piątek, 14 października 2016

Ona ma tę moc!

Chyba prawie każda nastolatka fantazjuje o posiadaniu nadnaturalnych mocy. Latanie, znikanie czy czytanie w myślach. Coś, co sprawiło, że byłyby lepsze od innych, wyjątkowe... Kiedy jednak niezwykłą umiejętnością okazuje się widzenie dusz czyśćcowych, odsyłanie ich do miejsca przeznaczenia oraz ratowanie świata, życie nastolatki staje się nad wyraz... skomplikowane.


Tytuł: Zakaz (Tom 1)
Autor: Anna Niedbał
Wydawnictwo: Novae Res

Angelika Langer, zwana również Angel, ma tę moc. Co jakiś czas jej oczy zmieniają swoją barwę na czerwony i właśnie wtedy nastolatka widzi dusze zmarłych, którzy zakończyli swój pobyt w czyśćcu. Do zadań dziewczyny należy odprawienie rytuału i odesłanie ich piekła lub nieba, w zależności od tego, jak przebiegła ich pokuta. Nie jest to jednak ani przyjemne, ani bezpieczne. Pomijając fakt, że nikt jej nie rozumie, nagle wszystko zaczyna zagrażać jej życiu. I wtedy pojawia się ON! Tajemniczy nieznajomy co rusz ratujący ją z opresji. Dowiaduje się od niego, że nie jest zwykłym medium, ale Kapłanką, od której zależą losy świata. Wystarczy tylko porzucić dotychczasowe życie, udać się szalenie niebezpieczną podróż, a następnie pokonać zło. Brzmi prosto, nieprawdaż?

Zakaz jest powieścią niezwykle podobną do tych, które czytałam w gimnazjum. Wtedy robiły na mnie spore wrażenie, ale teraz... teraz mam niestety większe porównanie. Czytając tę powieść, już od pierwszych stron czułam, że mam do czynienia z dziełem bardzo młodej autorki, będącej miłośniczą topowych powieści dla młodzieży o magii i rytuałach. Dlaczego?

Po pierwsze, enigmatyczny prolog i tajemnicze wstawki pisane kursywą. Kiedyś był na to silny trend. Dawno, dawno temu, prawie każda książka z tego gatunku zaczynała się w ten sposób. A więc mamy jedną, dwie strony zapisane pochyloną czcionką, a z opisywanej sytuacji nic nie rozumiemy. Teoretycznie ma nas to zachęcić do czytania dalej, sygnalizuje sytuacje, które pojawią się później lub miały miejsce wcześniej. Rozumiem, jest to celowy zabieg. Tyle że ja przeczytałam całą książkę i wciąż nic nie rozumiem. Powieść jest naprawdę niewielkich wymiarów, dodatkowo ma tylko ok. 170 stron, a z wywiadu dowiadujemy się, że autorka podzieliła powieść na części. To jest tom pierwszy. Załóżmy nawet, że są trzy. Dałoby się je wydać razem, normalnie, jako pełnowartościowy produkt. A tak mamy przygodę, która urywa się nagle, bez zapowiedzi, bez podsumowania, nie stanowiąc zamkniętej historii. Tam, gdzie powinien kończyć się rozdział, kończy się książka. No dziękuję bardzo...

Po drugie, to jest tom pierwszy. Ale... ja miałam wrażenie, że drugi. Modnym zagraniem było kiedyś wrzucanie czytelnika w sam środek akcji. Jest to stosowanie do dziś, podnosi dynamikę i pozwala zacząć powieść od ciekawej sytuacji. Tak się jednak nie dzieje. Angelika ma tę moc i opisuje ją tak skrótowo, jakby wcześniej gdzieś to już tłumaczyła... Nie wiemy jak, dlaczego i po co. W książce znajdziemy jedynie suchy opis faktów. Jak bohaterka się dowiedziała o swojej mocy? Skąd zna rytuały? Jak wyglądało pierwsze odesłanie? Miałam wrażenie, że gdzieś ucięło początek powieści.

