Nic do stracenia. Wreszcie wolni
Kirsty Moseley ma swój
charakterystyczny styl i nie zawaha się go użyć. Chłopak,
który zakradał się do mnie przez okno
przez część czytelników został przyjęty za ogromnym zachwytem,
przez innych... zdawkowym sceptycyzmem. Kolejna powieść tej autorki
wzbudziła podobne emocje. A jak będzie z kontynuacją Nic
do stracenia? Czy i tym razem
autorka zjedna sobie część odbiorców... koszem tych mocniej
stąpających po ziemi? A może przyjemne zaskoczy swoich zaciekłych
krytyków?
Tytuł: Nic do stracenia. Wreszcie wolni
Autor:
Kirsty Moseley
Wydawnictwo:
Harper Collins
Ojciec
Anny już niedługo ma zostać zaprzysiężony na prezydenta Stanów
Zjednoczonych. Dziewczyna z dnia na dzień stanie na świeczniku
mediów. Powoli jednak odzyskuje równowagę psychiczny. Obok niej
stale jest Ashton, wierny, kochający, opiekuńczy... Jak długo może
trwać ta sielanka? Na dnia ma się odbyć proces jej oprawcy, ale...
nie wszystko idzie zgodnie z planem. Życie Anny znowu jest
zagrożone. Czy i tym razem Asthononowi uda się ją ochronić? Czy w
ogóle będzie w stanie?
Ah,
jakże mi było słodko. Nic do stracenia. Wreszcie wolni
to propozycja dla osób, które
nie cenią przesadnie realizmu. Anna jest dziewczyną prawie idealną.
Co jakiś czas wpada na głupi pomysł, ale poza tym jest słodka,
mądra, piękna i wysportowana. Ale to nic w porównaniu z Ashtonem.
Już samo jego imię brzmi niczym początek wzdychania. Oh! Jest...
również słodki, mądry, przystojny i wysportowany. Stanowi
skrzyżowanie księcia z bajki z Bondem. I jednocześnie jest
spełnieniem marzeń każdej kobiety, dużej i małej. Ale takich
marzeń na pograniczu absurdu, które dochodzą do głosu, gdy
pozwaliśmy zamilknąć zdrowemu rozsądkowi. To jest styl Moseley,
można go lubić lub nie. Na podstawie jej trzech książek mogę
stwierdzić, że bohaterów konstruuje w podobny sposób i nie
zamierza tego zmieniać.
Nie
spodziewajcie się rewolucji również w zakresie romantycznych scen.
Pierwsza część książki to jeden wielki pobudzacz westchnień,
podczas którego niewiele się dzieje. Buziaczki, przytulania,
niespodzianki, ah jakże nam jest dobrze, sielsko i anielsko.
Dużym
plusem pozycji są sceny z przeszłości oraz wszystkie wątki akcji.
Chociaż w tych drugich sceptycy znowu mogą narzekać na brak
realizmu, to zdecydowanie nadają całości dynamiki. Są strzały,
wybuchy i walka. Oraz dynamiczne zwroty akcji, sprawiające, że
historia z minuty na minutę zmienia się nie do poznania.
Czego
mi zabrakło? Paradoksalnie zauważę, że zakochanym było
zdecydowanie zbyt łatwo. Tak wiem, jeden prześladowca to dość
problemów, ale wszystko pozostałe sprzyja młodej parze. Media
jakieś takie przyjemne, ojciec dziewczyny nie robi żadnych
trudności (a przecież mógł), kłopotliwy nie są nawet znajomi (a
to w końcu studenci). Miałam też nadzieję, że w tym tomie pojawi
się chociaż odrobina polityki, może coś w stylu Pamiętnika
księżniczki. Okazało się
jednak, że na Annie nie spoczywają żadne nowe obowiązki. Cóż...
może faktycznie tak jest?
Cala
książka kończy się w klasyczny dla Moseley sposób. Jest słodko,
uroczo i zupełnie niepotrzebnie. Może w ten sposób pisarka daje
wyraźny znak, że nie zamierza tej historii kontynuować, jednak ja
nie przepadam za tak prosto zwizualizowanym happy end'u.
Nic do stracenia.
Wreszcie wolni. to książka
utrzyma dokładnie w tym samym stylu co poprzednie. Jest lekka,
bardzo romantyczna, momentami aż ckliwa. Sam pomysł na fabułę
jest ciekawy, jednak jego wykonanie nie każdemu przypadnie do gustu.
Autorka stawia przede wszystkim na ciepłe i miłe emocje, co w
pewien sposób stanowić może terapię po ciężkim dniu. Z
zaciekawienie poznałam tę odprężającą historię. Polecam ją
jednak przede wszystkim młodym czytelniczkom oraz zdeklarowanym
miłośniczką harlequinów, oczekującym ujrzeć na papierowych
stronach księcia z bajki.
Jak zaczęłam czytać Twoją recenzje to właśnie miałam nadzieję na jakiś "Pamiętnik księżniczki", albo "Dziewczynę Ameryki". Ale niestety, cukierkowa opowieść zdecydowanie nie wpasowuje się ani w tamten klimat ani w mój
OdpowiedzUsuńKsiążka jest ciekawa i bynajmniej nie zniechęcam do jej czytania, jednak ma specyficzny klimat, który trzeba go lubić :)Mi się podobało :)
UsuńMuszę się wreszcie ogarnąć z tą serią. Na nic ostatnio nie mam czasu
OdpowiedzUsuń