Jesteś oszustką. Syndrom, który Cię niszczy – Małgorzata Mielcarek
Czego spodziewałam się po książce „Jesteś oszustką. Syndrom, który cię niszczy”? Zakładałam, że będzie to książka, która omówi syndrom oszusta. Owszem, będzie adresowana do kobiet, ale skupi się na tytułowym zagadnieniu. Cóż… byłam w błędzie.
Dyskryminacja i
dyskryminacja
Już na początku
dowiedziałam się, że syndrom oszusta dotyczy przede wszystkim kobiet (chociaż
nie powołano w tym zakresie żadnych badań). Niby mężczyzn też może dotknąć, ale
oni i tak mają lepiej, więc kogo to obchodzi. Następnie autorka do ostatniej
strony opowiada o licznych formach dyskryminacji w każdym obszarze życia
kobiet. Jedyną pozytywną myśl, którą wyniosłam z tej tyrady, był spostrzeżenie,
że 99% przywołanych negatywnych sytuacji nigdy mnie nie spotkała. Prawdziwa
szczęściara ze mnie. I to w zasadzie tyle, temat niby jakoś luźno łączy się z
syndromem oszustki, ale zazwyczaj nie ma z nim żadnego związku. Bo co do
tytułowego problemu ma fakt, że ponoć kobiety są w pracy pytane o sytuację
życiową, a mężczyźni nie? Że w społeczeństwie jest jakiś problem z rozmawianiem
o menstruacji? Dla mnie cała ta książka to przede wszystkim zbiór negatywnych
doświadczeń i narzekań – wszystko napisane pod tezę, że kobiety mają gorzej, bo
sytuacja mężczyzn zawsze opisywana jest jako lepsza (można dość do wniosku, że
ich nigdy nie dotykają żadne nieprzyjemności związane z płcią).
Wrażenie to potęguję
fakt, że książka przeplatana jest licznymi wypowiedziami z życia znanych
kobiet. Oczywiście opowiadają o tym, jak były nierówno traktowane.
Nie podobało mi się to,
że cała książka skupia się na negatywnych. Omawia głównie to, jak jest źle, a
mało zwraca uwagę na to, jak być powinno, co robić, by osiągnąć swoje cele, czy
chociażby walczyć z syndromem oszusta. Ja wolę koncertować się na celach, nie
przeszkodach, a ciągłe powtarzanie o tym, jak NIE powinno być, może spowodować
efekt odwrotny i jedynie utrwalać negatywne wzorce.
Stereotypy
Przez całą książkę
autorka aktywnie zwalcza szkodliwe stereotypy, szkodliwe dla kobiet.
Jednocześnie czasami sama je potwierdza. Na przykład ciesząc się, że kobiety
coraz aktywniej uczestniczą w życiu publicznym, przywołuje role związane z
różnego rodzaju funkcjami opiekuńczymi (troską o klimat, walką o pokój na
świecie), czyli… stereotypowo kobiecymi (o biznesie, czy świecie nauki nie ma
słowa).
Co więcej, autorka często
negatywnie wypowiada się o mężczyznach, jako o całości, niejednokrotnie
przywołując szkodliwe stereotypy, którymi bez zawahania obarcz całą płeć
przeciwną. Przykładowo, wspomina, że kobiety nie wypowiadają się na tematy, na
których się nie znają (moje doświadczenie życiowe wskazuje, że nie zawsze tak
jest), a mężczyźni, zapytani o coś, nigdy nie powiedzą, że potrzebują sprawdzić
brakujące informacje. Ponoć panom wystarczy podstawowa wiedza, żeby uważać się
za eksperta. Każdy tak ma. Co do jednego…
Reasumując… zostałam
oszukana. Bo to nie jest książka o syndromie oszusta, to publikacja o
dyskryminacji i negatywnych doświadczeniach współautorek książki. Gdyby tytuł
nie był tak mylący, być może nie odebrałabym książki w ten sposób. I pewnie bym
też po nią nie sięgnęła.
Dominika Róg-Górecka
Skoro takie masz wrażenia, to nie będę jej czytała :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, tytuł może wprowadzać w błąd. Ważne, aby autorzy byli precyzyjni, aby czytelnicy wiedzieli, czego się spodziewać.
OdpowiedzUsuńInteresujaca. Jestem ciekawa czy wpadnie w mój gust
OdpowiedzUsuńMoże przypadnie mi do gustu. Zapowiada się interesująco
OdpowiedzUsuń