Sekrety urody babuszki
Kobiety lubią
wyglądać atrakcyjnie. I producenci dobrze o tym wiedzą. Na każdym
kroku proponują nam nowe kremy, atakują reklamami rewelacyjnych
podkładów, gwarantują zniewalające efekty po użyciu tuszu do
rzęs. Ale czy to wszystko, to przypadkiem nie strata czasu i
pieniędzy? Może najlepsze kosmetyki trzymamy... w lodówce?
Tytuł: Sekrety urody babuszki
Autor: Raisa Ruder, Susan Campos
Wydawnictwo: Znak
Raisa Ruder jest z zawodu
kosmetyczką, a z pochodzenia Ukrainką. Dorastała w miejscu, gdzie
naturalna pielęgnacja nie była wyborem, a koniecznością. Z
zamiłowaniem obserwowała jak jej babcia za pomocą warzyw, ziół
czy owoców, dawała kobietom szczęście, sprawiała, że były
piękne. Uczyła się tworzyć cudowne mieszanki, poprawiające
kondycje skóry czy włosów, z najprostszych rzeczy, dostępnych na
wyciągnięcie ręki. Teraz ta moda wraca, jednak produkty eko są
nie tylko zdrowe, ale też bardzo drogie. A może wystarczy samego
zrobić kosmetyki? Czy to naprawdę jest takie łatwe? Otóż... tak!
Książka podzielona
została na praktycznie rozdziały, które ułożenie zostały według
przeznaczenia specyfików. Możemy się więc dowiedzieć, jak
upiększyć „całuśne usta”, „cudowne ciało” czy „wyczesane
czupryny”. Gdyby jednak nie przypadły nam do gustu fantazyjne
określenia, drugi spis treści używa już standardowych określeń.
Nie tylko rozdziały mają
wymyśle nazwy, wyobraźnia autorki znalazła swój wyraz również w
określeniach konkretnych receptur. I jest to bardzo fajny zabieg,
który dodatkowo przekazuje nam inne informacje, na przykład nazwy
maseczek wskazują też ich zastosowanie „na rocznice ślubu”,
„antystresowa”
Przejdźmy jednak do
najważniejszego, czy przepisy faktycznie są dziecinnie proste i
dostępne na każdą kieszeń? Jak najbardziej! Autorka proponuje nam
kosmetyki, które w większości możemy przygotować bez wychodzenia
z domu. Mleko, ziemniak, a nawet... wódka! Musztarda? Majonez? To
nie tylko świetne dodatki do kiełbaski, ale też odżywka do
włosów. Z tą książką nic się w domu nie zmarnuje! Nie będzie
już niepotrzebnych obierków czy bezużytecznych, owocowych skórek.
Dużym plusem jest też
nieskomplikowany poziom receptur. Jeśli nigdy wcześniej nie
miałyśmy styczności z domowymi kosmetykami, ten poradnik jest
świetnym wprowadzeniem. Przepisy są proste, przystępnie opisane i
składają się z niewielu składników. Co więcej, znajdziemy też
produkty... jednoskładnikowe.
Autorka nie ogranicza się
jednak do prostego opisanie co z czym połączyć i jak zamieszać.
Każda z receptur poprzedzona jest wstępem, który nie tylko
wprowadzi nas w odpowiedni nastrój, ale też dokładnie wyjaśni
tajemnice natury. I nagle okazuje się, że kremy, które kosztują
krocie i zawierają niewielki procent cennej substancji to marna
podróbka... owoców!
Poza kosmetykami w
poradniku znajdziemy też cenne wskazówki, jak upiększając ciało,
zrelaksować też duszę. Dowiemy się, w jaki sposób zorganizować
domowe spa i co koniecznie trzeba mieć w asortymencie, by zawsze
wyglądać pięknie i młodo.
Na samym końcu wspomnę
jeszcze, że książka jest pięknie wydana. Romantyczne ozdobniki,
usztywniona okładka i ciekawa kolorystyka stanowią jej duży atut.
Jedna rzecz, która stanowi malutki minusik, to pomarańczowa
czcionka na brązowym tle. Niestety, to zestawienie nie zawsze jest
czytelne.
Cieszę się, że ta
książka trafiła w moje ręce. Nie tylko dlatego, że propaguje to,
w co ogromnie wierzę, czyli, że naturalna pielęgnacja jest
najlepsza. Ale też dlatego, że dała mi praktyczne narzędzie, żeby
tą tezę głosić i stosować. Podoba mi się też, że ten coraz
modniejszy temat zaprezentowany został bez nowo modnego stylu, bez
zmyślnych fotografii czy górnolotnych przesłań, ale prosto i
klarownie. Tak, by każda z nas mogła czuć się pięknie!
Hm... Faktycznie, książka może być ciekawa ☺
OdpowiedzUsuńCzytałam to i Sekrety urody Koreanek i byłam zachwycona - super przepisy, jak dbać o urodę, proste i działające!
OdpowiedzUsuńTak, bardzo praktyczne :)
UsuńNajbardziej intrygująco brzmi kosmetyk z wódki :-)
OdpowiedzUsuńZ pewnością sama książka i przepisy na domowe, naturalne kosmetyki może być przydatna. Z chęcią poznałabym chociaż kilka przykładowych receptur.
Tak, też była zdziwiona z takiego zastosowania wódki :)
UsuńAle mnie zaciekawił ten opis. Mam ochotę pozbyć się każdej kupnej drogeryjnej rzeczy jaką mam w domu ;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, ta książka inspiruje :)
UsuńKosmetyki z wódki i jednoskładnikowe - brzmi ciekawie. Chętnie przeczytam tę książkę.
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńAle mnie zainteresowała ta książka!:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zainspirowałam :)
Usuń