Śmierć w blasku fleszy – Alek Rogoziński
Świat mody to dla jednych temat niezliczonych żartów, w których modelki przypominają szkieletory mające niewiele w talii, a jeszcze mniej w głowach, a dla innych pasja, która nie powinna wzbudzać zdziwienia – modne stroje, fryzury czy aktualne makijaże, to coś, co „tygryski” w sensie kobiety lubią najbardziej. Dzięki Alkowi Rogozińskiemu czytający mają okazję od środka poznać to środowisko i rozwikłać zagadkę morderstwa (nie)doskonałego. Czy i tym razem Książę Komedii Kryminalnych spisał się na medal?
Tytuł: Śmierć w blasku fleszy
Autor: Alek Rogoziński
Autor: Alek Rogoziński
Wydawnictwo: Edipresse
Prowadzenie agencji eventowej miało być proste,
łatwe, przyjemne i bezbolesne. Tak przynajmniej wydawało się Mariuszowi i
Dominice – właścicielom „360 stopni”. Organizowany przez nich pokaz mody miał
być imprezą na skalę światową, która miała im otworzyć drzwi do prawdziwego,
biznesowego świata. Nie spodziewali się niestety, że będzie ona wystrzałowa pod
zupełnie innym względem. Gdy na oczach setek ludzi zostaje zamordowana znana
modelka, a główną podejrzaną zdaje się być bogu ducha winna stażysta agencji
Dominiki i Mariusza, stawiają sobie oni za cel odnalezienie mordercy na przekór
wszystkiemu i wszystkim. Jak wielkie szanse na sukces mogą mieć
detektywi-amatorzy?
Śmierć
w blasku fleszy uosabia w sobie wszystkie te rzeczy,
które tak bardzo cenię w warsztacie Alka Rogozińskiego – umiejętność opisywania
rzeczywistości w sposób prześmiewczy, ale niewykraczający poza granice dobrego
smaku, tworzenia historii przemyślanych, niekonwencjonalnych, a dodatkowo
wzbudzających ciekawość godną paparazzich oraz okraszania tego wszystkiego dużą
dawką humoru – niekiedy tego czarnego i być może dla większości
niezrozumiałego.
Niektórzy mogą zadać pytanie, czy wkroczenie po raz
kolejny do świata celebryckiego – tym razem modowego – nie staje się nudne.
Mogę z całym przekonaniem powiedzieć, że nie, ponieważ z każdą nową historią
można dowiedzieć się czegoś nowego, co zaskakuje i wprowadza w konsternację. Czytelnicy,
choć przez chwilę mogą stać się częścią „wielkiego” świata, poznać jego
bolączki czy rządzące nim układy.
Lekturze towarzyszą także ogromne emocje, które
wiążą się nie tylko z obstawianiem tego, kto jest mordercą. Nie da się nie
wyczuć zazdrości, fałszu i obłudy rządzącej światem mody, a co za tym idzie
docenić z „normalnego” życia, w który i owszem można doświadczyć tychże
zachowań, ale nie na taką skalę.
Nie można również nie wspomnieć o bohaterach
będących wisienką na torcie tej powieści. Mario i Miśka to osoby stanowiące
idealny materiał na przyjaciół, z którymi można kraść konie – takimi „i do
tańca i do różańca”, natomiast pani Stefania skradła moje serducho od samego
początku i jak nikt inny zasługująca na miano najbarwniejszej postaci tej
książki.
Zdecydowanie zasługuje ona na bycie główną bohaterką
kolejnej książki i jestem pewna, że tak samo byłaby ona bestsellerem.
Naturalnie byłam wniebowzięta po raz kolejny „spotykając się” z Krzysztofem
Darskim – kto jak kto, ale będący ucieleśnieniem polskiego Matta Bomera,
policjant przemawia do mojej wyobraźni jak nikt – więcej go!
Nie muszę mówić, że książki Alka czytam w ciemno,
prawda? A do lektury Śmierci w blasku
fleszy jak zawsze gorąco zachęcam.
Monika Mikłaszewska
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!