Zjazd absolwentów – Guillaume Musso
Są takie historie, o których nie chcielibyśmy pamiętać. Błędny przeszłości, które za wszelką cenę staramy się zignorować. Czy jest to możliwe? Pewnie tak. Ale czasem wystarczy przypadek, by po latach ponieść zasłużoną karę. Jesteś pewien, że nic nie ciąży Ci na sumieniu?
Tytuł: Zjazd absolwentów
Autor: Guillaume Musso
Wydawnictwo: Albatros
Vinka była olśniewająca,
piękna, młoda, beztroska, niemal każdy ulegał jej urokowi.
Liczyło się dla niej tylko tu i teraz, do momentu gdy... znikła
bez śladu. Plotka głosi, że uciekła z nauczycielem, z którym
miała romans. Ale Thomas i Maxime wiedzą, że to nie może być
prawda. Właśnie dlatego zaproszenie na zjazd absolwentów nie
traktują jako zapowiedzi dobrej zabawy, ale groźba. Tym bardziej że
od jakiegoś czasu otrzymują anonimowe wiadomości. Ich przekaz nie
pozostawia złudzeń, ktoś chce im wymierzyć... sprawiedliwość.
Od dawna słyszałam
wiele dobrego o książkach Guillaume Musso, ale nie miałam jeszcze
przyjemności poznać jego powieści. „Zjazd absolwentów” był
więc moim pierwszym podejściem do tematu, czy udanym? Jak
najbardziej!
Po pierwsze, pomysł na
fabułę jest naprawdę intrygujący. Łączy nostalgię i wspominki
„starych dobrych czasów” z niejednoznaczną zagadką kryminalną.
Lubię czytać powieści, w których historia nie raz zupełnie
zmienia swój bieg. Jednak przyzwyczaiłam się, że są to zabiegi
„grubymi nić szyte”, byle by tylko zaskoczyć czytelnia, a
wcześniej zmylić jego uwagę licznymi zagadkami logicznymi. Tym
razem jest inaczej, aż chciałoby się powiedzieć „nowa, lepsza
jakość”. Liczne zwroty akcji wynikają z rozwoju akcji i
zaskakują nas nie mniej niż głównego bohatera. Z każdą stroną
poznajemy kolejną perspektywę i odkrywamy opowieść, w której nic
nie jest takie, jak się wydaje na początku. Wszystko jest względne,
niejasne i... niesamowicie wciągające.
„Fotografie Dalangery – eleganckie, pomysłowe – umiejętnie wykorzystywały światło, przypominały klasyczne płótna i przenosiły widza tam, gdzie piękno jest przyjemne, zmysłowe i beztroskie”.
„Zjazd absolwentów”
to również opowieść o poplątanym życiu jej bohaterów. I nie ma
w tym ani krzty przesady. Przeszłość odbiła nich wyraźne piętno,
ale każdy poszedł w swoją stronę. Nie ma tutaj przesadnego
nobilitowania okresu studiów, nawet spore błędny były i...
minęły. Poznając bohaterów, odkrywamy ludzi z krwi i kości,
skomplikowany, poranionych, ani dobrych, ani złych, za to
przepełnionych emocjami.
Powieść czytało mi się
naprawdę dobrze, od początku do samego końca nie traciłam
zainteresowania przebiegiem historii. Nie tylko chciałam odkryć
zagadkę, ale też po prostu towarzyszyć głównemu bohaterowi w
poznawaniu prawdy. Akcja nie pędziła na łeb na szyję, ale była
dynamiczna i co jakiś czas zdradzała nam kolejne elementy
układanki. Wszystko to sprawiło, że z zapartym tchem doczytałam
powieść do końca i... stałam się fanką autora.
Też bardzo mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńKsiążka już czeka na mojej półce :)
OdpowiedzUsuńo proszę, lubię takie historie
OdpowiedzUsuńGuillaume Musso ma niezwykły dar do tworzenia skomplikowanych, wielowymiarowych historii, w których poza intrygą, ogromne znaczenie odgrywają także emocje i psychologiczne portrety bohaterów. "Zjazd absolwentów" to powieść bardzo wciągająca i z całą pewnością warto ją poznać!
OdpowiedzUsuńjeszcze nie miałam okazji czytać jego książek, ale myślę że już niedługo.
OdpowiedzUsuń