Jano i Wito u dentysty – Wiola Wołoszyn, Przemysław Liput
#WspółpracaRecenzencka #Mamania
Wizyta u stomatologa potrafi budzić dreszcze nie tylko u maluchów, ale też u rodziców. Sama nie wiem, jak „ugryzę” ten temat. Dlatego ucieszyłam się, że seria Jano i Wito porusza tę trudną kwestię.
„Jano i Wito u dentysty” to część z serii „Codzienne sprawy”. Książka opowiada opowiada historię Wita – początkowo zestresowanego, gdy dowiaduje się, że czeka go wizyta u dentysty. Ale już po przekroczeniu progu gabinetu okazuje się, że to miejsce pełne ciekawych narzędzi, fajnego fotela i uśmiechniętej asystentki. Wito odkrywa, że dbanie o zęby wcale nie musi być straszne.
Seria „Codzienne sprawy” to cykl autorstwa Wioli Wołoszyn i Przemysława Liputa, w którym sympatyczne rodzeństwo – Jano i Wito – stawia czoła wyzwaniom dnia codziennego. Wśród tytułów znajdują się historie o podróży samochodem, zakupach, żłobku, lekarzu – i właśnie teraz także o wizycie u dentysty. Małe, twardookładkowe książeczki, liczące około 24 stron, zdążyły już zdobyć uznanie rodziców i dzieci.
Myślę, że ta pozycja jest skierowana przede wszystkim do przedszkolaków – dzieci w wieku 3–6 lat – choć może trafić też do tych trochę młodszych, przygotowujących się do pierwszych doświadczeń z dentystą. Napisana prostym, ciepłym językiem, obrazki i krótki tekst są dopasowane do wrażliwości tej grupy wiekowej.
Ilustracje są utrzymane w stylu charakterystycznym dla całej serii – proste, acz ujmujące. Kolorowe, przyjazne, choć nieprzesadzone – można je polubić albo nie, ale z pewnością są spójne i estetyczne, dobrze korespondują z tonem opowieści.
Wizyta u dentysty to trudny temat, często budzący lęk u dzieci. Książki takie jak ta są potrzebne, bo przygotowują maluchy do nowej sytuacji. I „Jano i Wito u dentysty” sprawdza się w tym doskonale – pokazuje, że stomatolog to nie tylko nieznany lekarz, ale ktoś, kto pomaga dbać o zdrowy uśmiech.
Nie mogę jednak nie wspomnieć, że sama wizyta opisana jest... dość cukierkowo. Rozumiem zamysł, chodzi o to, żeby nie zniechęcić malucha, ale mimo wszystko borowanie zębów nie jest aż tak fajne, jak sugeruje to książko.
Za to bardzo podoba mi się pomysł zamieszczony na końcu – sugestia, by w domu pobawić się w dentystę. To nie tylko rozrywka, ale też praktyczne przygotowanie dziecka na to, co zobaczy i usłyszy – naprawdę trafione!
Polecam całą serię „Codzienne sprawy”. Każda książeczka – o lekarzu, logopedzie, w sklepie – to piękna cegiełka w oswajaniu codziennych sytuacji. A ta o wizycie u dentysty to szczególnie wartościowy dodatek do domowej biblioteczki.
Dominika Róg-Górecka
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!