poniedziałek, 26 sierpnia 2019

Szczęście all inclusive – Krystyna Mirek


Już mamy koniec sierpnia? Jak, a dokładnie... kiedy to się stało? Przecież ledwie kilka dni temu zaczęły się wakacje. Nie wiem, jak wy, ale ja jeszcze nie zamierzam myśleć o wrześniu. W moim sercu wciąż letnio i beztrosko. Właśnie dlatego z przyjemnością sięgnęłam po „Szczęście all inclusive” Krystyny Mirek.

Wydawnictwo: Filia

Beata niczym magnez przyciąga chłopaków potrzebujących wsparcia, kochanych, ale wymagających nieustannego wsparcia i... opłacana rachunków. Powoli ma tego po dziurki w nosie. Zwolnienie z pracy staje się dla niej motywacją do radykalnych zmian. Jedzie do Grecji, by tak w roli pokojówki odbić się od dna. W tym sezonie w pięciogwiazdkowym hotelu spotka się kilka zagubionych duszyczek. Jakub z apodyktyczną szefową, tfu... narzeczoną, szukający uwagi Franek i małżeństwo, któremu jakoś ostatnio nie było po drodze. Czy w Grecji zadzieje się magia?

Szczęście all inclusive” to typowe, letnie czytadło. Mam wrażenie, że w ramach wakacyjnej serii autorka więcej uwagi poświęciła kreowaniu atmosfery i słów pociechy, niż problemów i komplikacji. Fabuła jest przyjemna, ale też całkowicie przewidywalna. Akcja została zbudowana wokół wątków miłosnych. Naprzemiennie opisywane są losy kilku par i rozwój tych znajomości jest w zasadzie oczywisty już od pierwszych strona. Owszem, pojawia się po drodze kilka komplikacji, ale nie zwodzi to szczególnie czytelnika. Jest to romans, który czyta się bardziej dla klimatu i dobrego samopoczucia, niż zwrotów akcji.

To, co autorce się bez wątpienia udało to oddanie klimatu Grecji. Czytając ją dosłownie czuć na twarzy wiatr od morza! Gaj oliwny, plaże, wieczorne spacery... aż chce się rzucić wszystko i lecieć do Grecji.

Z opisywanych historii najbardziej przypadła mi do gustu sytuacja Oliwi, może nie dlatego, że była jakoś szczególnie oryginalna, ale bardzo mi bliska. Marzenie o karierze to kolejne wyzwanie współczesności. Nie wszystko jest jednak takie, jak to opisują kolorowe gazety. Z kolei największym rozczarowaniem okazał się wątek Franka, o ile przez większość czasu był ciekawy, a narracja przezabawna, to sam finał zbyt prosty. Nie przemówiła do mnie ta cudowna przemiana.

Szczęście all inclusive” w wydaniu Filii to wznowienie wcześniej wydanej książki. I to widać. Od tego czasu pisarstwo autorki zdecydowanie zyskało na głębi, jej nowsze książki budzą we mnie więcej emocji. Nie mnie wakacyjna seria idealnie komponuje się z letnim czasem, świetnie sprawdzi się na wakacjach czy nawet podczas spaceru po parku. Dlatego korzystajcie, ile możecie i ze szczęścia i z lata!

2 komentarze:

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates