niedziela, 16 lutego 2020

Dobre ciastko – Joanna Dubler



Co prawda już po walentynkach, ale to przecież nie powód, by przestać mówić o miłości. I pisać. A wcześniej oczywiście czytać. Dziś zapraszam na recenzję książki, która na początku mnie zniesmaczyła, aby potem… zaintrygować. Zaparzcie więc kawę, czy herbatę, bo na stronie czeka na was „Dobre ciastko”.


Tytuł: Dobre ciastko
Autr: Joanna Dubler
Wydawnictwo: Lipstic Books

Zuzia ma już zaplanowane całe swoje życie. Powoli odhacza punkty na swojej liście. Przyzwoita praca, ukochany u boku, teraz czeka tylko na pierścionek oraz huczne wesele. Jednak nic z tych rzeczy! Konrad, chłopak Zuzanny, stawia jej określone wymagania. Wszystko to za namową swojego przyjaciela, Borysa. Mimo dobrych chęci dziewczyny, związek się rozpada. Czyja to jest wina? Jej, Konrada, a może… Borysa? Tym bardziej że ten ostatni jakoś podejrzanie często plącze się pod nogami.

Muszę przyznać, że już dawno żadna książka tak bardzo nie zrobiła mnie w przysłowiowego balona. Romantyczna okładka przykuwa wzrok, a opis na niej zapowiada co najmniej romans erotyczny. Bo jak inaczej można zrozumieć „słodkie pożądanie i pikantne fantazje”. Spodziewałam się czegoś lekkiego i banalnego. Tymczasem już pierwsze zdanie zbiło mnie z pantałyku. A brzmiało ono tak „Początek końca nastąpił wówczas, gdy Konrad wrócił z treningu, oświadczając Zuzi, że w ich związku brakuje seksu oralnego”. Czyli jednak romantyczna komedia pomyłek? Jednak dalej nie jest wcale lepiej. Seks i intymnie części ciała są wspominane dość często, bardzo dosadnie i trochę mało klimatycznie. Ta bezpośredniość trochę przypominała mi „Seks w wielkim mieście”. Do końca nie wiedziałam, do czego wszystko zmierza i nie ma co ukrywać, trochę doskwierał mi brak romantyzmu w tym wszystkim. Taki sposób narracji, bardzo dosadny i oschły, częściej wykorzystywany jest w powieściach kryminalnych. Czyli coś nowego? Początek książki to trudny etap w życiu naszej bohaterki, wszystko dzieje się nie po jej myśli i trochę bez jej winy. Przygodne miłości, trudne rozstania. Jeśli po pierwszych stronach będziecie czuć się zagubieni to… dokładnie tak ja Zuzia. Nie odkładajcie jej historii na bok, bo właśnie wtedy zaczyna się najlepsze.

Romantyzm pojawia się z czasem, jest nieporadny, „kwadratowy” i rozczulający. Nie mamy wrażenia, że czytamy sztampowy romans, ale bardzo prawdziwą opowieść. Tutaj nie wszystko jest idealne, czasem zdarzają się pomyłki, a przyjaciele nie raz sypią dosadnymi dowcipami, nie do zacytowania. Podobała mi się życiowość tej historii, a zarazem brak jakiegokolwiek patosu. Bywa romantycznie, bywa zabawne, ale też żenująco. Po prostu samo życie.

Ujmujące są też relacje między bohaterami. O uwagę Zuzi dopomina się pewien kawaler, ale początki będą bardzo niezręczne. Jednak z czasem wszystko nabiera rumieńców, ale też nienachalnego uroku. To jest opowieść o dorosłych, którzy nie do końca rozumieją swoje uczucia, jakoś próbuję do siebie dotrzeć, ale nie odwalają dram na miarę Hollywood.

Skoro już było o miłości, przejdźmy do seksu. Przyznajcie, spodziewaliście się typowego erotyka? Westchnień, miętolenia po kątach i ogólnie wielu scen dla dorosłych. Cóż… nie do końca. Zapytacie więc, czemu wcześniej pisałam, że zbliżeniach mowa jest z wręcz anatomiczną dokładnością? Bo mowa jest, dziewczyny plotkują, mężczyźni proponują, ale gdy dochodzi co do czego, na wszystko spuszczana jest zasłona milczenia. Taktowanie i dosadnie. Na swój sposób jest to niestandardowe podejście do tematu i w praktyce bardzo przypadło mi do gustu.

Muszę też przyznać, że w zasadzie męscy bohaterowie nie robili na mnie większego wrażenie. Tacy „bad boy” co latają z kwiatami, zmawiają helikoptery i odwalają cuda lepsze niż w „Mam Talent” po prostu są dla mnie tak niespójnie wykreowani, że widzę w nich tylko sprzeczności. I po razy kolejny muszę powiedzieć, tym razem jest inaczej. Borys jest dziwny, zabawny, pokręcony i szczery. Podobnie ja Zuzia. Razem tworzą duet lepszy niż niejeden kabaret, ale też bardziej rozczulający niż większość romansów.

„Dobre ciastko” na początku nie zrobiło na mnie dobrego wrażenia, by zaraz potem zupełnie podbić moje serce. Fajna, lekko i pomysłowa napisana książka. To nie jest bajka, tylko opowieść „z jajami”, o miłości, przyjaźni i po prostu o życiu.

Ksiązka dostępna była na portalu Czytam Pierwszy.


7 komentarzy:

  1. Na ten moment nie planuję lektury tej książki, ale może kiedyś to się zmieni. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Brzmi ciekawie :D jednak najpierw muszę uporać się ze stosem książek, które czekają na przeczytanie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem właśnie po lekturze, gorąco polecam

    OdpowiedzUsuń
  4. Odpadłam na pierwszych stronach, ale może wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początku również nieco się zawiodłam , gdyż spodziewałam się czegoś innego. Z czasem jednak im bardziej się przejmowałam moim nastawieniem, tym było lepiej. Główna bohaterka całkiem zwyczajna dziewczyna, która ma pewne etapy w życiu, przez które musi przejść.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem świeżo po lekturze. Mamy identyczne odczucia na temat tej książki!

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie niestety książka nie zachwyciła.

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates