wtorek, 28 sierpnia 2018

Duchy przeszłości

 
Obiecałam Wam ostatnio kilka wakacyjnych podróży i właśnie przyszedł czas na kolejną. Wraz z prawnikiem Maksem Nowakiem zabiorę Was do Francji, a trochę później w szaloną eskapadę po Meksyku.

Tytuł: Duchy przeszłości
Autor: Józefa Murawska
Wydawnictwo: Novae Res
 
Maksowi podczas powrotu do domu psuje się samochód. Niezwykłym zbiegiem okoliczności nasz bohater, a my wraz z nim, trafimy do domu Berty, gdzie wszyscy wpadniemy w niesamowity wir wydarzeń. Będzie się działo tak dużo, że nie jestem wam streścić tego nawet w telegraficznym skrócie. Musicie przygotować się na jazdę bez trzymanki i razem z Maksem poddać biegowi wydarzeń, który odmieni jego życie na zawsze.

 Pozwólcie, że trochę Wam zdradzę, jak będziecie się czuć podczas tej podróży. Najprawdopodobniej usiądziecie sobie spokojnie w fotelu z filiżanką czegoś dobrego do picia i przeniesiecie się szybko do domu Berty. Tam zachłyśniecie się wspaniałą atmosferą, poznacie z pewnym złośliwym duchem i nieraz zapłaczecie ze śmiechu nad wyczynami dwóch przezabawnych jamników. Od czasu do czasu poczujecie na karku oddech grozy, bo w tej sielskiej wydawałoby się okolicy, dochodzi do pewnego morderstwa. Ale generalnie, będziecie sobie spokojnie czytać książkę, nie bez pewnych przeszkód, ale w końcu wrócicie z Maksem do domu i...... I wtedy się zacznie. Nie zagrzejecie tam za długo miejsca, bo razem z nim i jego teściem udacie w pewną misję do wspomnianego już Meksyku. I w tym momencie będziecie musieli odstawić trzymany w ręce kubek, złapać się mocno fotela i poddać niesamowicie szybkiemu biegowi wydarzeń. Na to, co tam będzie się działo, brakuje po prostu słów. Złodzieje, ucieczki, napady, piekielnie ostre jedzenie, mówiące zdjęcia i wiele, wiele niewytłumaczalnych wydarzeń. I Mona Lisa w dwóch uroczych osobach. Przygotujcie się na prawdziwą, wakacyjną przygodę.

I mogłabym się znowu przyczepić do braku mojego ulubionego tła okołofabularnego, bo nawet miejsce akcji, czyli dom Berty, nie jest dokładnie określone, ale na nie po prostu w tej powieści nie ma już czasu. A w pewnym momencie, autorka puszcza do nas oczko i tłumaczy się z tego zabiegu. A za tło niech nam posłuży popis jamników podczas ślubu Aiszy. Naprawdę chciałabym to zobaczyć na własne oczy :)

Jeżeli, choć trochę miałabym się do czegoś przyczepić, to chyba tylko do tego, że książka tak naprawdę podzielona jest na dwie różne części. Kiedy wybieramy się do Meksyku, to mamy wrażenie, że poprzednie wydarzenia nie miały w ogóle miejsca. I choć obie te części łączy osoba pewnego złoczyńcy, to i tak miałam wrażenie, że czytam zupełnie inną opowieść. Ale to i tak nie przeszkadzało mi zupełnie w pozytywnym odbiorze całej książki.

A kończy się ona intrygującym cliffhangerem także to nie koniec tej jazdy bez trzymanki i pewnie będziemy musieli się przygotować na jeszcze wiele niesamowitych wydarzeń. Ja jestem bardzo ciekawa i mam nadzieję, że Was też zachęciłam do lektury pierwszej części.

Także kubki w dłoń i miłej lektury!

Dorota Skrzypczak
 

2 komentarze:

  1. Jestem zdecydowanie chętna na tą jazdę bez trzymanki! Twoja recenzja jest tak pozytywna, że mam ochotę już teraz sięgnąć po tę książkę i poznać losy Maksa. Muszę chyba przy następnym zamówieniu dorzucić do listy ten tytuł :D

    OdpowiedzUsuń
  2. no te mówiące zdjęcia i te jamniki mnie przekonują do podróży razem z Maksem i jego teściem przez strony tej powieści :) i oczywiście twoja recenzja także :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates