niedziela, 13 stycznia 2019

Delikatne masło do ciała JAGODA DAIRY FUN


Kosmetyki kupuję głównie... nosem. Jeśli coś nie pachnie obłędnie, ma zdecydowanie mniejszą szansę na zdobycie mojej uwagi. Właśnie dlatego obok kremu do ciała Dairy fun po prostu nie mogłam przejść obojętnie.

Dział z recenzjami kosmetyków powoli się rozrasta. Tym razem mam dla was prawdziwą perełkę i to pod każdym względem.

Producent twierdzi, że...

Masło do ciała o zapachu soczystej jagody doskonale nawilża i odżywia skórę. Aktywne składniki skutecznie pielęgnują skórę i sprawiają, że staje się ona wyjątkowo gładka i miękka w dotyku. Zamknięte w niezwykłym opakowaniu, które możesz wykorzystać w dowolny sposób.
Dając 'drugie życie' opakowaniu, nie tylko dbasz o środowisko, ale możesz sprawić wiele radości, podczas kreowania nowego otoczenia. 

Pojemność: 300 gram

Cena: ok. 25 zł

Zanim otworzę...


Już samo opakowanie zwraca uwagę. Jest prześliczne, świetnie prezentuje się w łazience i zwiększa przyjemność używania kosmetyków. Mam ogromną słabość do opakowań stylizowanych na stare i ten model bardzo mi się podoba. 

Ma też dodatkowy plus, wcale nie musi być jednorazowy. O ile większość opakowań kosmetyków nie nadaje się do niczego, o tyle to świetnie wpisuje się w trend no waste. Można go z powodzeniem wykorzystać ponownie np. do przechowywania wacików kostycznych czy biżuterii.

Zajrzyjmy do środka...

Po otwarciu opakowania od razu czuć przyjemny zapach jagód, który kojarzy mi się ze skittlesami. Jest bardzo intensywny, wręcz aromatyczny! Aż chciałoby się go wyjadać łyżeczką. Ale wróć! To krem, przejdźmy więc do prawidłowej aplikacji :D

Balsam ma konsystencje delikatnego musu, idealnie nakłada się na skórę, perfekcyjnie rozsmarowuje i błyskawicznie wchłania. Nie pozostawia po sobie nieprzyjemnego nalotu, jedynie delikatną, orzeźwiającą woń jagód. Łatwo się go wyjmuje z opakowania, nie ma więc ryzyka, że trudno będzie wydobyć końcówkę produktu.

A skoro już o nakładaniu mowa, to wierzcie mi na słowo, nie próbujcie stawiać go do góry dnem. I tu pewnie myślicie, co mi do głowy wpadło. Spieszę z wyjaśnieniem, mój krem przyszedł pocztą, a ta widocznie nie obchodziła się z nim najlepiej. Był lekko wstrząśnięty i część produktu przykleiło się do wieczka. A tam, jak się okazuje, jest całe mnóstwo zakamarków. Trochę mi zajęło, zanim wszystko przełożyłam na dół. Po prostu wierzcie mi więc na słowo i nie róbcie tego.

Działa, jak natura chciała!

Mamy już ręce w kremie, przejdźmy do nakładania. O tak, jest to proces zdecydowanie przyjemny. Lekka konsystencja i obłędny zapach sprawiają, że zwykły zabieg kosmetyczny staje się chwilą relaksu. Jeśli więc tak jak ja, do regularnego używania mazideł potrzebujecie zapachowej motywacji, Dairy Fun będzie strzałem w dziesiątkę.

Po zachwytach nad zapachem przejdźmy do meritum, czyli działania. Krem w praktyce bardzo fajnie nawilża, pozostawia po sobie uczucie odświeżenia i relaksu. Wykorzystywałam go wieczorem, po prysznicu i w tej roli sprawił się idealnie. Zimą skóra ma tendencje do przesuszania, ale nie z Dairy Fun! Z nim codzienna pielęgnacja staje się przyjemnością!




Zalety:
  • obłędny zapach,
  • piękne opakowanie,
  • lekka konsystencja,
  • szybkie wchłanianie,
  • skuteczne nawilżanie.

Wady:
  • brak 
Za możliwość testowania produktu dziękuję sklepowi Medicot.

    0 komentarze:

    Prześlij komentarz

    Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

    Tu mnie znajdziesz

    Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
    | Distributed By Gooyaabi Templates