samo. Ich wypowiedzi są trochę staroświeckie, pełne emocji i ciut nierealne. Samo w sobie nie jest to złe. Jednak cały czas miałam wrażenie, że w innych seriach postacie wypowiadają się w podobny sposób.

Jednak największe zastrzeżenie budzi finał. Pisałam, że jest intensywnie? To nic w porównaniu z zakończeniem. Tutaj zwroty akcji pojawiają się co parę zdań, a samo zakończenie wystarczyłoby na osobną powieść.

„Trzy siostry. Cisza” to powieść dla fanek Katarzyny Michalak – one z pewnością będą zachwycone. Dla czytelników, którzy oczekują bardziej wysublimowanej, wolniejszej i dającej do myślenia literatury, może zabraknąć tu głębi i subtelności.

Dominika Róg-Górecka

czwartek, 15 maja 2025

Życie z przedszkolakiem – Małgorzata Stańczyk i Katarzyna Kalinowska

#WspółpracaRecenzencka #Mamania


Życie z przedszkolakiem to codzienna mieszanka radości, śmiechu i niespodzianek, ale też nieustające wyzwanie. Dzieci w wieku 3–6 lat potrafią nas zaskoczyć zarówno błyskotliwym komentarzem, jak i nagłym wybuchem emocji. To okres intensywnego rozwoju, w którym rodzice często czują się zagubieni. Dlatego warto sięgnąć po dobre źródło wsparcia.


„Życie z przedszkolakiem” to poradnik stworzony z myślą o rodzicach dzieci w wieku przedszkolnym. Autorki – Małgorzata Stańczyk i Katarzyna Kalinowska – w przystępny sposób opisują, jak rozwija się dziecko w tym okresie, co przeżywa emocjonalnie i jak kształtują się jego relacje z otoczeniem. Książka pomaga lepiej zrozumieć potrzeby malucha i spojrzeć na codzienne sytuacje z większą empatią.

Książka należy do serii „Mamania. Pierwszy kontakt”, która skupia się na wspieraniu rodziców w pierwszych latach życia dziecka (oraz kobiety w ciąży). Seria stawia na mądre, współczesne podejście do wychowania, oparte na wiedzy psychologicznej i szacunku do dziecka. To książki, które pomagają budować dobre relacje od początku, ale też rozwinąć potencjalne problemy związane z wychowywaniem maluchów.


Książka znakomicie identyfikuje typowe problemy rodziców przedszkolaków – od trudnych emocji, przez konflikty z rówieśnikami, aż po kwestię granic i niezależności dziecka. Wszystko opisane jest w sposób przejrzysty i zrozumiały, z dużą dozą wyrozumiałości wobec dorosłych. Dzięki tej lekturze łatwiej jest zobaczyć, że choć dziecko bywa bardzo „dorosłe” w zachowaniu, to wciąż potrzebuje naszego prowadzenia i wsparcia.

Momentami brakowało mi konkretnych rekomendacji, jak reagować na pewne zachowania. Przykład? Tematy „kupowe” – autorki tłumaczą, dlaczego dzieci często mówią o pupie czy kupie, ale nie dają jasnej odpowiedzi: jak my, dorośli, powinniśmy na to reagować? Czasami sama wiedza o przyczynie to za mało – przydałoby się też więcej wskazówek praktycznych.


Warto też podkreślić, że poradnik napisany jest bardzo przystępnie i zrozumiale. Rozdziały tematyczne pozwalają szybko odnaleźć interesujące nas treści – to świetne rozwiązanie, kiedy chcemy wrócić do konkretnego tematu w codziennym biegu.

Szczególnie cenne było dla mnie to, jak autorki pokazują, że dziecko nie „robi nam na złość”, tylko przeżywa świat na swój dziecięcy sposób. Tak samo wiele dał mi rozdział o konfliktach (zarówno między dziećmi, jak i z rodzicami).

„Życie z przedszkolakiem” to książka, która wspiera, tłumaczy i inspiruje. Pomaga zrozumieć dziecko, ale też spojrzeć z życzliwością na siebie jako rodzica. Mimo drobnych braków w praktycznych wskazówkach, to wartościowa lektura, do której warto wracać – szczególnie wtedy, gdy codzienność z maluchem zaczyna nas przerastać.

Dominika Róg-Górecka

wtorek, 13 maja 2025

Pyszna podróż ze Słodkim Grekiem

#WspółpracaRecenzencka #Słodki Grek



Gdy myślimy o Grecji, pierwsze skojarzenia to słońce, oliwki, lazurowe morze i… wyjątkowe słodycze. Grecka sztuka cukiernicza ma w sobie coś magicznego – łączy tradycję, prostotę składników i bogactwo smaku. Chałwa, będąca jednym z najbardziej charakterystycznych przysmaków, ma długą historię i wciąż zachwyca swoją niepowtarzalną konsystencją oraz głębokim aromatem sezamu. Słodki Grek to marka, która idealnie uchwyciła esencję tej kultury – oferując produkty, które smakują jak greckie lato.


