czwartek, 23 lipca 2020

Ta miłość – K. J. Wilk


Ta książka miała naprawdę sporą szansę, by przypaść mi do gustu. Lekka narracja, ciekawa bohaterka i szybko nawiązany wątek główny. Niby nic niezwykłego, jednak dobrze się czytało. Niestety, to pozytywne wrażenie zepsuło kilka nie do końca dopracowanych elementów.


Tytuł: Ta miłość
Autor: K. J. Wilk
Wydawnictwo: Novae res

Klara jest młodą nauczycielką języka angielskiego, zawsze spokojna, rozsądna i po prostu… nijaka. Sama ma siebie dosyć, dlatego wraz z początkiem wakacji chce po prostu zaszaleć. Okazja natrafia się dość szybko. Za namową przyjaciół zgadza się wyjechać na tydzień na Mazury do domku ich znajomego. Szybko okazuje się, że kolega jest niesamowicie bogaty i… całkowicie zauroczony Klarą. Czy dziewczyna faktycznie zaszaleje?

Jak widzicie po opisie fabuły, historia jakich wiele. Jednak wiele poczytnych opowieści rozpoczyna się w ten sposób, przymknijmy więc na to oko. Co mamy dalej? Najpierw historia rozwija się całkiem przyjemnie. Mam wrażenie, że autorka potrafi pisać i tworzyć zdania, które nie rażą. Narracja jest lekka, tempo przyjemne. Czemu się więc czepiam?

Przede wszystkim z powodu infantylnych zwrotów akcji. Nie zdradzę wam zbyt wiele, podam tylko przykład, który wyjaśnia się na samym początku. Główny bohater od pierwszego spotkania deklaruje głębokie uczucie do Klary, bo… zakochał się w nie bez pamięci, gdy zobaczył ją na zdjęciu swojego kolegi. Tyle, wątek zamknięty, motywacja uzasadniona. Podobnych kwiatków jest całkiem sporo. Co jakiś czas otwierałam oczy ze zdziwienia, bo podobne zabiegi kojarzą mi się z twórczością naprawdę młodych autorek.

O wiele lepiej wypadły wątki poboczne, z ciekawością śledziłam losów postaci, które wpadały do historii ledwie na chwilę. To wszystko dziejące się w tle było naprawdę ciekawe i czasem bardziej intrygujące niż wątek główny.

Co do postaci Klary, polubiłam bohaterkę, jest wykreowana tak „pomiędzy”. Całe szczęście nie mamy tutaj typowej hardej babki, ale zwyczajną dziewczynę. Brakowało mi więcej informacji o jej pracy, bo poza początkiem, ten motyw już więcej się nie pojawia. Kolejną kwestią było impulsywne, przesadzone zachowanie. Jednego dnia przeczytałam dwie książki, w których bohaterka po prostu bez słowa się ewakuowała i to jest coś, czego nigdy nie zrozumiem. Serio. Nikt tak nie robi. Irytowało mnie również to, że główny bohater to po raz kolejny niesamowicie nadziany koleś. Tym wątkiem literatura jest już przesycona.

Wiem, wiem… tam gdzieś czają się ukryte wątki, tajemnice i przeszłość. Ja rozumiem, że być może trywialność wynika z faktu, że sekrety wciąż czekają na ujawnienie. Tylko czemu były tak słabo sygnalizowane, a już w ogóle nieporuszone? Ta książeczka ma raptem 172 strony! Naprawdę spokojnie mogłaby być dwa razy grubsza i zamiast zwodzić czytelnika drugim dnem, zwyczajnie dać mu „mięso”.

„Tu miłość” to zapewne początek literackiej drogi autorki. Mam nadzieję, że moja recenzja nie zrazi jej do kolejnych prób. Potrafi pisać, tego jestem pewna. Książkę czytało się lekko, szybko i przyjemnie. A to, że sama opowieść nie przypadła mi do gustu… to już inny temat.

Dominika Róg-Górecka

2 komentarze:

  1. Raczej nie pokuszę się o siągnięcie po tę pozycję. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Recenzja bardzo dobra, jednak fabuła książki nie wpisuje się w moje klimaty

    OdpowiedzUsuń

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates