czwartek, 8 kwietnia 2021

Na krawędzi nocy – Edyta Świętek


Na polskim rynku wydawniczym, wśród literackich celebrytów, gwiazdek, które lansują się ilością wydanych książek w kwartale, jak brylant lśni Edyta Świętek, jest to pisarka skromna, obecna w social mediach, chyba tyle ile wymaga mus, ale za to pisze książki, obok których ciężko przejść obojętnie. Nie wpisują się w nowoczesny nurt literatury pikantnej.


Tytuł: Na krawędzi nocy

Autor: Edyta Świętek

Wydawnictwo: Replika


To są książki łagodne, ale diabelnie wciągająca. Przynajmniej takie były dotychczasowe powieści Edyty Świętek jakie czytałam, byłam ciekawa, co czeka mnie w tej książce, trochę bałam się tych nadnaturalnych wątków, bo zwykle nie lubię takiego mariażu obyczajówki i fantastyki.  


Nina dowiaduje się, że jest czarownicą, tę wiadomość przynosi jej ukochana babka. Babcia u której dziewczynka spędza każde wakacje, faktycznie jak na siedemdziesięciolatkę jest bardzo oryginalna, przekazuje wnuczce rodzinny sekret i udziela jej przestróg. Na początku Nina myśli, że to takie gadanie staruszki, ale składa fakty i przyznaje Babci rację, faktycznie ma wpływ na innych ludzi, miewa sny, potrafi nagiąć wolę innych do swoich zachcianek. Ewidentnie jest czarownicą. Nina dorasta, zakochuje się, zdobywa mężczyznę, którego uprzednio odbiera innej kobiecie. Ma idealne życie, mąż, zwierzęta, mały domek na wsi. Idylla, sielanka - do czasu. 

 

Edyta Świętek ma bardzo charakterystyczny styl, bardzo niespieszny, doskonale opisuje zwykłe życie, to druga książka z takim nadnaturalnym wątkiem, którą czytam tej autorki i druga, która nie do końca mnie przekonuje. Nie wiem dlaczego zdecydowała się zrobić bohaterkę czarownicą, może w kolejnych tomach coś się wyjaśni, ale na razie ten wątek jest niepotrzebny, czyni z bohaterki jeszcze większą Mary Sue, a i tak jest idealna do bólu. Ponieważ przez większą część książki ten fakt, że Nina jest czarownicą nie jest katalizatorem akcji, więc, gdy ktoś nie lubi takich chwytów, to może spokojnie czytać tę powieść bo nie daje się to we znaki. Mimo wszystko będę czekała na kontynuację bo jestem ciekawa, co z tego wyniknie, jak rozwinie się akcja. Moim zdaniem książka może jeszcze rozwinąć się w dobrą stronę, która nas porwie bez reszty, bo na razie jest poprawnie, ale trochę o wszystkim i o niczym, czuję się rozczarowana mimo wszystko. Osobiście uważam, że autorce wychodzą lepiej romanse i sagi rodzinne. Jednak nie skreślam tej serii Alter ego jeszcze, poczekam do premiery tomu drugiego, wtedy zobaczymy wóz, albo przewóz. 


Katarzyna Mastelarczyk

3 komentarze:

  1. Nie słyszałam o tej autorce. Z chęcią poznam jej twórczość, skoro mówisz, że wciągająca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po okładce nie spodziewałabym się takiej fabuły. Brzmi ciekawie! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam w planach przeczytać tę serię.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates