wtorek, 8 lipca 2025

Codziennik. Mój planer osobisty – więcej niż notatnik

#WspółpracaRecenzencka #Ringier Axel Springer Polska


Relacja z samym sobą to najważniejsza znajomość, jaką kiedykolwiek nawiążemy. Tylko że… bardzo łatwo ją zaniedbać. Zamiast spędzać czas ze sobą, uciekamy w listy zadań, powiadomienia, codzienne obowiązki. A przecież to właśnie chwile ciszy pozwalają nam naprawdę usłyszeć, co w nas gra. „Codziennik. Mój planer osobisty” to publikacja, która – zupełnie nieinwazyjnie – przypomina, że warto do siebie wracać.


To nie jest klasyczny planer, w którym dominują rozpiski godzinowe i listy spraw do załatwienia. To narzędzie do myślenia. Do refleksji. Do zadania sobie pytań, których na co dzień unikamy. To osobisty dziennik, który prowadzi nas przez kolejne etapy poznawania siebie, ale nie narzuca ścieżki. Raczej subtelnie zaprasza do przyjrzenia się sobie – temu, co nas napędza, czego pragniemy, gdzie jesteśmy i dokąd chcemy zmierzać.

Na pierwszy rzut oka uwagę przyciąga odważna oprawa. Czerwona okładka wręcz krzyczy: działaj!. Solidna, wyrazista, robi wrażenie i zdecydowanie wyróżnia się na tle pastelowych, minimalistycznych planerów. W środku – estetyka typowo newsweekowa: ilustracje są graficzne, oszczędne, mocno współczesne. To nie do końca mój styl – bliżej mi do klasycznych ilustracji – ale doceniam konsekwencję. Wszystko tu do siebie pasuje. Grafiki nie są przypadkowe, a przekaz, jaki niosą, dobrze współgra z treścią. Wygodna zakładka ułatwia korzystanie z planera i sprawia, że bez problemu można wrócić do przerwanego miejsca.


To, co najważniejsze, kryje się jednak w środku. Planer skłania do refleksji, i to naprawdę głębokiej. Zmusza do zatrzymania się, do tego, by spojrzeć na siebie z innej perspektywy. Pytania, które padają, nie są złożone ani skomplikowane, a jednak trafiają w punkt. Czyta się go powoli – i tak właśnie powinno być. To nie jest lektura na raz. Raczej na wiele wieczorów z kubkiem herbaty, w ciszy, kiedy dzieci śpią, a świat na chwilę milknie. Wtedy dopiero można naprawdę poczuć jego siłę.

Ciekawie rozwiązano też kwestię kalendarza. Na początku znajdziemy klasyczne zestawienie świąt i miesięcy, ale później nie ma żadnych dat. Tygodnie do zaplanowania są „puste”, co oznacza, że możemy sięgnąć po planer w dowolnym momencie – nawet jeśli przez kilka tygodni o nim zapomnieliśmy. Nie ma tu miejsca na poczucie winy. Można zacząć od nowa. I to jest piękne. Bo chociaż regularność w planowaniu jest ważna, życie nie zawsze daje się ubrać w ramki.

Na uwagę zasługuje też część z polecanymi lekturami. Autorzy nie ograniczają się tylko do samego planera – podsuwają inne tytuły, które mogą pogłębić refleksję i pomóc w dalszej pracy nad sobą. Sama mam już kilka na swojej liście „do przeczytania”.

Zdecydowanie polecam ten planer każdemu, kto ma ochotę spojrzeć na siebie z nowej perspektywy. Jeszcze lepiej, jeśli lubicie notować, pisać, analizować – bo ten tytuł aż się o to prosi. To nie tylko zeszyt. To przestrzeń do spotkania z samym sobą.

Dominika Róg-Górecka

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates