niedziela, 3 stycznia 2021

Anielski puch – Marika Krajniewska



Nowy sweter, kilka książek, a może perfumy? Listy do Mikołaja pełne są marzeń, zarówno bardzo konkretnych, jak i tych trudniejszych w realizacji. W końcu wigilijna noc to czas cudów. Ale czy aby na pewno? Czy dla świętego Mikołaja nie ma rzeczy niemożliwych?


Tytuł: Anielski puch

Autorka: Marika Krajniewska

Wydawnictwo: Wielka Litera


Anna, Zofia i Natalia, czyli matka, babcia i wnuczka. Przedstawicielki trzech różnych pokoleń, a każdą z nich dręczy ten sam problem. Nie mają szczęścia w miłości i właśnie o nią proszą w liście do świętego Mikołaja. W życiu każdej z nich pojawia się ktoś wyjątkowy, ale czy kobietom uda się znaleźć upragnione uczucie i tym razem obejdzie się bez złamanego serca?


„Anielski puch” to inspirowana świętami opowieść, w której narracja prowadzona jest naprzemiennie z perspektywy każdej z trzech bohaterek. Jednak ich „udział” nie jest równy, najczęściej poznajemy punkt widzenia Anny, czyli kobiety w średnim wieku, której los każe na nowo zdefiniować całe swoje życie. To właśnie jej problemy, zarówno osobiste, jak i zawodowe, będą stanowić oś całej fabuły. Z jednej strony pozwala nam to lepiej poznać sytuację bohaterki i jej punkt widzenia, z drugiej pozostawia uczucie niedosytu. Opis fabuły z tyłu okładki wyraźnie podkreśla udział trzech postaci, tymczasem zarówno najmłodsza, jak i najstarsza, zostały potraktowane po macoszemu. Ich problemy przedstawiane są szczątkowo, a o części komplikacji dowiadujemy się dopiero, gdy jest już po wszystkim. Trochę mija się to z celem pierwszoosobowej narracji. Żałuję, że książka nie była dwa razy dłuższa, bo wtedy autorka miałaby możliwość, by przedstawić perspektywę każdej z postaci tak dobrze, jak Anny. W obecnym kształcie narracja Zofii i Natalii to bardziej wstawki, pełniące rolę punktów zwrotnych, niż umożliwienie im odegrania roli głównych bohaterek.


Mimo wszystko „Anielski puch” całkiem nieźle plasuje się w ramach swojego gatunku, czyli literatury obyczajowej. Miłość odgrywa istotną rolę, jednak ma bardzo życiowe, codzienne oblicze i w żaden sposób nie dominuje opowieści. W książce nie zabrakło miejsca na pozostałe komplikacje, na kwestie rodzinne oraz rozterki osobiste. Czytelnik znajdzie w tej historii wiele uniwersalnych tematów czy spraw typowych dla każdego z pokoleń.


Jeśli zaś chodzi o ciężar emocjonalny opowieści, to tej jest dość umiarkowany. Czasami autorka idzie na skróty, posiłkując się zbiegami okoliczności, niektóre tematy nie „dociska” do końca, w efekcie czego otrzymujemy prostą, miłą, czasami wzruszającą, ale nie budzącą przesadnych emocji opowieść. Najtrudniej jest się związać z Natalią i Zofią, przez co ich problemy stanowią bardziej punkt zwrotny dla opowieści Anny, niż tematy do rozważań.


Najciekawszym zabiegiem były wstawki z przeszłości, które poznajemy zarówno w formie retrospekcji, jak i tajemniczych listów. Zwłaszcza te drugie są pełne emocji, tajemnic i wskazówek, za którymi czytelnik chce podążać. Tak, ta rodzina również ma swój sekret, a jego wyjawienie wiele namiesza w życiu bohaterek, a po części również w sercach czytelników.


A gdzie w tym wszystkim święta? Są, ale bardzo symbolicznie. Wszystko zaczyna się od listu do świętego Mikołaja i… reszta to już tylko ozdobniki. Trzeba jednak przyznać, że autorka nie zwodzi nas ani tytułem, ani opisem. „Anielski puch” nawiązuje do zimy, a cała akcja rozgrywa się w grudniu. Skojarzenia ze świętami są bardzo luźne, i wynikają z fabuły, która przecież cały czas sugestywnie prowadzona jest w kierunku dobrego zakończenia. Czy tak się stanie? Tego Wam nie zdradzę. Od siebie dodam tylko, że z pewnością nie będzie ono jednoznaczne, i chociaż po raz kolejny mogłabym ponarzekać na skrótowość, to jednak zamknięcie wszystkich wątków jest ciekawe i życiowe.


„Anielski puch” to książka, z którą można przyjemnie spędzić niejeden wieczór. Mnie pozostawiła z myślą, że autorka potrafi pisać i ma sporo ciekawych pomysłów. Gdyby jednak odważyła się na mniej delikatną opowieść, na mocniejsze tony i głębsze relacje, byłoby jeszcze lepiej. Z pewnością będę wyczekiwać jej kolejnych książek, może w jednej z nich autorka wróci do bohaterki z listów? To mogłoby być ciekawe! 


Dominika Róg-Górecka

4 komentarze:

Serdecznie dziękuję za komentarz :) Zapraszam ponownie!

Tu mnie znajdziesz

Copyright © 2018 Recenzje na widelcu
| Distributed By Gooyaabi Templates