Demony i inne paskudztwa... codzienności
Znasz to dziwne
uczucie, że na pewno czegoś nie zabrałeś? Albo, że w mieszkaniu
zostało włączone żelazko lub odkręcony gaz? Wiesz, że przed
wyjściem wszystko sprawdziłeś, ale uporczywe myśli nie chcą
opuścić Twojej głowy. Trzeba je przegonić, skupić się na czymś
innym, odwrócić uwagę. Te bzdurne lęki nie mają najmniejszego
sensu ani żadnego znaczenia. A co jeśli jest zupełnie odwrotnie?
Tytuł: Wtajemniczenie
Autor: Tomasz Węcki
Wydawnictwo: Ridero
Tomasz widzi i wie
więcej. Dla niego duchy i zmory to chleb powszedni. Nasze
niepokojące myśli biorą się właśnie od nich. Niektóre, z tych
istot, są tylko upierdliwe, inne z kolei bardzo niebezpiecznie.
Tomasz, z zawodu informatyk, z zamiłowania... egzorcysta. To właśnie
w jego rękach leży nasze dobre samopoczucie, a nie raz nawet,
życie. Przypadkiem trafia na wyjątkowo podłego potwora. Wchodzi z
nim w swoistą potyczkę. Kto okaże się silniejszy? Kto wygra, a
kto zginie?
Już na samym początku
niesamowicie spodobał mi się pomysł na tę książkę.
Rzeczywistość, która kryje się gdzieś pod tym co widzimy, to
koncept, który zawsze zwraca moją uwagę. Tym razem mamy świat
demonów i duchów, które nikt z nas nie jest w stanie zauważyć.
Ale poczuć jak najbardziej. Przejawi ich „działalności” znane
są chyba każdemu Czytelników. I to jest bardzo fajne. Skorzystanie
z tego, co jest zupełnie zwyczajne i nadanie temu nowego znaczenia,
świetnie sprawdziło się jako motyw przewodni.
Nie obyło się bez
pewnych podrobień. Tym razem cały czas nasuwały mi się
skojarzenia z Kubą Wędrowyczem. Magia, demony, rytuały, radzieckie
akcenty i w pewien sposób również dziadek egzorcysta. Nie są to
jednak analogie bardzo oczywiste, ale jednie pewne zbieżności,
nieuniknione przy poruszaniu podobnych tematów.
Książka jest porządnie
wydana, chociaż bardzo cienka. Niech Was jednak nie zraża jej
grubość. Już od pierwszej strony akcji autor nie skąpi nam
przypływów adrenaliny. Są pościgi, pułapki i mrożące krew w
żyłach sceny.
Poza głównym wątkiem,
nie pojawia się raczej wiele historii pobocznych. Można się
dopatrzeć ciekawych relacji z jednym z duchów, kilka wniosków o
korporacji czy wspomnień dziadka egzorcysty. Ostatecznie jednak
fabuła skupia się na jednym celu... dorwaniu „tego złego”.
Dużym plusem jest
osadzenie wykreowanego porządku rzeczy na solidnych podstawach.
Pomysł na duchy i potwory nie jest zupełnie wyssany z palca, ale
stanowi zgrabne wykorzystanie ludowych (i przede wszystkim polskich)
legend. Lubię, gdy autor znajduje głębsze uzasadnienie dla
opisywanych wydarzeń niż tylko własna wyobraźnia. Tym razem tak
jest, co sprawia, że nie wątpimy w racjonalność opisywanej
historii.
Gdyby miała się do
czegokolwiek przyczepić, to do zakończenia. I nie chodzi mi o jego
wartość merytoryczną. Od tej strony wszystko prezentuje się
świetnie. Mamy zamknięcie poruszanych wątków, finał będący
naturalną konsekwencją opisywanej akcji, ale... za szybko! Akcja
goni akcję, chwila moment i koniec. Fabuła urywa się tuż po
„załatwieniu” najważniejszego tematu. A moim zdaniem mogłaby
się jeszcze ciągnąć i ciągnąć.
Bardzo spodobał mi się
świat przedstawiony we Wtajemniczeniu.
Był jednocześnie magiczny i zwyczajny. Wielość duchów, ich
odmienność i złożoność świata, z którego pochodziły tylko
podsycało moją wyobraźnię. Książkę przeczytałam jednym tchem
i wciąż mi było mało. Mam nadzieję, że doczekam się, tym razem
grubszej, kontynuacji.
Wow super się zapowiada! z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zachęciłam. Ta książka naprawdę warta jest uwagi.
Usuń