piątek, 16 czerwca 2017

Near Death Experience

Angielski to podstawa. Powie Ci to każdy, nieważne czy jest emerytką w kolejce na poczcie, czy prezesem wielkiej firmy. Ten język trzeba umieć i basta. Jednak jak często korzystamy z niego na co dzień? Czy można zrobić coś, by wiedz zdobywana latami nie zacierała się w naszej pamięci? Można! Wystarczy... czytać!

Autor: Kevin Hadley
Wydawnictwo: Edgard

Hugo, czyli główny bohater naszej historii, to młody mężczyzna prowadzący nudne życie. Pracuje w londyńskiej knajpie, a w wolnych chwilach oddaje się studiowaniu Facebooka i wciąż liczy, że jego los nagle się odmieni. Staje się tak za sprawą tajemniczego zdjęcia, które znajduje na podłodze pubu, w którym pracuje. To pozornie błahe wydarzenie staje się przyczyną wielu zwrotów akcji. A jakich? To już zależy od... czytelnika!

Near Death Experience nie jest zwyczajną książką, to gamebook w którym rozwój fabuły zależy od naszych decyzji. Po zakończeniu każdego rozdziału mamy do wyboru dwie odpowiedzi. W zależności od tego, na co się zdecydujemy, przygoda toczy się w zupełnie innym kierunku, prowadząc za każdym razem do odmiennego zakończenia. W przeciwieństwie do powieści paragrafowych, nie ma możliwości przejścia z jednej ścieżki fabularnej na drugą. Żeby przeczytać wszystkie warianty, trzeba zapoznać się z historią kilka razy.

I wbrew pozorom, takie rozwiązanie nie nudzi czytelnika. Każda z decyzji prowadzi naszego bohatera w zupełnie innym kierunku, a przebieg wydarzeń kreuje nową historię. Ale nie tylko ich odmienność jest plusem, ale również opowieść sama w sobie stanowi ciekawą historię. A raczej zbiór opowiadań. Ponieważ wariacji mamy naprawdę sporo, każdy rozdział objętościowo zajmuje od 2 do 6 stron. Żeby nie pogubić się w tym wszystkim, na samym początku mamy wykres pokazujący nam wszystkie możliwości. Ten skrót przydaje się, gdy chcemy jeszcze raz „przejść książkę” i szukamy odpowiedniego momentu.

Możliwość decydowania o wyborach bohatera sprawiła, że bardziej niż zazwyczaj przejęłam się jego losem. W końcu tym razem to nie tylko autor, ale też ja, mam wpływ na to, co mu się stanie. Cały czas miałam jeszcze na uwadze intrygujący tytuł. Wszystko to razem sprawiło, że pierwsze podejście chciałam przejść raczej... zachowawczo. Szybko jednak zmieniłam zdanie. Wysyłałam mojego bohatera na najbardziej szalone eskapady, traktując go jako wersję alternatywną dla swojego życia. Bo kto nie chciałby rzucić wszystkiego i ruszyć w nieznane? Ja z pewnością, dlatego główny wątek bardzo mi się spodobał. Ciekawym zabiegiem jest również fakt, że dokonując określonych wyborów, decydujemy się też na pewne wartości. Miłość, przygoda, rozwiązywanie zagadki... nie wszystko da się osiągnąć jednocześnie, trzeba wybrać! Tym razem jednak inaczej niż w prawdziwym życiu, możemy wybierać nie raz!



Chwila moment, to jest książka do nauki języka angielskiego, a ja tak mało napisałam o tej stronie. Poza fabułą i ciekawym jej poprowadzeniem również walor edukacyjny to duży plus tej pozycji. Po pierwsze, książka została dobrze zakwalifikowana, jeśli chodzi o poziom (B2 – C1). Dla osób na tym etapie nauki, jej lektura będzie ciekawym uzupełnieniem posiadanej wiedzy. Po drugie, na marginesach książki umieszczono trudniejsze słowa, które faktycznie można uznać za bardziej skomplikowane lub warte powtórzenia. W powieści pojawia się też sporo kolokwialnych zwrotów, które mogą nam się przydać na zagranicznych wycieczkach.

Sama historia napisana jest lekkim i przyjemnym stylem. Łączy w sobie zarówno nowe, „poważne” słówka, godne wypracowania, jak zabawne kolokwializmy, idealne na spotkanie ze znajomymi. Z taką bazą nie tylko zabłyśniesz na zajęciach, ale też w towarzyskim gronie. Co więcej, na końcu książki umieszczono pomocny słowniczek, który jest kolejnym elementem mającym wspomóc naszą pamięć.


To jednak nie wszystko, każdy rozdział zawiera też zestaw ćwiczeń. Za ich pomocą możemy sprawdzić, czy faktycznie przyswoiliśmy nowe słownictwo. Podczas tej powtórki nie czeka nas jednak nuda. Za każdym razem zestaw zadań jest inny i chociaż słowo „nauka” nie brzmi atrakcyjnie, Near Death Experience nadaje mu nowego znaczenia.

Z całego serca polecam książka, która łączy przyjemne z pożytecznym. Anielski może być fajny i nie zawsze oznacza żmudne powtarzanie słówek. Czasem jest to... niesamowita przygoda. I jeśli nie macie w sobie na tyle śmiałości, by rzucić wszystko i sprawdzić swoją znajomość języka obcego za pomocą szalonej eskapady, to nic straconego. Wyślijcie tam Hugo! Tylko... decyduje mądrze. W końcu jego los zależy od Was.



Za możliwość zrecenzowania książki dziękuję wydawnictwu.


4 komentarze:

  1. Jak chodziłam do szkoły, języki obce były moimi ulubionymi przedmiotami. Teraz widzę, że powoli to wszystko się zaciera. Już od jakiegoś czasu myślę właśnie nad zakupem książek po angielsku i hiszpańsku , żeby chociaż codziennie czytać kilka stron. Nie wiadomo przecież, kiedy obcy język nam się przyda :-)

    Ta propozycja wydaje się ciekawa przez możliwość wyboru. Fajne rozwiązanie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ten tytuł jest naprawdę wyjątkowo ciekawy. Do mnie nauka języków nigdy szczególnie nie przemawiała. Dlatego postanowiłam połączyć ją z czymś przyjemnym, czyli czytanie. Tak jest naprawdę o wiele lepiej!! Polecam to rozwiązanie każdemu książkoholikowi :)

      Usuń
  2. Pierwszy raz się spotykam, że można decydować o losach bohatera. Oby więcej takich książek, niekoniecznie językowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest jeszcze kilka takich tytułów, ale masz racje, jest ich niewiele :) Mnie zaintrygował właśnie język obcy, świetny sposób na naukę.

      Usuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates