Liberty. Jak zostałam szpiegiem
Gdy myślę o tej
książce, pierwsze słowo, które przychodzi mi do głowy to...
„kozacka”. Liberty. Jak zostałam szpiegiem
to powieść niepodobna do żadnej, którą wcześniej czytałam.
Narracja, bohaterka, zwroty akcji... po prostu... wow!
Tytuł:
Liberty. Jak zostałam
szpiegiem
Autor:
Andrea
Portes
Wydawnictwo:
HarperCollins
Polska
Świat
nie zawsze jest pięknym miejscem. Rzeczywistość nie raz brutalnie
pozbawia nas złudzeń oraz poczucia bezpieczeństwa. Są jednak
również tacy, dla których wprowadzanie dobra to cel nadrzędny. Do
takich ludzi należeli rodzice Pagie. Należeli, ponieważ na granicy
turecko-polskiej zaginął po nich ślad. Kilka miesięcy później
życie dziewczyny nabiera tempa. Tajne służby rekrutują ją na
szpiega. Bo Pagie poza tym, że jest nieprzeciętnie inteligentna,
włada pięcioma językami, powala w walce, to również...
„rozbraja” ciętym językiem. Czy ta mieszanka wybuchowa
wystarczy, by wykonać misję w Moskwie? Jedno jest pewne, Pagie
zrobi wszystko, co pomoże jej odzyskać rodziców.
Przede
wszystkim narracja, zakochałam się w niej już po kilka akapitach.
Pierwszoplanowy monolog prowadzony przez główną bohaterkę nie raz
doprowadził mnie do wybuchów śmiechu. Uwielbiam tę dziewczynę.
Jest bystra, sarkastyczna i niesamowicie dowcipna. Nie często zdarza
się, by główna bohaterka rozmawiała z czytelnikiem. A Pagie nie
tylko ucina sobie pogawędkę, ona też potrafi ponabijać się ze
swojego widza i nie raz wprowadzić go w maliny. A najlepsze jest w
tym to, że robi to całkowicie jawnie i szczerze. Niektóre elementy
historii specjalnie przemilcza i jeszcze wprost nas o tym informuje!
Skandal? Zaskoczenie? To też, ale przede wszystkim świetny zabieg,
który rozłożył mnie na czytelnicze łopatki.
Sama
akcja to intrygujące połączenie powieści młodzieżowej i
historii szpiegowskiej, z mocnym akcentem na to pierwsze. Bohaterka z
równą gracją walczy ze złymi tego świata, co pokonuje życiowe
rozterki. A wszystko to z pewnym przymrużeniem oka. Muszę Was
ostrzec. Nie należy podchodzić to tej książki zbyt poważnie.
Sama Pagie tego nie robi. W Liberty
nie znajdziecie poradnika jak zostać szpiegiem ani jak odnaleźć
miłość życia. Nie dowiecie się nic o tajnych ciosach karate czy
zakładaniu podsłuchów. Ta historia bardziej przypomina amerykanki
serial, w którym dużo się dzieje, kule lecą w każdą stronę,
ale gdyby poddać to wszystko szczegółowej analizie okazuje się,
że to po prostu... efekty specjalne. Ale za to jakie! Na mnie
zrobiły ogromne wrażenie.
Fajne
jest to, że główna bohaterka to dziewczyna „z jajami”. Na
każdy temat ma swoje zdanie i nie brak jej werwy. Ma też kilka
swoich słabości, jak ekologiczne podejście do życia czy
amerykańska tożsamość narodowa. Pomimo tego, że większość
tematów to dla niej pretekst do kąśliwych uwag, do tych podchodzi
ze śmiertelną powagą. I to również daje komiczny wydźwięk. Bo
przy całym swoim niesamowitym zaawansowaniu w tysiącu
niecodziennych dyscyplin, wciąż pozostaje odrobinę nieporadną
nastolatką.
Jak
przystało na każdą poważną obyczajówkę, również i tutaj
pojawia się... motyw miłosny. Całe szczęście i ten wątek
poprowadzony został nie do końca poważnie, a dzięki temu również
niestandardowo. Tym razem nie będzie o uczuciu na śmierć i życie,
nie pojawią się również dylematy eksponencjonalne, ale jednak...
ujawni się romantyczny klimat, który skieruje akcje w nieoczekiwaną
stronę.
Liberty
to powieść, którą przeczytałam błyskawicznie i miałam przy tym
wiele frajdy. Nie była poważna, nie była naukowa, a jednak...
zagwarantowała mi wiele godzin rozrywki. Tak dobrze dawno się nie
bawiłam, a jeszcze dawniej nie czytałam książki niepodobnej do
niczego innego. Jak dla mnie... bomba!
Ciekawy sposób narracji, nie słyszałam wcześniej o tej książce.
OdpowiedzUsuń