Książki nie tylko kulinarne 4: Przepiórki w płatkach róż
Piąta odsłona czyli słów kilka o tym, że miłość bywa trudna, a to co gotujemy mówi o nas więcej niż tysiące słów.
Fabuła opiera się na konwencji typowego romansu. On ją kocha, ona jego, ale nie mogą być ze sobą. Czemu? Otóż zgodnie z rodzinną tradycją, najstarsza córeczka zobowiązana jest opiekować się swoją mamusią, a wiadomo, mąż i dzieci by jej w tym przeszkadzały. Nie ma zmiłuj. Nie ma zlituj. Miłość, która spada na bohaterkę jak grom z jasnego nieba z założenia skazana jest na pozostanie uczuciem niespełnionym.
Komputerów ani telefonów jeszcze nie ma. Każde słowo jest pod czujną kontrolą Pani Matki. Pozostaje to, w czym Tita jest najlepsza... gotowanie. I w ten sposób obserwujemy namiętny romans toczący się na oczach wszystkich, przy rodzinnym stole. Komunikaty nie są proste, ale zakochani rozumieją się bez słów. Jak się skończy ta historia? To zadanie pozostawię waszej wyobraźni i obsłudze księgarni/biblioteki.
Wrócę do tematu gotowania. Tita spędza w kuchni wiele czasu. W ten sposób autorka przekazuje nam dużo cennych, rodem ze wsi, porad kulinarnych. W podobny sposób w fabułę wplecione są przepisy kulinarne. Literacko jest to świetny pomysł. Jednak zdecydowanie zniechęca do gotowania według podanej receptury. Przepis zwyczajnie jest nieczytelny. Poza tym, część składników jest trudno dostępna (daleko nie szukając- tytułowe przepiórki).
Jeśli chodzi o aspekt literacki. Książkę czyta się przyjemnie, od niezauważalnego dla mnie momentu staje się niesamowicie wciągająca. Ze względu na szokującą nieracjonalność bohaterów fabuła jest lekko naiwna, ale też nie do przewidzenia. Z zapartym tchem doczytałam do końca. Miałam jednak wrażenie, że autorka nie zupełnie wiedziała do czego zmierza i jak powinna to zamknąć. Całość urywa się nagle, zaskakująco, żeby nie powiedzieć irracjonalnie.
Dlaczego tak: czyta się miło, lekko i przyjemnie. Ciekawe źródło wiedzy na temat kuchni z czasów minionych czy sposobów gotowania na wiejskich prowincjach.
Dlaczego nie: jest to romans, nie ma co ukrywać. Jeśli nie lubisz tego typu konwencji, będziesz widzieć tylko nie do końca dobrze uzasadnione zachowania bohaterów. Książka również słabo nadaje się do bycia kucharskim poradnikiem (mimo szczerych chęci z mojej strony nie było co notować).
W związku z tym przyznaję książce tylko 3 gwiazdki:
Fabuła opiera się na konwencji typowego romansu. On ją kocha, ona jego, ale nie mogą być ze sobą. Czemu? Otóż zgodnie z rodzinną tradycją, najstarsza córeczka zobowiązana jest opiekować się swoją mamusią, a wiadomo, mąż i dzieci by jej w tym przeszkadzały. Nie ma zmiłuj. Nie ma zlituj. Miłość, która spada na bohaterkę jak grom z jasnego nieba z założenia skazana jest na pozostanie uczuciem niespełnionym.
Komputerów ani telefonów jeszcze nie ma. Każde słowo jest pod czujną kontrolą Pani Matki. Pozostaje to, w czym Tita jest najlepsza... gotowanie. I w ten sposób obserwujemy namiętny romans toczący się na oczach wszystkich, przy rodzinnym stole. Komunikaty nie są proste, ale zakochani rozumieją się bez słów. Jak się skończy ta historia? To zadanie pozostawię waszej wyobraźni i obsłudze księgarni/biblioteki.
Wrócę do tematu gotowania. Tita spędza w kuchni wiele czasu. W ten sposób autorka przekazuje nam dużo cennych, rodem ze wsi, porad kulinarnych. W podobny sposób w fabułę wplecione są przepisy kulinarne. Literacko jest to świetny pomysł. Jednak zdecydowanie zniechęca do gotowania według podanej receptury. Przepis zwyczajnie jest nieczytelny. Poza tym, część składników jest trudno dostępna (daleko nie szukając- tytułowe przepiórki).
Jeśli chodzi o aspekt literacki. Książkę czyta się przyjemnie, od niezauważalnego dla mnie momentu staje się niesamowicie wciągająca. Ze względu na szokującą nieracjonalność bohaterów fabuła jest lekko naiwna, ale też nie do przewidzenia. Z zapartym tchem doczytałam do końca. Miałam jednak wrażenie, że autorka nie zupełnie wiedziała do czego zmierza i jak powinna to zamknąć. Całość urywa się nagle, zaskakująco, żeby nie powiedzieć irracjonalnie.
Dlaczego tak: czyta się miło, lekko i przyjemnie. Ciekawe źródło wiedzy na temat kuchni z czasów minionych czy sposobów gotowania na wiejskich prowincjach.
Dlaczego nie: jest to romans, nie ma co ukrywać. Jeśli nie lubisz tego typu konwencji, będziesz widzieć tylko nie do końca dobrze uzasadnione zachowania bohaterów. Książka również słabo nadaje się do bycia kucharskim poradnikiem (mimo szczerych chęci z mojej strony nie było co notować).
W związku z tym przyznaję książce tylko 3 gwiazdki:
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!