czwartek, 20 czerwca 2019

Cymanowski Młyn – Magdalena Witkiewicz i Stefan Darda


Każda podróż, nawet ta niewielka, to wyzwanie dla związku. Nowe warunki, inne miejsce, oderwanie od codzienności i... stare problemy. Nie zawsze da się zostawić zmartwienia za sobą. Podejrzane sygnały, dziwne zbiegi okoliczności i przeszłość, o której nie da się zapomnieć. W Cymanowskim Młynie dzieje się coś podejrzanego, coś, co wystawi na próbę siłę małżeńskiego uczucia.


Tytuł: Cymanowski Młyn
Autor: Magdalena Witkiewicz i Stefan Darda
Wydawnictwo: Filia

Takiego duetu się nie spodziewała! Magdalena Witkiewicz – autorka powieści obyczajowych, z mocnym wątkiem romantycznym i Stefan Darda – pisarz literatury grozy. Znam dorobek obydwu autorów, dlatego nie potrafiłam sobie wyobrazić, co powstanie z takiego połączenia. Ich sposób pisania wydawał mi się tak różny... czy udało się osiągnąć satysfakcjonujący czytelnika kompromis?

Powieść zaczyna się... klasycznie, od małżeńskiego kryzysu. Monika i Maciek przestali troszczyć się o swój związek, z każdym dniem, niedopowiedzeniem, stają się sobie coraz bardziej obcy. Dlatego, gdy przypadkiem otrzymują niespodziewaną prezent, darmowy wyjazd do domku na odludziu, podchodzą do tego pomysłu dość sceptycznie. Ale przecież szkoda nie skorzystać. Pakują się więc w samochód i kiepskim nastroju ruszają w drogę. Czy w nowym miejscu ich uczucie odżyje? Szybko okazuje się, że w „Cymanowski Młyn" Młynie dzieje się dużo podejrzanych rzeczy. Zagrożony będzie nie tylko ich związek... 

Muszę przyznać, że po okładce i sposobie promocji spodziewałam się klimatu pełnego grozy. Tymczasem jest to opowieść najwyżej niepokojąca. Jeśli więc stronicie od horrorów i wolicie raczej historie obyczajowe, to „Cymanowski Młyn” przypadnie wam do gustu. Pojawiają się elementy nie z tego świata i atmosfera niepewności, ale spokojnie, jej poziom jest umiarkowany, na tyle wysoki, żeby zaintrygować, ale nie mącący spokojnego snu.

"Czasem lepiej być samemu niż z kimś, z kim się zupełnie nie chce być. Jak jesteś z kimś, kogo nie kochasz, blokujesz sobie szansę na prawdziwą miłość i szczęśliwą przyszłość".

Jest to książka głównie z kategorii literatury obyczajowej, a może nawet dalej, powieści kobiecych. Kluczowym elementem są relacje międzyludzkie i kwestia kryzysu małżeńskiego. Da się wyczuć, że wątki te przypadły do napisania Magdalenie Witkiewicz (takie moje własne podejrzenia) i radzi sobie z nimi całkiem nieźle. Mamy sporo demonów z przeszłości, niewyjaśnionych sytuacji, czy urażonych uczuć. Charakter Moniki i Maćka został dobrze rozplanowany i wynika z ich dotychczasowych doświadczeń. Podobało mi się drugie dno pozornie oczywistych sytuacji. Ciekawie prezentują się też wątki grozy, chociaż ich udział jest zdecydowanie mniejszy, pojawiają się później i chociaż napędzają akcję, moim zdaniem mogłyby odgrywać większą rolę.

Ten styk zupełnie odmiennych gatunków, literatury obyczajowej z powieścią grozy zaowocował nieuchronnym, ale jednak ograniczającym kompromisem. Wątki miłosne w przeszłości były dopracowane w najmniejszych szczegółach, z kolei te rozwijające się w czasie rzeczywistym momentami zdawały mi się zbyt szybkie. Owszem, sporo sytuacji miało stanowić uzasadnienie dla rozwoju wydarzeń, jednak nie do końca potrafiłam zrozumieć zachowanie i decyzje bohaterów. Nie do końca podzielałam ich emocje. Z kolei groza odrywała dużo mniejsze udział, niżby mogła. Tajemnice z przeszłości i dziwne wydarzenia dawały więcej możliwości. Ciekawie rozwinął się wątek kryminalny, ale mistyczny nie wykorzystał swojego całego potencjału. I nie mówię, że w ogóle został źle opisany. Wręcz odwrotnie, ten aspekt nadaje całości ciekawego klimatu i znacząco wpływa na akcję, ale... mógłby jeszcze bardziej.

Książkę czyta się naprawdę szybko, została napisana lekkim „językiem”, jest intrygująca i pełna zwrotów akcji. Może nie zapiera dech w piersi, nie zawsze zaskakuje, ale jest ciekawa i wciągająca. Mam wrażenie, że na styku dwóch zupełnie innych gatunków powstała powieść przesadnie uśredniona, zabijająca to, co skrajne i najlepsze zarówno w literaturze obyczajowej, jak i powieściach grozy. Mimo wszystko jest to ciekawy eksperyment, zaskakujące połączenie i bardzo przyjemna w odbiorze lektura. Do samego końca nie wiadomo, jakiego finału można się spodziewać, a przeszłość z każdą stroną zdradza przed nami swoje nowe oblicze. Odważysz się je poznać?

2 komentarze:

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates