wtorek, 2 lutego 2016

W kosmetycznym raju

źródło

Czy w nieczułym świecie przedsiębiorców, pełnym liczb i zaciekłej konkurencji, znajdzie się miejsce dla małej firmy? I to nie byle jakiej, bo produkującej to, co kobiety wprost uwielbiają, czyli kosmetyki. Żele, kremy i balsamy – to właśnie dla nich siostry Mazur porzuciły swoje stabilne życie zawodowe. W odremontowanej XIX-wiecznej fabryce rozkręcają swój babski interes. Aż chciałoby się rzec – biznes też jest kobietą!
 
Tytuł: Ekstrakt z kwiatu orchidei
Autor: Weronika Wierzchowska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka


Gdy zaczynamy czytać książkę, trafiamy w samo centrum wydarzeń. Razem z bardzo damskim zespołem ukręcamy krem. Jeśli myślisz o pięknej, delikatnej konsystencji, satysfakcji i spokoju... jesteś w błędzie. Problemy piętrzą się jeden na drugim. Niesubordynowana załoga, awarie sprzętu, braki składników i konkurencja depcząca po piętach. Dziewczyny uwijają się jak mróweczki, lecz tylko wpadają w coraz większe tarapaty. A gdy do tego dochodzą jeszcze problemy sercowe, całość nabiera rumieńców. Tak w skrócie zarysowuje się fabuła obfitująca w wiele niespodziewanych zwrotów akcji.

Stella Beauty Corporation, bo tak nazywa się firma sióstr Mazur, to miejsce skupiające wiele wyrazistych i bardzo różnorodnych bohaterek. Na samym początku dostajemy na tacy całe mnóstwo informacji na ich temat. Tak jakby autorka koniecznie chciała zaakcentować osobowość każdej postaci. Szybko jednak na prowadzenie wysuwają się trzy kobiety i to właśnie w oparciu o ich losy prowadzona będzie fabuła. W tym momencie historia nabiera tempa. Akcja powieści jest dynamiczna, a przyjęte rozwiązania zaskakujące. Tak jakby los specjalnie starał się utrudnić siostrom zdobycie kosmetycznego rynku. Biznesowe problemy finezyjnie przeplatają się z życiem prywatnym. Powieść bardzo szybko buduje swój specyficzny klimat. To wybuchowa mieszanka biznesu, miłości, przyjaźni, a nawet odrobiny kryminału, przy której nie sposób się nudzić. W dodatku jest jeszcze bardzo kosmetycznie, a bohaterki co jakiś czas posługują się zawodowym, chemicznym słownictwem. Przez większą część tych wywodów nie miałam pojęcia, o czym mówią, ale wyglądało to bardzo profesjonalnie. Taki mały smaczek dla specjalistek.

Tym, co niesamowicie urzeka w tej pozycji, są główne bohaterki. To osoby, których nie sposób nie polubić. Mają charakterki, wady, ale w gruncie rzeczy to równe babki. Szybko się z nimi oswajamy, a nawet utożsamiamy. Ich determinacja motywuje do działania, a upór robi wrażenie. Swoje niebanalne osobowości ujawniają w świetnie napisanych dialogach. Są zabawne, pomysłowe i szczere do bólu. Momentami razić może nieparlamentarny język, który towarzyszy "tym złym" w momentach gniewu. 

Sama fabuła to niebanalna i wielowątkowa przygoda bez trzymanki. Akcja pędzi przed siebie i sprawia wrażenie niezaplanowanego ciągu wydarzeń. Bohaterki w szalonym tempie mierzą się z licznymi przeszkodami i trudnościami. Do samego końca nie wiadomo, co się wydarzy, a autorka co chwilę wyciąga królika z kapelusza. I chociaż mamy w rękach pozycję typowo kobiecą, nie ogranicza się ona do standardowych rozwiązań. Miłość to ciekawie poprowadzony wątek, jednak równie mocno wciągnęły mnie losy małego przedsiębiorstwa: proces produkcyjny, zdobywanie zleceń i walka z – nie zawsze uczciwą – konkurencją. A wszystko w bardzo kobiecym stylu!

Ekstrakt z kwiatu orchidei to lekka, zabawna, a momentami wzruszająca powieść o sile kobiecości. Pokazuje, że przyjaźń nie tylko potrafi przenosić góry, ale też zakładać firmy. Bo chociaż przez większość czasu jest pod górkę, to w końcu wszystko wychodzi na prostą. 

Jeśli myślisz o własnym biznesie, to powieść idealna dla ciebie. W przyjemny, może trochę przekoloryzowany sposób pokazuje codzienne problemy małych przedsiębiorców. Po lekturze losów sióstr Mazur będziesz z przerażeniem wypatrywać możliwych komplikacji, a jednocześnie staniesz się tak zmotywowana, jak nigdy wcześniej.

Podsumowując, pochwalam za prosty przekaz: Chcieć to móc!.


0 komentarze:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates