Girls Just Want To Have Fun
„Jestem
nastolatkiem” to chyba synonim zdania „Mam mnóstwo problemów,
nikt mnie nie rozumie, a już na pewno nie rodzice”. A jeśli dodać
do tego nagłą zmianę szkoły, znikomy talent do nawiązywania
nowych znajomości i spadek popularności do zera, rodzi się kolejna
tragedia. Ale głowa do góry. Gdy jest się Lelą, wszystko to
świetny materiał na kolejnego Vine'a. A więc... kręcimy!
Tytuł: Szkoła przetrwania
Autor: Melissa de la Cruz, Lele Pons
Wydawnictwo: Jaguar
Autobiografia czy powieść
obyczajowa? Oto jest pytanie. Lele to postać rzeczywista, mająca
dwójkę przyjaciół i wyjątkowo kreatywne pomysły. Wszystko to
wiemy, ponieważ regularnie umieszcza swoje filmiki w sieci. Teraz
dodatkowo piszę książkę, która jak zaznacza, jest pamiętnikiem
fikcyjnym. Ale... bohaterką jest Lele, ma dwójkę przyjaciół i
ta... umieszcza filmiki w Internecie, których tytuły pokrywają się
z tymi rzeczywistymi? Inspiracja? Parodia? A może alternatywna
wersja własnego życia?
Fabuła osadza się wokół
życia w liceum. Nasza bohaterka zostaje zmuszona przez swoich
rodziców do porzucenia małej szkoły i przeniesienia się do dużej,
publicznej placówki. Warto przecież, by dziewczyna zaznała trochę
życia towarzyskiego przed rozpoczęciem studiów. Oczywiście ona
sama tak nie uważa. Pierwsze dni to pasmo niepowodzeń i krępujących
sytuacji. Gdy wszystko idzie ku gorszemu, poznaje przystojnego
chłopaka, który tak samo jak ona, jest w nowy w szkole. A gdy dodać
do tego jeszcze jedną, nietypową koleżankę, trzech muszkieterów
mamy już w komplecie. Można zacząć zdobywać internetową
publiczność.
Co to takiego jest Vine?
Wstyd się przyznać, ale przed lekturą tej książki nie miałam
pojęcia o istnieniu tego kolejnego portalu społecznościowego. Tym
razem środkiem wyrazu są króciutkie, siedmiosekundowe filmiki. Gdy
grupa, w której żyjesz, nie jest zbyt liczna, informacje o Tobie
szybko się przenoszą. Lele była znana ze swojego kanału... w
poprzedniej szkole. Teraz stała się zupełnie anonimowa. Jej walka
o akceptacje to nie tylko zdobywanie nowych znajomych, ale również,
a może nawet przede wszystkim... obserwatorów.
Fabuła to „z grubsza”
historia odnajdywania się nastolatki w nowej szkole. Jest trochę o
przyjaźni, trochę o miłości, brak jednak głównego wątku. Ta
opowieść nie ma szczególnie zaplanowanego rozwoju wydarzeń ani
zwrotów akcji. Przywodzi na myśl autentyczny pamiętnik, którym
nie jest. Gdyby nim był, pewne rzeczy można by wybaczyć. Jak na
przykład brak przemyślanego planu. W końcu nasze życie biegnie
wielotorowo, nie zawsze dbając o zainteresowane potencjalnego
odbiorcy. Gdy jednak w grę wchodzi opowieść fikcyjna, obowiązek
wykreowania głównej linii fabularnej spoczywa na autorze. Z jednej
strony, dzięki takiemu podejściu powieść jest autentyczna i
szczera w przekazie, z drugiej jednak brak w niej spójności
łączącej poszczególne rozdziały. Czytelnik może poczuć się
zniechęcony akcją, która nie toczy się w żadnym konkretnym
kierunku.
Na uwagę zasługuje
bezpośredni sposób narracji. Jeśli podobał się Wam „Pamiętnik
księżniczki” to jest to coś w tym stylu. Szczerze,
bezkompromisowo i sarkastycznie. Świat się uwziął na Lele? A może
to ona jest zbyt krytyczna? Podczas czytania jej powieści nie raz
wybuchałam śmiechem. Ta dziewczyna ma niestworzone pomysły!
„Szkoła przetrwania”
to ciekawa, oryginalna, chociaż niepozbawiona wad, propozycja dla
młodego czytelnika. Podniesie na duchu każdego, kto jest przekonany
że cały czas ma pod górkę. A przy okazji zachęci do realizacji
marzeń. Początki zawsze są trudne i niepozorne. Ale wystarczy
mnóstwo samozaparcia oraz morze kreatywności, by wszystko stało
się możliwe! Nawet... przetrwanie szkoły.
Uwielbiam oglądać Lele. Trzeba jej przyznać, że jest niesamowita w tym co robi. Książkę bardzo chcę przeczytać nawet jeśli nie jest to literatura wysokich lotów. Po postaci jaką jest Lele wnioskuję, że książka będzie przyjemna, a już na pewno prześmieszna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Iza
Niech książki będą z Tobą!