wtorek, 20 sierpnia 2019

Jak przechytrzyć nieboszczyka – Agnieszka Jeż, Paulina Płatkowska

Ponieważ mamy sam środek wakacji, to ja dziś również postanowiłam zabrać Was na prawdziwe kanikuły. Udamy się nad polskie morze do Juraty. Dokładnie rzecz ujmując, zabiorą nas tam dwie przyjaciółki, Elwira i Lucyna.


Tytuł: Jak przechytrzyć nieboszczyka
Autor: Agnieszka Jeż, Paulina Płatkowska
Wydawnictwo: Edipresse

Dziewczyny, pomne ostatnich nieudanych wakacji w Grecji, postanowiły zaszaleć i już pół roku wcześniej zarezerwowały sobie prywatny domek nad Bałtykiem. W czerwcu z uśmiechem na ustach i wielkimi nadziejami wyruszają na wymarzone wakacje. No i jak myślicie, jakie one będą? Oj, tak, tak wymarzone i niezapomniane i oczywiście zmienią całe ich życie. A co do tego ma nieboszczyk, jak go przechytrzyć i czy to możliwe, żeby trup posiadał sobowtóra? Przekonajcie się o tym sami, a na pewno wraz z bohaterkami przeżyjecie jedyny w swoim rodzaju urlop.

Nie byłabym sobą, gdybym na początek trochę się nie poprzyczepiała. Pewne wydarzenia w tej książce oparte są na bardzo uproszczonych schematach. Czytelnik domyśla się jakie błędy popełniają kobiety i w tyle głowy ma myśl, że nie jest to możliwe i nikt w prawdziwym życiu by tak nie postąpił. Może i tak, ale szybko dotarło do mnie, że akurat ja jestem ostatnią osobą, która ma prawo czepiać się uproszczeń w obyczajowych powieściach. Już Wam tłumaczę dlaczego. Swego czasu popełniłam pracę magisterską na temat "babskiej"powieści właśnie i tam z wielkim zapałem udowadniałam, że między innymi wyżej wspomniane uproszczenia, są wielkim atutem tej literatury, ponieważ pomagają czytelniczkom przenieść się w lepszy i ciekawszy świat i dobrze przy tym bawić. Dlatego szybko odepchnęłam od siebie te "czepialskie" myśli i zatopiłam się na nowo w letnich perypetiach naszych dziewcząt.

Autorki stworzyły wspaniałe postaci kobiece, zupełnie od siebie różne. Elwira zgrabna, dbająca o figurę i nie lubiąc tycia pani psycholog i Luśka, kochajaca jeść, niezwracająca uwagi na swe panoszące się gdzieniegdzie oponki pracownica działu marketingu jednej z warszawskich korporacji. Lucynę polubiłam od pierwszego zdania, bo nie da się ukryć, że to prawie "toczka w toczkę" ja. Z Elwirą już tak łatwo nie było. Nie poczułam do niej sympatii, chociażby z tego prostego powodu, że wszystkich grubasów (liczonych już od rozmiaru M) bez zbędnego wnikania, dlaczego są grubi, wrzucała do jednego worka z etykietą "towarzysko napiętnowani". Długo nie potrafiłam jej tego zapomnieć, oj długo. Z biegiem akcji okazuje się jednak, że Elwirka wcale taka idealna nie jest, na jej nieskazitelnym wizerunku pojawiają się skazy, a przez to stała się bardziej ludzka i zaczęła powoli budzić moją sympatię.

Ta książka to wspaniałe , wakacyjne, poprawiające humor czytadło. Autorki jednak, za co należą im się wyrazy uznania, zwracają w niej uwagę na jedną ważną rzecz, która w dzisiejszych czasach nie jest obca chyba nikomu z nas. Wszyscy mieliśmy w życiu nie raz moment, kiedy mruczeliśmy sobie pod nosem (bo tylko na tyle starczyło nam odwagi i sił): "a gdyby tak rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady?" Pisarki poruszają w tej książce temat zmęczenia dniem codziennym i wypalenia zawodowego. Muszę przyznać, że poruszają go bardzo umiejętnie, bo syndrom wypalenia zawodowego nie jest mi obcy ( tak, uwierzcie mi, nawet "pracując w książkach" też można go doświadczyć), bo po tej lekturze poczułam się podniesiona na duchu i jet mi już lepiej. Jak widać, nawet w książce lekkiej, łatwej i przyjemnej, w sam raz na urlop można przemycić tematy poważniejsze i sprawić, że "powakacyjne" życie będzie przyjemniejsze.

Mam nadzieję, że Was również, tak jak mnie zaskoczy zakończenie. Spodziewałam się zupełnie czego innego, autorki dosłownie wbiły mnie w fotel, oczywiście w sensie pozytywnym, naprawdę nie wpadłabym na takie rozwiązanie perypetii naszych bohaterów.

Serdecznie zapraszam do przeczytania tej iście wakacyjnej książki. Odpoczniecie, ubawicie się i coś mi się wydaje, że nabierzecie ochoty na wycieczkę na Hel. Miłej lektury!

A już niedługo zabiorę Was w kolejną podróż. Tym razem cofniemy się lekko w czasie i będzie trochę poważniej, ale równie ciekawie.
Dorota Skrzypczak

https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghukrnN_QknEmIAxnyFe1Zyvg20TChGkI4D2JXaMsJs9lOzqW9LFzLnfdNlITZ6gtKDnRZfugVofkNdpq03Iti8790eb8iYV2i_1s0SOyfT0HES9UmDpjNc49gKVHv6D_nCEahpXFxDsWP/s1600/indeks.jpg

3 komentarze:

  1. A autorkach nie słyszałam wcześniej jak i o samej książce, a wydaje się być lekką lekturą na wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ta ksiązka może być interesujaca

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates