Ja, anielica – Katarzyna Berenika Miszczuk
#Reklama #WydawnictwoMięta
Od zawsze lubiłam literaturę młodzieżową, chociaż zaczęłam się w niej rozczytywać na długo po tym, jak byłam nastolatką. Fascynowały mnie zwłaszcza tytuły fantasy. Potem zrobiłam sobie sporą przerwę od młodzieżówek, od tej mieszanki romantyzmu, duchów, demonów, aniołów i świata, który jest trochę bliższy niż nam się zdaje. Kiedy więc natrafiłam na „Ja, anielica”, poczułam, że to może być coś, co przypomni mi, dlaczego lubiłam ten gatunek. A „Anielica” przyciągnęła mnie z kilku powodów: bo słyszałam o niej dużo dobrego, i bo uwielbiam cykl „Kwiat paproci” tej autorki – jej styl, pomysły, świat. Chciałam zobaczyć, czy „Ja, anielica” również mnie zachwyci.
Akcja powieści zaczyna się kilka miesięcy po wydarzeniach z „Ja, diablica”. Wiktoria Biankowska, nasza bohaterka, stara się wieść zwyczajne życie ze swoim chłopakiem Piotrem, ale spokój okazuje się ulotny. Do jej świata znów wkracza diabeł Beleth, przystojny i przekonujący, który wywraca porządek, burzy związek z Piotrem i wysuwa przed Wiktorię nietypową prośbę – chce odzyskać swoje anielskie skrzydła. W wyniku diabelskiej intrygi Wiktoria zostaje uwikłana w coś, co wymaga od niej wyborów między światem śmiertelników a zaświatami. Pojawiają się motywy jabłka poznania dobra i zła (tak, symbolicznie i dosłownie), podróż do Nieba, spotkania z aniołami, puttami i Moronim – i oczywiście wiele nieprzewidywalnych sytuacji, gdy to, co wydawało się niemożliwe, dzieje się tuż za rogiem.
"Nieważne, jakie decyzje podejmujesz, i tak nieubłaganie dążysz do swojego przeznaczenia. Jego nic i nikt nie zmieni. Jest ci pisane od początków świata".
„Ja, anielica” jest drugim tomem serii diabelsko-anielskiej autorstwa Katarzyny Bereniki Miszczuk. Jego fabuła jest ściśle związana z wydarzeniami z pierwszej części, dlatego bez znajomości „Ja, diablica” można pogubić się w relacjach i nie zrozumieć wszystkich motywacji bohaterów. To nie jest powieść, którą można czytać jako samodzielną historię – zdecydowanie lepiej zachować chronologię i pozwolić się poprowadzić krok po kroku.
Pod względem gatunkowym to klasyczna młodzieżówka. Są typowe dla niej wątki: miłość, bunt, potrzeba niezależności, wybór między dobrem a złem i zmaganie się z własną tożsamością. Niektóre kwestie autorka upraszcza, inne nieco sztucznie rozdmuchuje, ale to wpisuje się w konwencję. Nie brakuje dramatycznych zwrotów, nagłych decyzji i scen, w których psychologia zostaje zepchnięta na drugi plan, żeby zrobić miejsce dla fabuły.
Najbardziej wyróżniającą cechą książki jest akcja. W tej opowieści dzieje się bardzo dużo i bardzo szybko. To, co z początku wydaje się niewykonalne, zostaje osiągnięte po kilku stronach. Cuda, wizje, podróże między Niebem, Piekłem i Ziemią, spotkania z niebiańskimi istotami, demoniczne intrygi – wszystko to pojawia się w zawrotnym tempie. Momentami miałam wrażenie, że książka jest jak rollercoaster, w którym zwrot goni zwrot. Zdecydowanie nie ma miejsca na nudę, a akcja pędzi na łeb na szyję.
"Szatan jest najlepszym przyjacielem, jakiego kiedykolwiek Kościół posiadał, ponieważ przez te wszystkie lata dawał mu zajęcie!".
Autorka stawia też na humor. Sarkastyczni bohaterowie, cięte dialogi, lekkie przekomarzania – to coś, co dodaje powieści lekkości. Nie wszystkie żarty trafią do dorosłego odbiorcy, czasami dialogi brzmią dość infantylnie, ale bywa i tak, że naprawdę potrafią rozbawić. Mam jednak pewne zastrzeżenia do kreacji postaci. Z jednej strony dostajemy bohaterów z charakterem, z drugiej – wielu z nich jest wykreowanych w podobny sposób: ironiczni, sarkastyczni, komentujący wszystko tym samym tonem. Przez to zaczynają się nieco zlewać. Do tego dochodzą typowe młodzieżowe motywy zdrad i spisków. Niby fajnie, bo fabuła jest dynamiczna, ale z drugiej strony te nieczyste zagrania rzadko mają długofalowe konsekwencje. Relacje szybko wracają do wcześniejszego stanu i czasem trudno uwierzyć, że bohaterowie naprawdę coś przeżyli.
Na plus muszę jednak zaliczyć kreację świata. Miszczuk sięga do źródeł religijnych i mitologicznych, a czytelnika czekają różne smaczki i aluzje. Niebo, piekło, anioły, putta czy Moroni są opisane tak, by bawić, ale i intrygować. Równie udane są elementy stworzone całkowicie przez autorkę – lekkie, pomysłowe, a przy tym spójne z całą konwencją. Mnie szczególnie rozbawił i zaintrygował pomysł na Moroniego.
"Hmm, kogo wolę? Z jednej strony mam diabła, który kłamie i morduje, a z drugiej śmiertelnika, który kłamie i zdradza. Nie wiem. To naprawdę ciężki wybór. Obaj macie tyle pozytywnych cech...".
Za to zupełnie nie przemówił do mnie wątek miłosny. Nigdy nie przepadałam za młodzieżowymi trójkątami i ten niestety nie wyróżnia się niczym szczególnym. Relacja kręci się w kółko, bez pogłębienia psychologicznego, donikąd nie zmierza i nie rozwija się. Diabeł bywa nachalny, śmiertelnik pasywny, a bohaterka sama nie wie, czego chce, więc koniec końców nie robi nic. Dodatkowo trudno mi było znieść to, że połowa postaci od pierwszego wejrzenia kocha się w Wiktorii. Być może nastolatki faktycznie marzą o takim zainteresowaniu i czują ekscytację, ale dla mnie to było raczej mało wiarygodne.
Nie mogę nie wspomnieć o wydaniu. Seria była już kilkakrotnie wznawiana, ale nie zawsze zachwycała wizualnie. Tym razem mamy do czynienia z naprawdę piękną oprawą. Okładka świetnie oddaje klimat książki, a tłoczone, wystające piórka robią wrażenie. To wydanie, które przyciągnie wzrok i spodoba się każdej okładkowej sroczce.
Chociaż sporo narzekam, to głównie z dziennikarskiej dokładności. Patrząc całościowo, to ciekawa przygoda, w fajnie wykreowanym świecie, z pomysłowymi elementami i dynamiczną fabułą. Tak, to typowa młodzieżówka, ze wszystkimi jej wadami i zaletami. Książkę czyta się szybko, akcja wciąga i zaskakuje, a bohaterowie bawią i irytują jednocześnie. Mimo wszystko zabrakło mi trochę głębi – opowieść jest interesująca, ale powierzchowna. Dlatego „Kwiat paproci” nadal pozostaje moją ulubioną serią autorki.
„Ja, anielica” to książka, która dostarczy dobrej rozrywki, szczególnie fanom lekkiej fantastyki młodzieżowej. Jeśli lubicie humor, dynamiczną akcję i nie przeszkadzają wam uproszczone schematy w relacjach, to będzie dla was świetna zabawa. Ja bawiłam się dobrze, chociaż nie zakochałam się bez pamięci.
Dominika Róg-Górecka
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!