Co więcej, bardzo podobał mi się motyw ze szpitalem psychiatrycznym. Wątek z początku książki jest naprawdę ciekawie zaczęty i... urywa się. Naprawdę szkoda.\

Równie irytująca jest sama bohaterka. Świat faktycznie dybie na jej życie, ale wszyscy dookoła ją uwielbiają, pomimo tego, że jest wredna i nieuprzejma. Dodatkowo ma zero oleju w głowie. Przykładowo, wspomina, jak źle działa na nią alkohol, nieznajomemu chłopakowi opowiada, że nie może pić, bo nie ma umiaru, swojemu obrońcy obiecuje nie wpadać w tarapaty, a potem... ostro imprezuje. I zdecydowanie w nosie ma wszystkie konsekwencje swoich działań. Zakaz to chyba tytuł przewrotny, bo Angelika nie słucha się nikogo i niczego. A potem się stresuje... że mogła zginąć.

Nie przekonały mnie również sceny akcji. Pierwsze trzy zaczynają się niemal identycznie. Bohaterkę ktoś atakuje i zakrywa jej usta, a ona się wyrywa. Wszystkie następne zwroty wydarzeń są chaotyczne i nierówno poprowadzone. Nudne sceny w szkole, a nagle się z kimś bije. Ogląda książki i siup, chwilę potem jest w innej lokacji. Nie przypadkowo użyłam tego słowa. Zakaz ma wiele cech typowych dla świata książek i gier fantasy. 

Strasznie dużo tu nawiązań do religii chrześcijańskiej, bo są dusze, piekło i niebo. Oraz sporo nowości. Kiedy jednak Oscar opowiadał nam o zawiłości tego świata... czułam się, jakbym czytała podręcznik RPG. I znowu poplątanie z pomieszaniem, a nasza bohaterka nie zadaje mnóstwa istotnych pytań. W sumie to ja się w tym systemie trochę pogubiłam, ale to wszystko wydawało mi się tak szalenie irracjonalne, że nie czułam potrzeby dogłębnej analizy. Większość dziwnych zjawisk uzasadniana jest jednym słowem „magia”.

Oskar niewiele tłumaczy Angelice. Na przykład w Harrym Potterze mamy dorosłych, którzy wyjaśniając bohaterom prawa rządzące miejscami/czarami, tak naprawdę wprowadzają nas w uniwersum. Tu się tak nie dzieje. Opiekun jest mało gadatliwy. Albo inaczej... opowiada nieistotne bzdury. Gdzieś idziemy, nagle jesteśmy gdzie indziej, coś nas teleportowało, gdzieś się leje woda, no tak, bo krwi nie masz takiej mocnej i wszystko jasne... Pomieszanie z poplątaniem i zamiast intrygujących tajemnicy, są irytujące niejasności.

Sam pomysł na fabułę nie jest zły. Jak dla mnie jest tu po prostu wszystkiego za dużo, a za mało konkretów. Skomplikowane systemy wyglądają dobrze w grach RPG, kiedy wszyscy uczestnicy najpierw uczą się uniwersum. Podczas czytania nie jest tak łatwo wyłapać wszystkie zależności, zwłaszcza że niewiele zostało nam wyjaśnione. Język narracji jest prosty i dość toporny, a dodatkowo w niewystarczający sposób opisuje otoczenie. Prawdopodobnie zawiódł warsztat. Jednak sama koncepcja do złych nie należy. Zła, to ja jestem na to, że powieść prowadzi nas do kulminacyjnego momentu i... urywa się na długo przed nim. Ale może będą jakieś plusy? Może autorka do tego czasu uporządkuje swoje umiejętności, dopieści fabułę, doda jakieś słowniczek z wyjaśnieniami?

Pomijając wcześniejsze niedoskonałości, sama przygoda jest ciekawa. Autorce udało się zaintrygować mnie wykreowanym światem i przebiegiem historii. Pomimo sporych podobieństw do innych tytułów, jest też wiele nowości oraz oryginalnych rozwiązań, i to w rozsądnych proporcjach.


Podsumowując, uważam, że Zakaz to powieść od młodej pisarki dla młodych czytelniczek. Takich, które dopiero zaczynają swoją przygodę z fantastyką. Wtedy jest szansa, że opisywany świat je oszołomi i zachęci do zapoznania się z klasykami gatunku. Prawdopodobnie również bardziej utożsamią się z główną bohaterką. Trzymam za to kciuki, ponieważ mimo wszystko, chciałabym dowiedzieć się, jak skończy się ta opowieść :) A do tego potrzebne jest wydanie kolejnej części.


0 komentarze:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates