środa, 29 maja 2019

Podaruj mi jutro – Ilona Gołębiewska

Podróżowaliśmy sobie ostatnio po całym świecie, kilka razy skorzystaliśmy z wehikułu czasu, nadszedł wreszcie moment, by wrócić do Polski, bo przecież cudze chwalicie... Zabiorę Was dzisiaj na nasze polskie, swojskie, urocze Podlasie.


Tytuł: Podaruj mi jutro
Autor: Ilona Gołębiewska
Wydawnictwo: Muza

Odwiedzimy gościnny Dwór na Lipowym Wzgórzu, gdzie czeka już na nas jego właścicielka Aniela, wraz ze swoimi wiernymi przyjaciółmi. Staniemy się świadkami wielu wzruszających i  nieoczekiwanych wydarzeń. Razem z bohaterami otworzymy Akademię Sztuk Anielskich, odkryjemy pewne tajemnicze, podziemne korytarze i rozwikłamy zagadkę z czasów II wojny światowej. Będziemy się śmiać i płakać ze wzruszenia, a kiedy już wrócimy z tej podróży, szybko zatęsknimy za bohaterami i tym cudownym miejscem.

Ta powieść pochłonęła mnie całkowicie. Zakochałam się w Podlasiu i miejscu stworzonym przez autorkę. Styl powieści skojarzył mi się bardzo z Elizą Orzeszkową i jej kultowym Nad Niemnem. Tu również mamy dwa zwaśnione rody, dramatyczną, wojenną historię w tle (wprawdzie z czasów XX wieku, ale losy obu rodzin sięgają Powstania Styczniowego) i piękne okoliczności przyrody.

Pamiętacie jak w szkolnych czasach utyskiwaliśmy na długie i jak nam się wydawało nudne opisy otaczającej bohaterów natury, właśnie u pani Orzeszkowej?  Podczas lektury Podaruj mi jutro dotarło do mnie, że te właśnie opisy (nie, nie bójcie się, tutaj one nie są ani długie, ani nudne) nadają uroku całej lekturze. Czyta się to wyśmienicie i naprawdę miałam wrażenie, że spędzam upojny czas na Lipowym Wzgórzu.

Powieść ta to również galeria niesamowicie barwnych postaci. Przyjaciółki Anieli pokochacie od pierwszego zdania, tak samo szybko znienawidzicie Szramę. Piotr Rakoczy natomiast,  będzie Wam się śnił po nocach i bynajmniej, nie będzie Was tam straszył, tylko zapewni Wam naprawdę kolorowe i radosne sny. Wielkie brawa dla autorki za stworzenie tak nietuzinkowej postaci.

Ilona Gołębiewska napisała prawdziwy pean na cześć dwóch najważniejszych uczuć na świecie: przyjaźni i miłości. Uczuć, które w tej książce nie przemijają  i nic nie jest  w stanie ich zniszczyć. Po lekturze takiego peanu, życie przez moment naprawdę wydaje się piękniejsze.

Było coś dla ducha, teraz będzie coś dla ciała. Bo nasi bohaterowie, poza tym że pięknie się przyjaźnią i miłują, równie pięknie i przepysznie jedzą. W podarunku dla nas na końcu książki zostawili nam wyimek z przepiśnika Anieli Horczyńskiej. My również możemy teraz spróbować lipowych przysmaków.
.
Brawa dla wydawnictwa za urokliwą okładkę. Ta piękna, letnia łąka wręcz krzyczy do nas i rozbudza w nas tęsknotę za upalnym latem. O takim dworku, jak ten w tle, też zaczęłam już marzyć:)
.
Cóż więcej mogę Wam jeszcze napisać? Chyba tylko tyle, że jestem pewna, że nad zakończeniem uronicie niejedną łezkę, tak jak i ja to uczyniłam. Miłej lektury! 
Dorota Skrzypczak.
Wydawnictwo-Muza

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates