wtorek, 26 stycznia 2016

Akademicki romans, czyli stara miłość nie rdzewieje...

Jesteś młoda, wyzwolona, świat stoi przed tobą otworem. Masz swoje dwadzieścia parę lat i czujesz, że możesz wszystko. Imprezy, miłości i przyjaźnie. To jest ten moment, to jest twój czas! Dokładnie wiesz, czego chcesz, i do tego dążysz. I wtedy pojawia się ON! Świat staje na głowie, nie jesteś w stanie myśleć rozsądnie. Jesteś mądra i samodzielna, nie możesz dać się tak omamić. Czy uda ci się pokonać jego… urok? I czy naprawdę tego chcesz?


Tytuł: Lato koloru wiśni
Autor: Carina Bartsch
Wydawnictwo: Media Rodzina


Emely jest młodą, sympatyczną studentką literaturoznawstwa. Obdarzona dużą dozą rozsądku oraz ciętym językiem, dobrze radzi sobie z nauką. Z życiem towarzyskim mogłoby być lepiej, ale przecież od czego jest przyjaciółka! Ta właśnie wraca na stałe do Berlina, a tym samym do życia Emely. Jej przeprowadzka wiąże się jednak z pewną niespodzianką. Decyduje się zamieszkać razem z bratem. Przystojnym, szarmanckim i bardzo... niegrzecznym. Chcąc utrzymać z kontakt koleżanką, będzie widywać i jego. A to może okazać się prawdziwą próbą charakteru. Emely już raz straciła głowę dla przystojnego bruneta i wyszła z tego ze złamanym sercem. Teraz ma silne postanowienie nie ulec jego zalotom. Czy jej się to uda? A może odnajdzie szczęście w ramionach kogoś zupełnie innego?

Lato koloru wiśni to klasyczna powieść Young Adult. Mamy młodą dziewczynę, miłość, przyjaźń i studenckie imprezy. Niby już nie dziecko, ale ciągle jeszcze nie dojrzała osoba. Sporo zagmatwanych relacji, emocji oraz mnóstwo zabawy. I do tego romans ze złym chłopcem. Takie połączenie po prostu nie mogło wyjść źle. Jeśli lubisz ten gatunek, jest to dla ciebie pozycja obowiązkowa. Co więcej, mimo skorzystania z tylu typowych elementów, z powieści nie wyszedł banał. Głównie za sprawą bohaterki, która swoim ciętym językiem ubarwia nie tylko dialogi, ale też opisy. O czymkolwiek wspomina, robi to w sposób ciekawy i zabawny. Również pozostałe postacie są na swój sposób czarujące i urocze. Aż chciałoby się rzec – młodość...

Momentami autorka kreuje bohaterów zbyt stereotypowo i konwencjonalnie. Przyjaciółka ma być postrzelona, impulsywna, ale lojalna. Przystojniak musi być... przystojny, wygadany, tajemniczy i wytrwały. Próby skalania ich wizerunków (zwłaszcza jego) nie odnoszą większego skutku. Nasz bad boy tak naprawdę, jak wszystkie wiemy, jest słodki i kochany. Czyli klasyka. Sięgając po tę książkę, godzisz się na wszystkie konsekwencje tego gatunku. Fabuła jest ciekawa, chociaż w sporej części przewidywalna. Już w połowie książki można spokojnie przewidzieć główny zwrot akcji i zachodzić w głowę, gdzie zapodziało się logiczne myślenie Emely.

A mimo to nie sposób przerwać czytania. Och! Spodziewałam się tego! – myślę sobie. Czemu jeszcze tego nie widzisz?, przerzucam następne strony. Kobieto, on jest taki słodki! Daj mu szansę! – wykrzykuję i dosłownie nie mogę się oderwać. Z tą książką spędziłam cały dzień i czułam się... jak na dobrej randce! Przepełniona chemią, poskramianą namiętnością oraz dowcipnym podrywem, dostarczyła mi całe pokłady niezobowiązującej przyjemności. Ta książka służy temu, żeby się dobrze bawić, oderwać od rzeczywistości, odpocząć. Chociaż nie lubię powieści z naiwnymi, stereotypowymi postaciami, to tutaj pewna tendencyjność w ogóle mi nie przeszkadzała. Co ja mówię – zakochałam się w tej historii! Losy bohaterów wciągnęły mnie bez reszty. Każdą minutę bez tej powieści uważałam za zmarnowaną. Po prostu musiałam dowiedzieć się, jak skończy się ten romans! A tu kolejna niespodzianka – książka kończy się w tak kluczowym momencie, że powinno to być kwalifikowane jako tortura na czytelniku!

Lato koloru wiśni to klasyczny romans we współczesnym wydaniu. Napisany bardzo typowo, z niesamowitą lekkością i ogromnym poczuciem humoru. Coś na kształt romantycznych marzeń jeszcze nie do końca dojrzałej kobiety. Warto zatracić się w tej przyjemnej historii, nawet jeśli nie jest do końca realnie przedstawiona. Chociażby po to, żeby odpocząć.


2 komentarze:

  1. Przyjaciółka mi poleciła tę pozycję, opisała ją właśnie tak, jak Ty - jako lekką lekturę. Pożyczyła, więc chyba muszę przeczytać...? :D
    Pozdrawiam, Shelf of Books

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates