czwartek, 11 kwietnia 2013

Książki nie tylko kulinarne 3: Płetwa rekina i syczuański pieprz



Książki nie tylko kulinarne czyli słów kilka o literackich rarytasach, ale też grafomańskich zakalcach. W czwartym wydaniu moich kulinarnych recenzji będzie kwaśno, będzie ostro, będzie słodko, a czasami niestety gorzko.



Mimo, ze Chiny to państwo niebagatelnych rozmiarów ich kuchnia kojarzy się przeciętnemu „zjadaczowi sajgonek” (pochodzenia nota bene wietnamskiego!) z tanimi, z reguły zaniedbanymi budkami i jednakowym smakiem wszystkich dań. Bo przecież chińszczyznę zjada się z plastykowych miseczek i zamawia na wynos. Nic bardziej mylnego! Wszystkie te przesądy Fuchsia Dunlop wyjęła kawa na ławę i nadziała na ostry widelec (a dokładniej pałeczkę!) błyskotliwych obserwacji.
Zaczęło się niepozornie, a jednak... kwaśno. Autorka, będąca jednocześnie główną bohaterką, przyjeżdża do Chin na studia i staje vis-a-vis z wszystkożernymi Chińczykami. Czy do tej pory przerażała Cię myśl o oczach podstępnie mielonych i dodawanych do parówek? Ale przecież otoczka wokół nich należy do bardzo cenionych smaków!
Jak mieć pewność, że kurczak jest świeży? Wystarczy kupić go na chińskim targu. Pozwolę sobie dodać wymijająco, że przy wyborze jeszcze dreptał. Cenna kulinarnie krew została oczywiście zapakowana w torebkę.
Potem jest ostro. Miłość do chińskiego jedzenia wybuchła w bohaterce niczym ostrość ziarenka pieprzu syczuańskiego. Ilość smaków, przypraw, sposobów gotowania wręcz oszałamia i składnia do wytężonych poszukiwań.
Odkrycie jest zaskakujące. Chińczycy kochają jeść, gotować, a przede wszystkim mówić o jedzeniu. Bohaterka zapisuje się na kurs gotowania i rozpływa w słodyczy. W tym okresie poznaje m.in. smak mrowiący i piekący jednocześnie, rodzaje płomienia, niezliczone sposoby cięć i wiele innych rzeczy, które poziomem swojego profesjonalizmu przekonują mnie, jak wiele nauki jeszcze przede mną.
Z każdą stroną książka staje się coraz bardziej dojrzała, a co za tym idzie, gorzka. Nie obce są bohaterskie refleksje nad zagadnieniami politycznymi czy etyczne refleksje nad zwierzętami zagrożonymi wymarciem (które Chińczycy kochają...widzieć na talerzu).
Dlaczego tak: wiedza na temat Chin (nie tylko sztuki gotowania) jest przeogromna i bardzo dokładna. Ma się wrażenie, że bohaterka odnotowała wszystko co widziała, słyszała czy jadła. Techniki kulinarne opisane są w sposób umożliwiający ich wykorzystanie w domu. Dla miłośników kuchni orientalnej- pozycja obowiązkowa.
Jeśli jednak zakochasz się w tej książce tak jak ja czeka Cię pewien niedosyt. O ile „płetwa rekina” dostępna jest na allegro za bezcen, o tyle inne książki (już stricte kucharskie) tej autorki nie zostały przetłumaczone, a ich oryginalne wydania kosztują majątek (jeśli ktoś ma inne wieści w tym zakresie niech natychmiast mnie poinformuje!).
Dlaczego nie: jeśli nie pragniesz wiedzieć WSZYSTKIEGO o chińszczyźnie, możesz odnieść wrażenie, że fabuła nie zawsze jest stanie utrzymać Twoją uwagę. Zawiera dużo wiedzy specjalistycznej, zaś sama akcja nie stanowi zamkniętej czy zaplanowanej historii. Dodatkowo proponowane przepisy brzmią smakowicie, jednak składniki się w dużej mierze z trudno dostępne- co może zniechęcać.
Dla miłośniczki chińskiej kuchni, jak ja, ta książka to prawdziwa kopalnia wiedzy. Jednak za pewne literackie braki daję jej notę 4 na 5 gwiazdek.

A jeśli chodzi o przepis. Guokui zostało ledwie wspomniane przez autorkę. Na własną rękę znalazłam na angielskim blogu recepturę i niezwłocznie przetestowałam. A w kuchni miałam:
300 gram mielonego mięsa
2 szklanki mąki
¾ szklanki wody
1/2 łyżeczki mielonej papryczki chili
2 ząbki czosnku
3 łyżki sosu ciemnego sojowego
szczypta pieprzy syczuańskiego (niekoniecznie)

 Mięso mielone mieszamy z papryczką chili, rozgniecionym czosnkiem, sosem sojowym, pieprzem i odkładamy na co najmniej pół godziny do lodówki.
Ugniatamy mąkę z wodą. Następnie odrywamy kawałek i wałkujemy w prostokąt. Na środku smarujemy cienką warstwę mięsa. Ciasto zwijamy w rulon trzymając za krótszy brzeg. Utrzymując ciasto pionowo zgniatamy i delikatnie rozwałkowujemy w okrągły placek. Nie należy się przejmować jeśli w niektórych miejscach mięso przebija.
Cały ten proces zobaczyć można w wykonaniu eksperta:
Następnie na patelni podgrzewamy sporą ilość oleju i nakładamy placki. Olej musi sięgać do połowy ich wysokości. Gdy się podrumieni, przerzucamy na drugi bok.
Podajemy z sosem chili.
Smacznego!




0 komentarze:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates