Projekt Królowa
Wyobraźcie sobie, że budzicie się w tajemniczym, złowrogim miejscu – nic nie pamiętacie, nie macie najmniejszego pojęcia, jakim cudem znaleźliście się tam, gdzie jesteście i do czego to wszystko ma prowadzić. Zaczyna się prawdziwa gra psychologiczna oraz wojna nerwów. Od teraz stale towarzyszyć wam będzie strach i pytania, na które nikt nie udzieli wam odpowiedzi. Przerażająca perspektywa prawda? Taką właśnie podróż serwuje wam Dominika Rosik ze swoim debiutem Projekt królowa. Zdecydujecie się na podjęcie wyzwania?
Tytuł: Projekt królowa
Autor: Dominika Rosik
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Autor: Dominika Rosik
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
W takim właśnie miejscu budzi się nie tylko Emily, ale także Olaf, Britta, Katia, George, Alex, Jian i Matt. Różni ich praktycznie wszystko, a łączy jedna rzecz: nikt nie pamięta, co działo się poprzedniego dnia (ale czy możliwa jest zbiorowa amnezja?). Niestety to dopiero początek zdarzeń, które nie dość, że będzie trudno wytłumaczyć, to jeszcze ich następstwa okażą się fatalne w swoich skutkach. Czy możliwe jest by szachy z klasycznej gry planszowej stały się śmiertelną rozgrywką na śmierć i życie, której uczestnikami, a zarazem pionkami staną się uczestnicy eksperymentu?
Projekt królowa, jak na debiut jest naprawdę dobrze skonstruowaną i przemyślaną książką. I nie chodzi tu tylko o samą historię, która od pierwszych stron nie tylko intryguje, ale również sprawia, że człowiek zaczyna się zastanawiać, gdzie znajdują się granice przyzwoitości, ale także o jej aspekt psychologiczny. Autorka doskonale przedstawia złożoność ludzkiej natury i człowiecze instynkty, które budzą się tylko wtedy, gdy chodzi o przetrwanie.
Mimo, że opowieść prowadzona jest z punktu widzenia trzech osób: Alexa, Matta i Emily, to całość wcale nie jest podporządkowana tylko tym postaciom. Czytelnicy są w stanie poznać całą resztę „wesołej gromadki” i wyrobić sobie na ich temat słuszne opinie.
Mimo, że opowieść prowadzona jest z punktu widzenia trzech osób: Alexa, Matta i Emily, to całość wcale nie jest podporządkowana tylko tym postaciom. Czytelnicy są w stanie poznać całą resztę „wesołej gromadki” i wyrobić sobie na ich temat słuszne opinie.
Podobało mi się również to, że na początku każdego rozdziału umieszczono cytat, który (w moim odczuciu) opisywał to, z czym przyjdzie zmierzyć się odbiorcy w danym miejscu. Naprawdę można trafić na perełki, więc jeśli ktoś jest entuzjastą spisywania mądrych myśli, to na pewno znajdzie w tej książce coś dla siebie.
Na pochwałę zasługuje również to, że każda rozgrywa szachowa, była przedstawiona w formie graficznej, co doskonale oddawało ducha całej powieści (chociaż dla mnie jako całkowitego laika jeśli chodzi o szachy było to niemałe utrudnienie, bo nie wiedziałam na co tak na dobrą sprawę mam patrzeć i na czym się skupić).
Nie ukrywam, że powieść nie należy do tych łatwych – niektóre rzeczy można by śmiało przyrównać do ludzkiej psychiki, która jest czymś trudnym do zrozumienia i nawet najświetniejsze umysły nie są w stanie w zupełności jej przeniknąć. Fakt ten tylko potwierdza niezwykły talent Dominiki Rosik. Jeśli miałabym komuś polecać tę pozycję (a oczywiście robię to z pełną odpowiedzialnością) to zdecydowanie starszej grupie odbiorców.
Zakończenie jest powalające i to dosłownie. W życiu bym się nie spodziewała takiego spektakularnego finału i nie żałuję ani chwili spędzonej w towarzystwie Projektu królowa.
Już nie mogę doczekać się drugiego tomu i chociaż nie należę do osób cierpliwych, to dla takich książek naprawdę warto troszkę pocierpieć.
Już nie mogę doczekać się drugiego tomu i chociaż nie należę do osób cierpliwych, to dla takich książek naprawdę warto troszkę pocierpieć.
To zdecydowanie książka dla mnie. Uwielbiam historie, które pozostawiają po sobie kaca.
OdpowiedzUsuńW takim razie serdecznie polecam :)
UsuńPierwsza moja myśl, gdy zobaczyłam okładkę - choroba, podobna do drugiego tomu Kruchych Pierścieni. Po recenzji widzę jednak, że to kompletnie inna bajka. Nie powiem, zrobiło się ciekawie.
OdpowiedzUsuńTylko... dlaczego polscy autorzy sięgają po obcobrzmiące imiona? :( Tu ubolewam strasznie!
W niektórych momentach książka naprawdę wbija w fotel, więc naprawdę warto do niej zaglądnąć.
UsuńA co do imion.. może dla takiej historii autorce po prostu nie pasowała Kasia, Basia czy Michał? Tak bym sobie to wytłumaczyła :-)
Książkę już wciągam na listę czytelniczą, zapowiada się bardzo interesująco. :)
OdpowiedzUsuńBookendorfina
W niektórych momentach nawet przerażająco.. naprawdę godna uwagi pozycja :)
UsuńUwielbiam zaskakujące zakończenia w tego typu książkach, bo tak wiele rzeczy zwykle jest przewidywalne... Czuję się zaintrygowana, dzięki za recenzję! :)
OdpowiedzUsuńNa całe szczęście tutaj trudno doszukać się jakiejkolwiek przewidywalności i za to bardzo cenię tę młodą autorkę ;)
Usuń