Alchemik z Gwiazdy
Życie ludzkie jest nie tylko pełne emocji – tych pozytywnych, jak i negatywnych, ale również pełne sprzeczności, a niekiedy także wyrzeczeń. Rzeczywistość potrafi sprawić, że człowiek skupiając się na jednym, pozornie istotnym elemencie zupełnie zapomina o innych, które tak naprawdę nadają sens całemu istnieniu. Podporządkowując się wyścigowi szczurów – pędowi za tym, co tak naprawdę jest górnolotne i mało ważne, ludzie stają się pustymi skorupami zajmującymi się egzystowaniem. Czy na tym ma polegać ten cud, jakim jest życie?
Tytuł: Alchemik z Gwiazdy
Autor: Sonia Wiśniewska
Wydawnictwo: Novae Res
Autor: Sonia Wiśniewska
Wydawnictwo: Novae Res
Karol jest mistrzem alchemii, dla którego najważniejsza na świecie jest jego praca. To jej poświęca każdą chwilę, to ona jest jego przyjaciółką i partnerką. Niespodziewana, zimowa pobudka władcy południa i zadanie, które wyznaczył on swojemu uczonemu sprawiają, że uporządkowane i monotonne życie alchemika zmienia się o trzysta sześćdziesiąt stopni. Czy mężczyzna wypełni zadanie powierzone mu przez króla i powróci wraz z wiosną do swojego domu? A może jego wyprawa będzie kolejną walką z wiatrakami?
Alchemik z Gwiazdy to kolejny udany debiut, który miałam okazję przeczytać ostatnimi czasy. Jest opowieścią nie tylko o tym, co nieuchronne, ale również o tym, jak łatwo zapomnieć o tym, co naprawdę znaczy słowo „żyć”.
Podobało mi się odkrywanie krok po kroku tego, co tak naprawdę w grało w duszy głównego bohatera. Jego zagubienie i strach przed tym, co nieznane, a także późniejsza stopniowa przemiana – chęć zaryzykowania i postawienia wszystko na jedną kartę sprawiły, że naprawdę z przyjemnością poznawałam osobowość Karola i właśnie za nią go polubiłam. Nie mogę nie wspomnieć o Incognito i Sophie – on nauczył alchemika myślenia i analizowania, natomiast dziewczynka otworzyła przed nim serce stając się jego małą nauczycielką.
Może kwestia związana z kamieniem filozoficznym nie była zbyt oryginalna (mnie samej skojarzyła się z Harrym Potterem) to samą historię opowiedziano w sposób niezwykle ciekawy, a przede wszystkim bardzo pouczający. Nie przeszkadzało mi również nawiązanie do średniowiecznego motywu śmierci, jako władczyni absolutnej, a raczej władcy absolutnego nad człowiekiem i przemijalności wszystkiego, co ważne na ziemi. Myślę, że oba czynniki doskonale się uzupełniły i zazębiły tworząc idealną, literacką całość.
Mogłabym się przyczepić do jednego wątku, który dla mnie tak jakby został niedokończony, a mianowicie czy Karol zdecyduje się zawalczyć o miłość Aleksandry? Oczywiście można sobie dośpiewać zakończenie, nie mniej wolałabym mieć je na piśmie (wiem, wymagająca ze mnie bestia).
Co prawda nie mam pojęcia czy Sonia Wiśniewska szykuje kolejne tomy o przygodach alchemika (a jeśli nie jego samego, to może jego Anioła Stróża?) jednak świat, który udało jej się stworzyć ma naprawdę olbrzymi potencjał i warto by go było wykorzystać.
Jaka dziwna okładka... jakoś wzbudza we mnie taki niepokój...
OdpowiedzUsuńStrach pomyśleć, co będzie jak przeczytasz :) A może właśnie wtedy poczujesz to "książkowe coś"? Myślę, że warto zaryzykować :)
Usuń