Ubierz mój wstyd – Maciej Lendas
#WspółpracaRecenzencka #MaciejLendas
Lubię sięgać po debiuty. Nigdy nie wiem, co otrzymam! Takie książki potrafią być ogromnym zaskoczeniem, nie zawsze pozytywnym. Jednocześnie staram się być wyrozumiała i przymykać oczy na drobne mankamenty. W końcu: pierwsze koty za płoty.
„Ubierz mój wstyd” to debiut Macieja Lendasa, publikowany w ramach selfpublishingu, który – jak zapowiada opis – odsłania mroczniejszą stronę świata relacji, namiętności i ludzkich skrywanych pragnień.
Fabuła prowadzi nas przez epizody życia głównego bohatera, młodego mężczyzny, który w staje się DJ-em i porusza się wśród barwnej scenerii imprez, nocy, migających świateł i dźwięków. Jego życie nie jest wolne od dramatów – doświadczył trudnego dzieciństwa, bolesnych relacji, romansów, rozwodu...
Miałam przyjemność przeczytać książkę „Ubierz mój wstyd” dzięki uprzejmości autora. W moim odczuciu jest to powieść złożona z relacji damsko-męskich, których kwintesencją jest każdorazowo łóżko. Takie rozwiązanie ma zarówno swoje zalety, jak i wady. Osoby, które szukają opowieści, która bardziej szczegółowo opisuje losy bohaterów, mogą być zawiedzione. W tle, nijako mimochodem, pojawia się kilka szczątkowych informacji: choroba, dziecko, rozwód – coś tam wiemy, ale niedużo. Z kolei osoby, dla których najważniejszy jest temat związku – znajdą dokładnie to, czego szukają i to w bardzo dużej ilości.
Pierwsze skrzypce odgrywa w tej historii erotyka. I to nie jakaś delikatna, romantyczna, ale ostra, wulgarna, wielokrotnie przekraczająca granice dobrego smaku. Książka zdecydowanie tylko dla dorosłego odbiorcy.
Choć na pierwszy plan wychodzi namiętność, to jednak uważny czytelnik znajdzie tutaj coś jeszcze: głębię, smutek, problemy i walkę z samotnością. Zarówno początek, jak i koniec tej historii były dla mnie bardzo przygnębiające. Jeśli zaś chodzi o finał – nie spodziewałam się tak poruszającego wątku. Nie chcę nikomu nic zdradzić, ale ten temat był bardzo ciężki, ale też skłaniający do refleksji.
Ten tytuł ma wady typowego debiutu – literówki, trochę rozbiegane wątki, nie do końca wykorzystany potencjał. Czasami miałam wrażenie, że wątek mógł być głębiej rozbudowany albo bardziej spójny narracyjnie.
Ciekawym wątkiem jest praca głównego bohatera, aż szkoda, że dowiadujemy się o niej tak mało i że jest ona kolejnym pretekstem do nawiązywania erotycznych znajomości z kobietami. To mogła być przestrzeń, w której autor mógł rozwijać tło życiowe, motywacje, konflikty wewnętrzne – niestety została potraktowana dość pobieżnie.
Akcja jest naprawdę intensywna, od romansu do romansu, od imprezy do imprezy – pełno pokus, dużo się dzieje, chociaż pewne motywy się powtarzają. Ta szybkość i nagromadzenie zdarzeń momentami działają na korzyść, bo trzymają nas w napięciu, ale innym razem powodują, że czułam przesyt.
To nie jest tytuł dla każdego, z dwóch powodów: położenie akcentu na erotykę i wulgarnego języka – czasem miałam wrażenie, jakbym słuchała opowieści, a nie czytała książkę – narracja była bardzo potoczna, a bohater nie raz dobitnie stwierdza, że coś go denerwuje lub że jest mu coś obojętne – innymi słowy.
Na plus za to poczucie humoru. Nie każdy dowcip do mnie przemówił, ale zaletą jest sarkastyczne poczucie humoru bohatera. Nie raz można się uśmiechnąć, chociaż niejednokrotnie przez łzy.
Podsumowując: „Ubierz mój wstyd” to debiut, który ma siłę i zdolność do prowokowania, choć momentami ulega własnym ambicjom. Autor ma ciekawy pomysł i dość odważny styl, choć jeszcze musi popracować nad zapleczem psychologicznym bohaterów i spójnością narracji. Nie jest to lektura dla wszystkich, ale jeśli szukasz czegoś, co wzbudzi emocje – warto się z nią zapoznać.
Dominika Róg-Górecka
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!