Miałam okazję spróbować trzech wersji chałwy od Słodkiego Greka: klasycznej, z pistacjami oraz z bananami i czekoladą. Każda z nich zachwyca na swój sposób – klasyczna to kwintesencja tradycji, pistacjowa kusi lekko orzechową nutą, a wersja z bananem i czekoladą to prawdziwe zaskoczenie – słodycz, która jest jednocześnie subtelna i wyrazista. Doskonałe jako mały deser do kawy lub herbaty – nie za słodkie, nie za mało – idealne w swojej równowadze.

Na szczególne wyróżnienie zasługuje także czekolada z żurawiną. Nie tylko świetnie smakuje – lekko kwaskowa nuta owoców pięknie przełamuje intensywność czekolady – ale też prezentuje się wyjątkowo elegancko. To ten rodzaj słodyczy, który śmiało można wręczyć jako drobny prezent – zachwyci i smakiem, i estetyką.

Słodki Grek przypomina, że nawet najmniejszy kawałek słodyczy może przenieść nas w zupełnie inny świat – pełen ciepła, słońca i smaku. Dziękuję za tę podróż – na pewno do niej wrócę!

Dominika Róg-Górecka












niedziela, 11 maja 2025

Dla dobra dziecka Szwedzki socjal i polscy rodzice – Maciej Czarnecki

#WspółpracaRecenzencka #WydawnictwoCzarne


„Szwedzki socjal zabiera dzieci” – to hasło, które elektryzuje rodziców nie tylko w Polsce. Krąży po forach, wybrzmiewa w mediach i rozmowach przy kawie, budząc niepokój, a czasem wręcz panikę. System opieki nad dziećmi w Szwecji (i równie owiana złą sławą Norwegia) jawi się jako zimna machina, która wkracza do domów bez pytania, by rozdzielić rodziny „dla dobra dziecka”. Czy rzeczywiście jest aż tak źle? A może po prostu nie rozumiemy, jak ten system działa – i dlaczego działa właśnie tak?


Czytałam wcześniej „Dzieci Norwegii” tego samego autora i do dziś uważam, że właśnie tak powinny być pisane reportaże. Czarnecki nie staje po żadnej ze stron, nie osądza, nie szuka sensacji. Zamiast tego pyta, słucha, sprawdza. Rozmawia nie tylko z rodzicami, ale też z urzędnikami, przedstawicielami organizacji, prawnikami. Porównuje wypowiedzi z aktami spraw, dąży do jak największej rzetelności. To podejście, które dziś – w czasach szybkich opinii i uproszczeń – jest na wagę złota. Dzięki temu jego książki są nie tylko ciekawe, ale i godne zaufania.


W „Dla dobra dziecka” autor po raz kolejny bierze pod lupę trudny, emocjonalnie naładowany temat i robi to z ogromnym wyczuciem. Historie, które przedstawia, są skomplikowane, niejednoznaczne i pełne ludzkiego dramatu. Czarnecki skupia się na losach polskich rodzin w Szwecji, ale w książce znajdziemy też perspektywę ukraińskich uchodźców. To istotny dodatek – bo pozwala zobaczyć, że pewne trudności nie wynikają z jednej narodowości czy konkretnego stylu wychowania, ale z różnicy mentalności, oczekiwań i sposobów komunikacji.

Czy da się na podstawie tej książki ocenić cały szwedzki system? Będzie trudno. Nawet bardzo. Relacje rodziców często odbiegają od oficjalnych dokumentów, a i same przypadki są bardzo złożone. Kto zawinił – system, rodzice, czy może to po prostu tragiczne zderzenie dwóch kultur i podejść do wychowania? Chociaż autor stara się szukać jasnych stron działania instytucji, to na pierwszy plan wysuwają się przede wszystkim zarzuty, niepokoje, dramaty. Ale nie oszukujmy się – trudno wyobrazić sobie, że socjal interweniuje w modelowej rodzinie, gdzie wszystko działa jak w zegarku. To zawsze sytuacje „na granicy”, trudne i niejednoznaczne.

Z drugiej strony, ta książka może okazać się naprawdę pomocna dla rodziców, którzy planują przeprowadzkę do Szwecji lub już tam mieszkają. Czasem nieporozumienia nie wynikają ze złej woli, ale z całkowicie odmiennego spojrzenia na to, czym jest dobro dziecka. Inaczej rozumiemy autorytet, inaczej reagujemy na płacz, inaczej myślimy o prywatności dzieci. Zrozumienie tej „mentalności urzędnika” może pomóc uniknąć wielu trudnych sytuacji.

Książkę czyta się świetnie, mimo ciężkiej tematyki. Czarnecki potrafi pokazać ludzką stronę nawet najbardziej nieprzyjaznych procedur, ale też – że nie każda historia wciąga jednakowo. Pierwszy rozdział, jak zauważa część osób, bywa nieco sensacyjny, co może zmylić oczekiwania. Ale potem robi się naprawdę ciekawie i głęboko. To nie jest książka na raz – ona zostaje w głowie.

Bardzo polecam ten reportaż każdemu, kto chce spojrzeć na szwedzki system z bliska – nie przez pryzmat sensacyjnych nagłówków, ale oczami ludzi, którzy tego doświadczyli. To książka, która wciąga, porusza i – co najważniejsze – zmusza do myślenia. Dla dobra dziecka, dla dobra debaty, dla dobra nas wszystkich.

Dominika Róg-Górecka

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates