Narodziny miłości
Nakazy, zakazy i
polecenia. To wszystko dla Twojego dobra. Nie zadawaj pytań. Inni
wiedzą lepiej. Nie wątp. To nie twoja rola. Pilnuj swojego miejsca
w szeregu i cały czas bądź wdzięczny. A przede wszystkim
posłuszny. Czy masz odwagę, żeby się... sprzeciwić? Jeśli tak, to będzie początek ryzykownej przygody.
Tytuł: Calder. Narodziny odwagi.
Autor: Mia Sheridan
Wydawnictwo: Septem
Calder to
książka, która zupełnie mnie zaskoczyła. Spodziewałam się
przyjemnej, chociaż sztampowej powieści erotycznej. I tak się
zaczęło. Samotna kobieta zagubiona w wielkim mieście, kilka
seksistowskich uwag, mnóstwo problemów i rycerz na białym koniu.
Te sceny to jednak tylko prolog. Już w pierwszym rozdziale autorka
przenosi nas do zupełnie innego miejsca. Teraz jesteśmy członkami
dziwnej, na pierwszy rzut oka, zacofanej społeczności. Należy do
niej również Calder, młody chłopak o bystrym umyśle. Szybko
okazuje się, że wspólnota to tak naprawdę sekta. Jej przywódca
robi wszystko by przygotować swoich ludzi do apokalipsy. Któregoś
dnia sprowadza małą dziewczynę. Przypasuje jej wielką rolę, to
od niej zależy zbawienie wszystkich. Musi tylko... dorosnąć.
Chociaż Eden zauważa Caldera w tłumie, nie spodziewa się, jak
bardzo splotą się ich losy. Razem będą dorastać i... wątpić.
Czy dwójce nastolatków uda się przeciwstawić groźnej sekcie?
Przez
co najmniej połowę książki byłam zachwycona. Spodziewałam się
zupełnie czegoś innego. A tymczasem otrzymałam ciekawie opracowaną
wizję alternatywnego społeczeństwa. I chociaż jego konstrukcja
przywodzi na myśl kilka istniejących organizacji, autorka
zastrzega, że wszelkie zbieżności są przypadkowe.
Sama
wspólnota jest tylko tłem. Najważniejsze są funkcje społeczne,
które każdy musi wypełnić. Eden przypadła rola wyjątkowa.
Osiągnięcie przez nią pełnoletności ma zwiastować nadejście
apokalipsy. Również wtedy ma stać się żoną przywódcy. Tego
zaszczytu zazdroszczą jej wszyscy. Dla Eden jednak szybko staje się
on przekleństwem. W ten nietuzinkowy sposób zaprezentowano
Czytelnikowi nie tylko jedną historię, ale też kilka ważnych
problemów. Możliwość decydowani o własnym losie to przywilej, na
który nie każdy może sobie pozwolić. Prawo do szczęścia,
miłości... warto o nie walczyć, ale czy za wszelką cenę?
Głowni
bohaterowie nie są zwykłymi nastolatkami. Wychowani w zupełnym
oderwaniu od współczesności mają w sobie więcej ogłady i
posłuszeństwa niż ich rówieśnicy poza sektą. Jednak okres
dorastania przechodzą tam samo. Bunt, upór i stawianie pytań.
Żądza wiedzy oraz przygód. Ta droga prowadzi ich na ryzykowną
ścieżkę, z której nie będzie odwrotu. Ich charaktery, na których
piętno odcisnęło odizolowanie od reszty świata, są wiarygodne, a
dzięki temu również interesujące.
Pomimo
ewidentnego zagrożenia, przez większą część książki
bohaterowie z wszystkich opresji wychodzą obronną ręką. Nie raz
pojawia się sielska atmosfera, a akcja... zamiera. A ja
niecierpliwiłam się i wyczekiwałam szybkiego powrotu do sceny z
prologu. Tymczasem czekały mnie długie strony romantycznych,
chociaż przez większą część czasu, niewinnych schadzek.
Do
czasu. Nie ominą nas też pierwsze doznania erotyczne, opisane z
typowym dla autorki wyczuciem. Bo chociaż śmiałe i szczegółowo
przestawione, nie budzą zgorszenia. Prawdopodobnie w nadmiarze
mogłyby się „przejeść”. W tej jednak książce ich ilość
jest niewielka, dzięki czemu stanowią wisienkę na torcie miłości.
Calder
to urocza, chociaż momentami mało dynamiczna, opowieść o
dorastaniu w trudnym świecie. O cenie miłości oraz porzuceniu
wszystkiego, co znane. O narodzinach odwagi w miejscu, w którym nie
miała prawa zaistnieć.
Ta
powieść jest jak pierwszy powiew świeżości w gatunku który
obrósł w schematy. W końcu, Calder to
wyjątkowa propozycja, którą nie da się podsumować inaczej niż
„musicie to przeczytać”.
dobrze wiedzieć, że zapowiada się ciekawa lektura. u mnie czeka na półce na swoją kolej
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa pozycja książkowa :) A przede mną druga część :)
Usuń