wtorek, 12 grudnia 2017

Szczęście w miłości, czyli pieniądze... bywają lekiem na całe zło

 

Czasem wydaje się nam, że pieniądze mogłyby rozwiązać wszystkie nasze problemy. Że to właśnie brak mamony pozbawia nasz szczęścia i każe walczyć o najdrobniejsze nawet marzenia. Ale wiecie co? Chętnie zweryfikowałabym ten pogląd. Niestety ten „problem” przydarzył się nie mnie, a głównej bohaterce najnowszej książki Kasie West „Szczęście w miłości”.

Tytuł: Szczęście w miłości
Autor: Kasie West
Wydawnictwo: Feeria Young

Maddie jest zupełnie zwyczajną dziewczyną. Jest mądra, dużo się uczy, ma dwie przyjaciółki i ciekawą pracę dorywczą, ale jest... przeciętna. Jednak w pewnym momencie zdarza się coś, co zamienia ją nagle w lokalną celebrytkę. Wygrywa, i to nie byle co, bo... 30 milionów dolarów. Jest przekonana, że ta kwota wystarczy, by rozwiązać wszystkie problemy całej jej rodziny. Czy ma rację?

Na sześć książek Kasie West przetłumaczonych na język polski przeczytałam pięć. Za każdym razem podobała mi się lekka, młodzieżowa narracja i zakręcona bohaterka. Każda z nich była na swój sposób postrzelona i zabawna. Uwielbiałam ich dowcipne teksty i lekko aspołeczne zachowanie. Tym razem jednak... rozczarowałam się. Maddie od początku aż do końca była niesamowicie... nijaka. Sympatyczna, trochę nieśmiała, przesadnie miła i z reguły bez własnego zdania. Jedyną jej „zabawną” (czy też heheszkową) przywarą miało być rzucanie randomowymi faktami. „Miało być” w tym przypadku oznacza, że bohaterka faktycznie wyrzucała z siebie dziwne stwierdzenia, niestety nie były one w żaden sposób zabawne...

Co do przebiegu historii, w pewnym sensie już sama okładka zdradza nam rozwój akcji. Dowiadujemy się z niej, że jest to opowieść „o wygranej, przegranej... i o miłości”. To pierwsze już było, a to drugie... hm... niby jest, w pewnym sensie bohaterka boryka się z negatywnymi konsekwencjami swojego niewyobrażalnego szczęścia, jednak w żaden sposób nie zdobywa mojego współczucia. Naprawdę mogło być gorzej. Ewentualnie dużo ciekawiej dla czytelnika, jeśli tylko Maddie zdecydowałaby się wykorzystać potencjał zaklęty w tej górze pieniędzy. Ostatecznie jest jednak miłą, spokojną dziewczyną i poza kilkoma pomysłami, nie sprawia problemów i niczym nie zaskakuje czytelnika.

Równie miałka okazuje się niestety miłość. Ten wątek rozkręca się dopiero pod sam koniec książki. Wtedy robi się ciekawie. Ostatecznie jest to ledwie kilka stron, wypełnionych w miarę wyraźnymi emocjami, ale też bez większych palpitacji serc. Jest słodko i mdło. Od początku, aż do samego końca.

A więc... dla kogo jest to książka? Dla młodego czytelnika, który dopiero odkrywa literaturę romantyczną i oczekuje znaleźć w powieściach to, co spotyka go we własnym życiu, tylko w delikatniejszym wydaniu. To też dość łopatologiczny przekaz, że pieniądze nie rozwiążą naszych problemów (chociaż jakby był potrzebny ktoś do zweryfikowania tego twierdza, to ja nadal się zgłaszam!).

Muszę przyznać, że ta książka bardzo mnie zaskoczyła. Niestety w negatywny sposób. Kasie West uwielbiam, tym razem jednak historia przez nią opowiedziana okazała się tak nijaka, że za nic nie zdobyło mojego zainteresowania. Wszystko było miłe, delikatne, w tym również emocje, które zamiast porwać mnie swoją intensywnością, zdziwiły wyjątkowo letnią temperaturą. Cóż... mam nadzieję, że autorka wyciągnie wniosek z tego tytułu i następnym razem wprowadzi do akcji bardziej charakterystyczną postać.


5 komentarzy:

  1. Może sięgnę kiedyś po tę książkę żeby wyrobić sobie o niej własne zdanie, ale jeszcze nie teraz. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. z reguły nie sięgam po taką literaturę i twoja opinia mnie tylko w tym utwierdziła.
    zaczytanamona.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja akurat ten gatunek lubię, niestety ten tytuł zupełnie do mnie nie przemówił.

      Usuń
  3. Miałam podobnie. Oczekiwałam takiej typowej powieści Kasie West, a jednak historia była nijaka, w ogóle nie zżyłam się z bohaterami i jakoś nie potrafiłam ich polubić. Mam nadzieję, że kolejna powieść będzie lepsza :)

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates