czwartek, 29 listopada 2018

Obserwuję cię... i osądzam




Jeśli nie musimy, nie reagujemy. Każdy ma swoje sprawy, ale przecież nikomu nie dzieje się krzywda, prawda? Nie należy wtykać nosa w nieswoje sprawy. Nie i już! A co jeśli... niekoniecznie? Jeśli nasza uwaga mogłaby uratować komuś życie? Granica między sprawami, które powinniśmy ignorować, a tymi wymagającymi naszej uwagi jest płynna.

Niedawno przeczytałam książkę „Obserwuję cię”. Poza tym, że był to niezwykle wciągający thriller (o czym możecie się przekonać, klikając w link do recenzji), powieść skłoniła mnie do kilku przemyśleń. Kiedy, będąc świadkiem podejrzanych okoliczności, powinniśmy interweniować? Czy to w ogóle wypada?

Zastanawiacie się, co dokładnie skłoniło mnie do tych refleksji? Pewna scena w powieści, dokładniej sam jej początek. Elle jedzie pociągiem na konferencję. W tym samym przedziale siedzą też dwie młode dziewczyny. W pewnym momencie dosiada się dwóch chłopaków, a że krew nie woda, szybko zaczyna się flirt. I nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie torby chłopaków. Noszą ze sobą dwa czarne worki. Jak sami twierdzą, właśnie wyszli z więzienia. Na myśl o tym, że dwie, nawet niepełnoletnie dziewczyny, mogą spędzić wieczór w klubie z byłymi więźniami, Elle czuje ciarki na plecach. Zastanawia się, czy nie powinna zadzwonić do ich rodziców. Szybko jednak porzuca ten pomysł. Nie chce wyjść na starą dewotkę. Następnego dnia z telewizji dowiaduje się, że jedna z dziewczyn zaginęła. Policja nie może też odnaleźć chłopaków. Elle czuje się winna, gdyby wtedy zadzwoniła, może nie doszłoby do tragedii. Sprawa pogarsza się, gdy do mediów wycieka jej nazwisko. Od tej pory towarzyszyć jej będą nie tylko wyrzuty sumienia, ale też krytyka ze strony obcych osób.


Wygooglać winnego

 

Opinia publiczna bardzo szybko ocenia zachowanie Elle, oczywiście negatywnie. Ich zdaniem powinna była zadzwonić, ostrzec, zwrócić uwagę. Nie zrobiła nic i teraz odpowiedzialna jest za zniknięcie na równie z chłopakami, na których zrzuca się resztę winy. A nawet bardziej. Bo oni są nieosiągalni, a ludzie z Internetu chcą osądzać i skazywać już, bez miejsca na wątpliwości, czy prawo do obrony.

I to stanowi dla mnie drugi sens tytułu „Obserwuję cię”. Poza tym oczywistym i ważącym się z innym wątkiem, Elle jest cały czas obserwowana przez innych ludzi. Za pomocą Internetu, czy osobiście. Piszą negatywne komentarze, wchodzą do kwiaciarni i obserwują „tą złą, tą, która odpowiada za zaginięcie pięknej dziewczyny”. Elle ani razu nie przedstawiła swojej wersji, ale to nie jest dla nikogo istotne. Przeczytali w Internecie, czy w gazetach o całej sytuacji i sami wiedzą najlepiej, że kobieta zasługuje na potępienie.


...i skazać

 

Ale wracając do tematu. Czy brak ingerencji może być winą? Teoretycznie tak. Łatwo wyobrazić sobie taką sytuację, łatwo rozłożyć ją na czynniki pierwsze. Jednak gdy przychodzi co do czego, wszystko się komplikuje. Czemu? Bo gdy myślimy teoretycznie, znamy wszystkie fakty, zakładamy, że druga osoba oczekuje od nas pomocy. Ale w życiu tak to nie wygląda. Boimy się ośmieszyć, interesować nieswoimi sprawami. I pewnie sami już słyszeliście tysiące opowieści o tym, jak ktoś chciał dobrze, a wyszedł na tym gorzej.

Proponuję też mały test. W autobusie, pociągu, czy tramwaju popatrz się dookoła. Są ludzie, ale jakby ich nie było. Większość „siedzi” w telefonie i nie widzi nic dookoła. Trochę to smutne.
I gdy tak czytałam o sytuacji Elle, naszła mnie myśl, że u nas tak by to się nie odbyło. Może pojawiłoby się kilka złośliwych komentarzy, ale czy ktoś na poważnie obarczyłby ją jako odpowiedzialną za całe zajście? Nie sądzę. I szczerze mówiąc... wcale nie jestem pewna, czy to źle.

Bez komentarza

 

Na samym początku postawiłam pytanie, kiedy, będąc świadkiem podejrzanych zdarzeń, powinniśmy interweniować? I wiecie co? Nie mam pojęcia! Granica jest bardzo cienka. Łatwo jest powiedzieć, że jeśli zupełnie odetniemy się od innych ludzi, to źle. Bez problemu można też skrytykować zupełną obojętność na los innych. Ale się nie wtrącać, a kiedy interweniować?
Moim zdaniem ważna jest obserwacja, jeśli czujemy, że ktoś jest zagrożony... miejmy go „na oku”. Nie musimy od razu wkraczać niczym superbohater. Możemy go subtelnie zaczepić, gdy będzie się oddalał i zapytać, czy nie potrzebuje pomocy. Jeśli jednak odmówi... cóż, nasza rola się kończy. Nie zawsze trzeba działać, ale też nie zawsze się da.

A jakie jest twoje zdanie na ten temat? Czy zdarzyło się wam interweniować w czyjejś sprawie? Czy uważacie, że Elle powinna była zadziałać?

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates