Red, White & Royal Blue – Casey McQuiston
Romans na wysokich szczeblach władzy? Nie, tym razem nie będzie nic oczywistego. Zakazane uczucie, młodzieńca miłość, a w tle wielka polityka. Dobrze, może będzie trochę nawinie, ale nie zabranie też komplikacji i problemów. W końcu, czy Pierwszy Syna Ameryki mógłby się ot tak spotykać z księciem Walii? Szykujcie się na wielki skandal!
Tytuł: Red, White & Royal Blue
Autor: Casey McQuiston
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
To, co początkowo może wyglądać na niechęć i wzajemną wrogość, szybko przeradza się w przyjaźń. A od tego już tylko krok do zauroczenia. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie sami zainteresowani. Matka Alexa to prezydentka USA, której przyszła kadencja wisi na włosku. Z kolei Henryk to ni mniej, ni więcej, książek Walii, a rodzina królewska do szczególnie postępowych nie należy. Cóż… nie będzie łatwo!
Fabuła tej opowieści zakrawa trochę na rodzaj fanfika. Z jednej strony brzmi dziwnie, z drugiej ciekawie i intrygująco. Zdecydowałam się zaryzykować i… nie byłam rozczarowana! Ale po kolei. Sama książka została napisana lekkim i bardzo przystępnym style. Czyta się ją bardzo szybko i ze sporym zainteresowaniem. Od pierwszej strony wpadamy w świat lekko rozpieszczonych dzieciaków z rodziny prezydenckiej, powoli odrywając ich charaktery, ale też problemy i ciemne strony bycia rozpoznawalnym. Nie jest to tytuł jakoś strasznie akcentujący te aspekty, jednak te kwestie pojawiają się, wywierają duży wpływ na wątek główny, którym jest… miłość.
Tym razem uczucie rozkwita między dwoma chłopakami, dlatego, jeśli nie lubicie wątków LGTB w literaturze, to możecie nie być zachwyceni. Jeśli jednak tak jak ja „ani wam to ziębi, ani grzeje” to spokojnie możecie po nią sięgać. Powieść pokazuje naprawdę ciekawe oblicze miłości, ale też zupełnie inny wymiar pyskówek. Tym razem lekko agresywne dowcipy niebezpiecznie balansują na granicy tego, co „na poważne”, a co stanowi więcej niż dopuszczalną uszczypliwość. Ten szorstki humor jednocześnie nadaje pazura samej historii i sprawia, że jest zupełnie inna, niż wszystkie romanse.
Podobała mi się kreacja bohaterów, zbudowanie ich charakterów na zasadzie przeciwieństw. Całość świetnie uzupełniała wielka polityka i wiekowe tradycje rodziny królewskiej. Oczywiście, mnóstwo w tym uproszczeń, uogólnień i naiwności. Traktowałam te wątki jako ciekawe dodatki aniżeli poważną analizę tematu.
Warto też zaznaczyć, że jest to tytuł raczej dla dojrzałego czytelnika. Pomimo słodkiej okładki, opisy erotyczne są dość odważne. Nie wulgarne, ale światła bynajmniej nie gasną w kulminacyjnym momencie. Nie mamy tutaj jakiś wielu szczegółów, wręcz odwrotnie, sporo opisów to zgrabne metafory, jednak bez większych domysłów wiadomo, o co chodzi.
Książka jest nietypowa, nienachalnie romantyczna i na swój sposób urocza. Najbardziej jednak spodobała mi się jej oryginalność i wyjście poza schemat typowego romansu. Jeśli nie boicie się takich tematów i szukacie czegoś nowego, to koniecznie sięgnijcie po ten tytuł.
Może kiedyś dam szansę tej książce ze względu na oryginalność, o której wspominasz.
OdpowiedzUsuńNa razie nie mam ochoty, nie bardzo mnie zaciekawiła, ale idzie zima, może wtedy się skuszę:)
OdpowiedzUsuńRównież miałam skojarzenia z fanfiction. Dla mnie ta powieść była ciut przesłodzona... Nie do końca rozumiem jej fenomen :/
OdpowiedzUsuń