„Sklep pory deszczowej” – Yoo Yeong Gwang
#WspółpracaRecenzencka #Albatros
Wyobraź sobie miejsce, które pojawia się tylko wtedy, gdy pada deszcz. Sklep, w którym za własne nieszczęścia możesz kupić szczęście – prawdziwe, upragnione, może nawet wymarzone. Do tego sklepu nie trafia się przypadkiem – trzeba najpierw wysłać swoją historię, a potem mieć dość odwagi, by przekroczyć próg. „Sklep pory deszczowej” Yoo Yeong Gwanga to powieść, która zabiera czytelnika w podróż pełną magii, melancholii i fantazji, oferując jednocześnie coś więcej niż tylko ucieczkę od rzeczywistości – oferuje pytanie: czym tak naprawdę jest szczęście?
Główna bohaterka, Serin, to cicha i nieśmiała licealistka, która otrzymuje magiczny bilet do tajemniczego sklepu goblinów. Towarzyszy jej bezpański kot Ishaa oraz cała gromada psotnych, ale ujmujących goblinów. Przed Serin stoi trudne zadanie: ma niewiele czasu, by odnaleźć swoje szczęście – w przeciwnym razie zostanie w sklepie na zawsze. Przemierzając sklep, dziewczyna odkrywa nie tylko osobliwe przedmioty i fantastyczne światy, ale również swoje marzenia, lęki i pragnienia.
Największe wrażenie robi klimat tej opowieści. Przypomina „Alicję w Krainie Czarów” – jest szalony, zaskakujący i barwny. W sklepie pory deszczowej wszystko może się zdarzyć, a każda półka, każdy zakamarek kryje coś niespodziewanego. To miejsce kipiące wyobraźnią, pełne kolorów i dziwacznych stworzeń, gdzie logika zostaje za drzwiami, a wszystko podporządkowane jest magii i fantazji.
Sam pomysł, by stworzyć sklep, w którym można wymieniać cierpienie na szczęście, jest niezwykle oryginalny. Niestety, wykonanie nie zawsze dorównuje tej koncepcji. Opowieść bywa momentami naiwna, a autor bardziej skupia się na szalonej przygodzie niż na pogłębieniu emocjonalnych wątków. To, co na początku zapowiada się jako poruszająca historia o ludzkich pragnieniach i wewnętrznych zmaganiach, z czasem traci ten refleksyjny ton, ustępując miejsca dynamicznej i nieco chaotycznej akcji.
Na szczęście książka odzyskuje równowagę w zakończeniu. Ostatnie strony niosą ze sobą mądrość i ciepło. Wszystkie wątki zostają domknięte, a czytelnik otrzymuje satysfakcjonujące przesłanie, które zostaje w pamięci na długo po zakończeniu lektury.
Warto też wspomnieć o zachwycającej szacie graficznej. Książka jest po prostu piękna – od magicznej okładki, po brzegi stron z wzorami do kolorowania. To przedmiot, który nie tylko się czyta, ale też podziwia i doświadcza wszystkimi zmysłami.
Choć momentami może wydawać się zbyt prosta lub skierowana głównie do młodszych czytelników, „Sklep pory deszczowej” to urocza i pomysłowa opowieść o poszukiwaniu szczęścia, przyjaźni i odwagi. Idealna dla tych, którzy wciąż wierzą, że gdzieś, tam za rogiem – może wtedy, gdy znów zacznie padać – czeka na nich coś niezwykłego.
Dominika Róg-Górecka
Uwielbiam te wszystkie okładki książek, które się ostatnio pojawiają w podobnym stylu!
OdpowiedzUsuń