Ostatni telefon – Lee Su-yeon
#WspółpracaRecenzencka #WydawnictwoAlbatros
Wielu z nas przeżywa trudne chwile. Bywa, że ból wydaje się nie do zniesienia, a smutek staje się cieniem, który przykleja się do codzienności. W takich momentach warto szukać pomocy, a książki potrafią być jedną z form ukojenia. „Ostatni telefon” to powieść, która pokazuje, że nawet w największym kryzysie można odnaleźć przestrzeń na zrozumienie, rozmowę i nadzieję.
Historia opowiada o Ji-an, kobiecie prowadzącej Centrum Autopsji Psychologicznej. Jej zadaniem jest analiza życia i emocji osób, które odebrały sobie życie, a także pomoc rodzinom zrozumieć, co doprowadziło do tak dramatycznej decyzji. Ważnym symbolem staje się budka telefoniczna – miejsce z dzieciństwa bohaterki, a teraz niezwykły pomost między światem żywych a tych, którzy zdecydowali się odejść. Książka składa się z kilku przejmujących historii, a każda z nich porusza inny aspekt straty: samotność, presję, poczucie winy.
To książka trudna w odbiorze. Choć czyta się ją szybko i język narracji jest przystępny, to tematyka porusza i potrafi przytłoczyć. Mówimy przecież o osobach, które same zakończyły swoje życie, a do tego kroku pchnęły je skrajnie bolesne doświadczenia. Czytelnik wciąga się w rodzaj quasi-śledztwa, starając się zrozumieć motywy i emocje, a jednocześnie nasiąka ciężarem tych opowieści, konfrontuje się z tragediami i cierpieniem bohaterów.
Emocje oddane są znakomicie. Niejednokrotnie czułam się poruszona, niemal zmuszona do zatrzymania się nad tym, co czytam. Autorka doskonale balansuje między realizmem a metaforycznym tonem, przez co historie nabierają głębi i nie dają o sobie zapomnieć.
Podczas lektury wielokrotnie przejmowałam się losem bohaterów, wzruszałam się, a czasem miałam wrażenie, że to typowy wyciskacz łez – książka pisana tak, by szokować i poruszać. Jednak po przeczytaniu posłowia zrozumiałam, że osobista historia autorki nadała całości tego specyficznego klimatu. To nie jest kalkulacja na emocje, a raczej próba podzielenia się własnym bólem i doświadczeniem.
Na uwagę zasługują również wątki osobiste głównych postaci. Początkowo zarysowane delikatnie, rozwijają się z czasem i dają satysfakcjonujące wyjaśnienia. Dzięki temu czytelnik nie obcuje z suchymi opisami tragedii, ale z pełnokrwistymi bohaterami, których życie można zrozumieć i poczuć.
Nie da się jednak ukryć, że momentami akcja zwalnia. Powracanie do tych samych informacji i powtarzanie raz już wyjaśnionych wątków osłabia dynamikę fabuły. Dzieje się to wtedy, gdy po wyjaśnieniu wszystkiego przez bohaterów, jeszcze raz otrzymujemy ten sam opis, tylko w formie dokumentów Agencji.
To nie jest książka dla każdego. Niektórych może przytłoczyć i dobić. Ale jeśli ktoś dotrwa do końca, znajdzie w niej katharsis – oczyszczenie, ukojenie i może nawet nową perspektywę.
„Ostatni telefon” to literatura, która boli, ale i leczy. Wciąga, choć czasem męczy, wzrusza, ale daje też nadzieję. To niełatwa podróż, ale taka, którą warto odbyć, jeśli tylko mamy w sobie gotowość.
Polecam tę książkę tym, którzy nie boją się zmierzyć z trudnymi emocjami i są gotowi na refleksję. A jeśli już czytaliście, podzielcie się ze mną swoimi wrażeniami – chętnie porozmawiam, która historia poruszył Was najmocniej.
Dominika Róg-Górecka
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!