wtorek, 8 stycznia 2019

Martwe dusze – Daria Orlicz



Każdy żyje swoim życiem i podejmuje własne decyzje. Nieważne, jak błędne, jak bardzo niewłaściwego, wciąż pozostają jego wyborem. A mimo to ocena innych przychodzi ludziom o wiele łatwiej niż sprawiedliwa ocena. Żyj i pozwól żyć? Wolne żarty! Dobra plotka warta jest więcej niż miliony słów.

Tytuł: Martwe dusze
Autor: Daria Orlicz
Wydawnictwo: Harper Collins

Po wakacyjnym okresie nadmorskie miasteczko powoli zapada w letarg. I wydawałoby się, że nic nie jest w stanie zakłócić tego porządku rzeczy, gdy nagle wybucha skandal. W podejrzanych okolicznościach ginie Aleksandra. Szybko okazuje się, że nie był to wypadek, a ktoś umyślnie zabił kobietę. Obok głosów oburzenia można też usłyszeć, że... Aleksandra sama zasłużyła na swój los. Wielu osobom nie w smak był jej sposób życia. Bugaj ze zdziwieniem odkrywa, że kobieta miała więcej wrogów, niż można by było przypuszczać. Ale kto z nich jest winny jej śmierci, a kto jedynie źle życzył?

„Martwe dusze” to drugi tom serii „Straconych dusz”. W przypadku tego cyklu kolejność chronologiczna jest wskazana, ale niekonieczna. Kontynuacje można wyczuć jedynie w zakresie związków głównych bohaterów. Pozostałe wątki, zwłaszcza te kryminalne, pozostają niezależne.

Przede wszystkim autorka kreuje bardzo ciężką atmosferę. Oberwało się nie tylko małomiasteczkowemu klimatowi, ale też relacjom międzyludzkim. Mniej więcej w połowie straciłam wiarę w ludzkość i stwierdziłam, że nikomu nie można wierzyć, zwłaszcza mężczyznom. A potem przypomniałam sobie, że to opowieść fikcyjna, a nie literatura faktu. Więc jednego nie można autorce, udało jej się zbudować ciężką atmosferę, która udziela się czytelnikowi.

Ciekawym wątkiem jest również moralna ocena zachowania Aleksandry. Chociaż kobiecie można wiele zarzucić, jest to raczej kwestia etyki. Tymczasem małe miasteczko rządzi się swoimi prawami, osądza i skazuje. 

Co więcej, w książce naprawdę sporo się dzieje. „Martwe dusze” nie mają może dużej objętości, jednak strony przepełnione są akcją. Szybko jednak moja uwaga przeniosła się z wątku kryminalnego na relacje między bohaterami, a trzeba przyznać, że są one dość skopiowane, chociaż ostatecznie prowadzą do jednego... seksu. Ewentualnie pieniędzy. I tutaj niestety muszę zauważyć, że ilość miłosnych zbliżeń jest zbyt duża. Zwłaszcza że są to zazwyczaj sceny pozbawione uczyć. Dużo seksu, sporo wulgarności i wrażenie płytkich relacji. Z jednej strony nadaje to akcji gorzkiego„posmaku”, z drugiej bywa przesadzone.

Tak jak już wspomniała, w książce zostaje nawiązanych wiele wątków, które toczą się dynamicznie i rozwiązują... za szybko. W pewnym momencie wszystko było tak zagmatwane, że nie wyjaśnienia spadały na mnie, jak grom z jasnego nieba. Jeśli zaś chodzi o finał, to wyjaśnienie śledztwa jest ciekawe, i tylko częściowo przewidywalne. Chociaż i tu element zaskoczenia wynika raczej z niepełnego zestawu danych.

„Martwe dusze” to kryminał przyzwoity. Dobrze i szybko się go czyta. Fabułą jest intensywna i dynamiczna, jednak bez fajerwerków i zachwytów.


0 komentarze:

Prześlij komentarz

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates