wszystko będzie niedobrze – Wiktor Orzeł
#WspółpracaReceznzencka #WiktorOrzeł
Wszystko ma swoją cenę, człowiek również. W czasach mniej i bardziej pełnoletnich influencerów, kreatywnych działalności jednoosobowych, a nawet pracowników na etacie, którzy też powinni promować samych siebie w mediach społecznościowych, bo przecież nigdy nie wiadomo, ta książka to fantastyczne, krzywe zwierciadło. Oj, nie będzie przyjemnie się w nim przejrzeć!
Za sprawą „wszystko będzie niedobrze” czytelnik ma możliwość spędzenia tygodnia z dyrektorem kreatywnym, udania się z nim na wycieczkę pod hasłem „od upadku do upadku”. Zaczynamy od poniedziałku, czyli dnia, który dla wielu osób jest tym najgorszym. Dla dyrektora również. Wciąż ma w głowie wspomnienie weekendowych libacji, a przed sobą tydzień roboty. A potem… wcale nie jest lepiej.
Uwielbiam sięgać po książki, które mnie zaskakują, są czymś nowym, świeżym, nieszablonowym. I te słowa świetnie oddają ten tytuł. Nie ma w nim nic typowego. To nie jest powieść obyczajowa, to nie jest historia, którą czyta się dla fabuły, bohaterów, czy akcji. „wszystko będzie niedobrze” to swoisty eksperyment i drogowskaz wskazujący najkrótszą drogę do zmarnowania życia. Książka ta zaskoczyła mnie na wielu różnych poziomach.
Przede wszystkim od strony technicznej. W całej powieści użyto dokładnie jednej kropki. Tak! Cała książka została napisana jednym zdaniem. Z kolei sam styl kojarzy mi się z nurtem „potok myśli”. Przeskakujemy tutaj od jednego tematu do drugiego. Bohater analizuje po krótce wszystko to, z czym ma w danej chwili kontakt i zaraz leci dalej. Poszczególne wątki często łączy bardzo luźne skojarzenie, niejednokrotnie mocno oderwane od bieżących wydarzeń. Wszystko to sprawia wrażenie, jakbyśmy byli razem z bohaterem w nieustannym biegu, w pogoni za dostatnim życiem, za kolejną przyjemnością, czy podnietą. Tylko najpierw trzeba zrobić to, co trzeba i zapomnieć o wszystkim, co trudne, bolesne lub niekorzystnie oprocentowane. Jednak pomimo nieszablonowego zapisu, książkę czytało mi się zaskakująco dobrze, bardzo płynnie i z niegasnącym zainteresowaniem.
„bo kochasz książki, kochasz je wąchać, fotografować się z nimi, przeglądać, gładzić ich chropowate grzbiety, przestawiać, segregować według kolorów i gatunków, oprawiać w monochromatyczne okładki, bo chociaż ich nie czytasz, wychodzisz z prostego założenia, że kupić książkę to prawie jak ją przeczytać, samo już jej kupowanie i posiadanie na własność własną i osobistą jest przyjemnością samą w sobie”.
Kolejna kwestia – główny bohater. Wiele razy wspominałam o tym, że postaci w książce nie są do lubienia, że nie to decyduje o tym, czy powieść jest dobra. I ten tytuł to potwierdza. Zdecydowanie nie lubię dyrektora kreatywnego, mam o nim naprawdę kiepskie zdanie i wcale mu nie kibicuje, a jednak z dużym zainteresowaniem śledziłam jego tydzień. Najciekawsze były, paradoksalnie dla postaci w kryzysie zawodowym, dni robocze. Weekend przetyrał nie tylko naszego protagonistę, ale i mnie. Ale może o to chodziło?
Jeśli zaś chodzi o pracę, to przenika ona każdy elementy życia naszego bohatera. Z jednej strony nią gardzi, z drugiej używa określeń branżowych do relacjonowania swojego życia prywatnego. Czy jest tu dużo kuluarów pracy w marketingu? Niestety nie. Pojawia się kilka wyrwanych scen, sporo nomenklatury, ale jest to bardziej opowieść o korporacji. Każdy, kto chociaż liznął pracę w takim miejscu, zrozumie w mig wszystkie niuanse.
„dzisiaj jest sukces, jesteś jego autorem, nic z tego nie masz, bo nie jesteś udziałowcem ani akcjonariuszem międzynarodowej korporacji marketingowej z siedzibą w Polsce, której zyski tu wypracowane przez ciebie i twój młody i perspektywiczny zespół, są i będą aż do czasu zaplanowanej likwidacji, transferowane i wypłacane w postaci dywidend w Irlandii”.
Warto mieć na uwadze, że „wszystko będzie niedobrze” mocno przerysowuje każdy kluczowy aspekt. Chociaż nie sposób odmówić aktualności poruszanych wątków, to aż ciężko mi uwierzyć, że jeden człowiek mógłby zmieścić w sobie tyle paradoksów. Książka bowiem prezentuje kogoś skrajnie nastawionego na sukces i to sukces w rozumieniu mediów społecznościowych, możliwe płytki, na pokaz i najlepiej na kredyt. Nasz bohater jest osobą ślepo podążającą za modą, za obowiązującą narracją wielkich korporacji, gardzącą każdym, kto w wytyczone przez popkulturę ramy się nie mieści. Dla osób młodych może to być przestroga, z kolei starsi być może bardziej docenią swoje życie.
Na końcu finał – słodki, czy gorzki. Zależy w co uwierzy czytelnik, bo tutaj autorowi również udało się zakpić z typowej konstrukcji książki.
„wszystko będzie niedobrze” to książka, do której należy podejść z pewnym dystansem. Potraktowana w ten sposób skłania do refleksji, a może nawet przed czymś przestrzega? Albo i nie. Zdecydujcie sami.
Dominika Róg-Górecka
Książka do kupienia: https://www.empik.com/wszystko-bedzie-niedobrze-orzel-wiktor,p1530605073,ksiazka-p
Chyba nie za bardzo pasowałby mi styl. Całość bez kropek? Trudno sobie to wyobrazić.
OdpowiedzUsuńJa czuję zaciekawienie ta książka chyba mi się spodoba.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy opis, zwłaszcza ten fragment o jednej kropce w całej książce. To chyba coś dla mnie, bo szukam ostatnio czegoś nieszablonowego.
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie czytałam książki napisanej w takiej formie, dlatego chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńNa pewno dam szansę tej książce szansę. Wygląda na świetną satyrę współczesnego życia.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie, jak autor podszedł do tematu! Twoja opinia zachęca do sprawdzenia tego osobiście.
OdpowiedzUsuń