poniedziałek, 18 marca 2019

Skazany na zło – Adrian Bednarek




Każdy jest kowalem swojego losu, ale czy aby na pewno? Czasem to życie decyduje za nas. Nie raz jest to pech, innym razem przypadek. Niektóre rzeczy po prostu się dzieją i nie mamy na to najmniejszego wpływu. A czasem... to inni ludzie podejmują za nas decyzje. Czy mogą nas skazać na zło?


Tytuł: Skazany na zło
Autor: Adrian Bednarek
Wydawnictwo: Novae Res

Wiktor świetnie zdaje sobie sprawę, że pakuje się w historię równie banalną, co tandetną. Młoda, chętna dziewczyna sama pcha mu się do łóżka. Ten romans był przesądzony już od pierwszego spojrzenia. Ale wszystko co się dzieje później nie jest już oklepane. To zbieg okoliczności, który każe Wiktorowi podejmować wyjątkowo trudne decyzje. Czy to los tak się sprzysiągł przeciwko niemu? Bynajmniej, to reżyser, postać o spaczonym umyśle, żądnym dramaturgii i emocji. Wszystko, co się dzieje, zostało ukartowane. Czy Wiktor ma szansę w tym nierównym starciu?

Ta fabuła jest... przerażająca! I jednocześnie niezwykle wciągająca. Opowieść, chociaż zaczyna się zupełnie zwyczajnie, szybko zmienia się w trzymający w napięciu thriller, pełen zwrotów akcji i mrożących krew w żyłach wydarzeń. Nie raz i nie dwa dałam się zaskoczyć. Ale jak? Tego nie mogę wam zdradzić, fabuła rozwija się tak dynamicznie i ciekawie, że każda najmniejsza sugestia byłaby niepotrzebnym psuciem historii.

Ale Reżyser pragnął czegoś więcej- chciał rozbudzić w Aktorze prawdziwe szaleństwo, zakorzenić zło, które zmienia człowieka na zawsze. Udało mu się. Zaraził Aktora prawdziwą nienawiścią”.

A to, że będzie się działo, można już wyczuć w samej kreacji bohaterów. Podobało mi się, że zostali oni skonstruowani trochę na zasadzie kontrastu. Z jednej strony Wiktor, którego zachowanie jest na początku dość stereotypowe i Reżyser, budowany praktycznie z samych niedopowiedzeń i zagadek. Nie liczcie też na żadną taryfę ulgową dla postaci. Tutaj nie ma osoby do lubienia, a sam główny bohater ma swoje za uszami. Na początku nie przepadałam za nim, ale szybko... przestałam zwracać na kwestię sympatii. Wciągnęła mnie akcja i napięcie, które nie ustępowały do samego końca. A niejednoznaczność postaci jednie potęgowała ten klimat.

"W jego oczach dostrzegłem przerażenie. Nie panował nad sytuacją, dobitnie świadczyła o tym grzywka. Zwykle stojąca na baczność, teraz opadła niczym zrezygnowany Niemiec wracający z bitwy o Stalingrad".

Powieść jest mocna, brutalna i przerażająca. Jej lektura dostarcza wielu emocji, w głównej mierzy tych nieprzyjemnych, ale jednocześnie... fascynujących. Kto tak naprawdę jest ofiarą? Kto jest winny? Odpowiedź na te pytania wcale nie będzie prosta.



0 komentarze:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates