wtorek, 4 lipca 2017

Gra miłości

Młodość nie zawsze jest prosta, a miłość nie daje odpowiedzi na każde pytanie. Co zrobić, gdy nasz świat rozsypuje się na drobne kawałeczki? Uparcie walczyć o swoje, a może poddać się i popłynąć z nurtem życia? Uwierzyć tym, co mówią, że nic nie jesteśmy warci? Młodość to nie zawsze czas, który wspomina się z rozrzewnieniem. Ale jest jeszcze miłość, ona zawsze daje nadzieję.

Tytuł: Gra miłości
Autor: Huntley Fitzpatrick
Wydawnictwo: Zysk i S-ka

Tim to tak zwany trudny nastolatek. Jego życie pędzi z zawrotnym tempem w stronę autodestrukcji. Można się po nim spodziewać wszystkiego, poza tym, co dobre. To chłopak, którego za żadne skarby nie wybrałaby mądra i odpowiedzialna Alice. Taka dziewczyna nie chciałaby przecież zakochać się w koledze swojego młodszego brata. Ten związek nie miałby żadnego sensu! A jednak... to, co niemądre, bezsensowne i irracjonalne... staje się. Tim i Alice. Alice i Time. Duet tak niedopasowany, że aż idealny. Ale to nie koniec ich problemów, a dopiero początek. Życie ma w planach pokrzyżować im szyki i wystawić ich uczucie na niejedną próbę.

Gra miłości to klasyczne young adult, ale... nie do końca. Mamy wszystkie kluczowe elementy: trudną młodzież, przeciwności losu, niepewną przyszłości i demony przeszłości. A do tego cały wachlarz silnych emocji, od nienawiści po namiętność. Klasyczne jest też postać głównego bohatera, to zły chłopiec. Pije, imprezuje, podrywa dziewczyna. Tak, ale raczej... w formie przeszłej. A więc pił, imprezował, podrywał. Obecnie musi wyjść na prostą, ponieważ straci wszystko. Fakt umieszczenia złych uczynków tuż przed rozpoczęciem akcji jest swojego rodzaju standardowym rozwiązanie. Większość książek, które miałam w rękach, zaczynało się właśnie od przemiany złego chłopca w mądrego mężczyznę. Tym razem jednak jest to zmiana w pełni uzasadniona rozwojem fabuły. I nie dzieje się z dnia na dzień. Stanowi element dłuższego procesu, my zaś pojawiamy się w jego połowie. Dzięki temu czeka nas jazda bez trzymanki, a wraz z nią ludzie z przeszłości, stare grzeszki i wina, która ciągnie się latami.

Przyzwyczaiłam się też, że w young adult główne bohaterki są słodkie, grzeczne i niewinne. Alice przełamuje ten schemat. Momentami jej współczułam, innym razem doprowadzała mnie do szewskiej pasji. Ma swój temperament i to bardzo wyrazisty. Potrafi rozbawić do łez jedną ciętą ripostą, ale też wprawić w zadumę trafną obserwacją.

Jeśli zaś chodzi o akcje powieści, to momentami pędzi ona na łeb na szyję. Początkowo trudno było mi się zorientować, kto jest kim. Szybko jednak nauczyłam się imion oraz wzajemnych relacji i z zapartym tchem śledziłam skomplikowane losy młodzieńczej miłości. Bo grzechy przeszłości rzadko kiedy bezboleśnie przechodzą w zapomnienie. Za to wokół nich nawiązuje się bardzo ciekawa intryga, pełna zwrotów akcji i nagłych porywów serc.

Dużym plusem tej powieści jest wielość poruszonych tematów. Chociaż jest to książka o miłości, uczucie nie stanowi głównego tematu. Pojawia się, tak, jest bardzo istotne, też się zgodzę, ale jest tylko jednym z wielu poruszonych zagadnień. W książce nie znajdziecie zbędnych scen, stworzonych wyłączne po to, by posłodzić czytelnikowi. Życie i jeszcze raz życie oraz wszystko, co jest z nim związane. Odpowiedzialność, rodzina, przyjaciele, nasi bohaterzy nie żyją w pustce. Mają swoje obowiązki (patrz Alice), ale też zobowiązania (hej Tim!), które realnie wpływają na kształt historii.

Gra miłości to naprawdę bardzo dobra powieść. Intensywna, pełna sprzecznych emocji, jednocześnie zabawna i wzruszająca. To historia napędzana dynamiczną akcją oraz intensywnymi uczuciami. Piękna niczym miłość, ale też prawdziwa, jak samo życie. 

 

14 komentarzy:

  1. Nie przepadam za książkami w stylu young adult. Są dla mnie infantylne. Ale musze przyznać, że Twoja recenzja mnie zaciekawiła. jeśli gdzieś zobaczę tę książkę, na pewno po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię YA, ale ta jest inna, nie taka słodka, jak zazwyczaj, ale jednak, styl gatunku jest zachowany :)

      Usuń
  2. Brzmi ciekawie, ale już chyba wyrosłam z takich książek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe czy nastanie kiedyś czas, że będę pochłaniać książki w ilości takiej jak dawniej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Od czasu do czasu lubię sięgać po takie książki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chętnie przeczytam, miło czasem zagłębić się w taką historię ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Paradoksalnie takie związki nie tylko mogą być szczęśliwe, ale mogą również wieść bardzo barwne życie. Trzeba tylko otworzyć się na inność drugiej osoby i czerpać to, co najlepsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, słuszna refleksja. Wiele ludzi odpuszcza po początkowych problemów, nie chce się zagłębiać w psychikę drugiego człowieka, a jedynie pełne otwarcie umożliwia stworzenia pełnowartościowego związku. I chociaż z ludźmi "po przejściach" bywa trudniej, to jednak warto. Bo czy każdy z nas nie jest trochę "po przejściach"?

      Usuń
  7. Ostatnio powstaje coraz więcej takich książek i to ogromnie cieszy - może więcej młodzieży zachęci do czytania, a przez to zyskamy dorosłych, którzy nie będą statystycznymi, nieczytający Polakami. Ta książka wydaje się być naprawdę dojrzała i traktować o rzeczach ważnych dla młodego człowieka. To cieszy i sprawia, że chce się więcej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, rynek teraz pełen jest YA. Niektóre są gorsze, inne lepsze, tak jak ta :)

      Usuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates